Jaki wzór szkoła daja uczniom – nie kryli oburzenia w rozmowach telefonicznych. Grupa rodziców zdecydowała się nawet napisać list z prośbą o pomoc do naszej redakcji. Okazuje się, że takie oburzenie wywołał romans jednej z nauczycielek, uczącej tam języka niemieckiego, ze swoim podopiecznym, w którego klasie wykładała.
– To nie pierwszy tego typu incydent tej pani. Dochodzi do zgrozy, oni nawet nie hamują się w szkole ze swoimi czułościami. Przyjeżdżają razem na lekcje, a ona nawet usprawiedliwia jego nieobecność – skarżą się w liście rodzice.
Taki stan rzeczy ponoć trwa już od kilku miesięcy. I mimo że w szkole o tym mówiło się coraz głośniej, to żadnej reakcji ze strony dyrekcji nie było. Dzisiaj Jarosław Berendt, szef Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 tłumaczy, że nie mógł nic zrobić. – Nie możemy przecież opierać się tylko na tym, co się mówi, bowiem o wielu osobach dużo się mówi – przyznaje.
Wszystko zmieniło się w połowie lutego. – Zgłosił się do mnie ojciec tego ucznia – wyjaśnia dyrektor. Mężczyzna prosił, by władze szkolne wpłynęły na zachowanie nauczycielki. – Ojciec rzeczywiście przyznał, że romans jego syna z nauczycielką jest faktem. I zażądał, abyśmy to przerwali. Dopiero po interwencji ojca mogłem poczynić pewne kroki – wyjaśnia Berendt.
Po spotkaniu z ojcem nastolatka, spisano protokół, w którym mężczyzna opisał całą sytuację.
Nauczycielka otrzymała naganę. Początkowo nie chciała jej przyjąć. Jednak ostatecznie przystała na tę formę kary. Nie wyraziła jednak żadnej formy skruchy z powodu zaistniałej sytuacji. Oburzenia jej zachowaniem nie kryje dziś sam Berendt.
– Dla mnie jako dla dyrektora, ale przede wszystkim także nauczyciela, taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Takie zachowanie pedagoga jest niedopuszczalne – przyznaje wprost.
Po kilku dniach od otrzymania nagany nauczycielka sama wystąpiła do dyrektora o zamianę klasy, w której uczy.
– Przyznaję, że wyprzedziła mój ruch. Uważałem bowiem, że nie może dalej uczyć w tej klasie, do której uczęszcza ten uczeń. Dlatego też przychyliłem się do jej prośby – wyjaśnia dyrektor.
Romans z uczniem to nie jest jedyny zarzut pod adresem tej nauczycielki. Okazuje się, że za jej namową wychowawca klasy, do której chodził jej partner, usprawiedliwiał jego nieobecności w szkole. – Rozmawiałem z tym nauczycielem. Przyznał, że rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce. Zobowiązałem go do rozliczania nieobecności tego ucznia zgodnie z procedurą – tłumaczy Berendt.
Jednak zdaniem wielu uczniów, interwencja dyrekcji placówki nic nie pomogła. Szkolny romas trwa nadal.
– Na tę chwilę jako dyrektor nie mogę nic więcej zrobić – rozkłada bezradnie ręce.
Obecnie nauczycielka kończy staż w szkole i będzie ubiegała się o awans zawodowy. W obecnej sytuacji dyrektor może wyrazić negatywną opinię, wówczas awans zostanie automatycznie zatrzymany.
W całą sprawę nie chce mieszać się wągrowieckie starostwo powiatowe, pod które podlega szkoła. – Nie znam tej sprawy. Myślę, że należy wyjaśnić ją na linii dyrektor - pracownik – przyznaje Tomasz Kranc, wicestarosta. Sprawą nie zajmie się także wielkopolskie kuratorium oświaty. – Możemy tu mówić jedynie o sprawie etycznej. Rodzice powinni swoje obawy skierować na piśmie do dyrekcji szkoły. Jeśli są konkretne zarzuty, co do pracy nauczyciela, udokumentowane, to wówczas dyrektor może zawiesić takiego nauczyciela w obowiązkach i sprawę skierować do komisji etyki, działającej przy wojewodzie – tłumaczy Dorota Śliwińska z kuratorium oświaty w Poznaniu.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?