Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kulturalny spór w Wągrowcu

Arkadiusz Dembiński
W MDK panuje fatalna atmosfera? Doszło o konfliktu dyrektora z byłym pracownikiem?

Brak poszanowania pracowników w Miejskim Domu Kultury i protest bibliotekarek w obawie o czytelnictwo. Taki obraz wągrowieckiej kultury i instytucji kulturalnych wyłania się w przeddzień łączenia instytucji i wielkich zmian.

- Prace nad łączeniem instytucji trwają. Dyrektora centrum kultury chcę wyłonić w drodze konkursu - przyznaje Krzysztof Poszwa, burmistrz Wągrowca. Także do niego dotarły w ostatnim czasie niepokojące sygnały odnośnie tego, co dzieje się w MDK. - Będę chciał wyjaśnić tę sprawę z dyrektorem - przyznaje.

Po naszej ubiegłotygodniowej publikacji jeden z wągrowczan zwrócił uwagę na odejścia wieloletnich pracowników z MDK. Wówczas to Włodzimierz Naumczyk, dyrektor placówki na naszych łamach tłumaczył, że taka decyzja mogła być podyktowana między innymi względami finansowymi. Teraz głos w sprawie zabrał sam Daniel Hilbrecht. Jego zdaniem w MDK dzieje się źle.

Oświadczenie Daniela Hilbrechta:
W odpowiedzi na opublikowany na łamach poprzedniego numeru Tygodnika Wągrowieckiego w artykule Co dzieje się w MDK? Odchodzą… najlepsi? komentarz pana Włodzimierza Naumczyka, dyrektora Miejskiego Domu Kultury w Wągrowcu, dotyczący mojego odejścia z pracy w tej instytucji, chciałbym zwrócić uwagę, że w wielu miejscach mija się on z rzeczywistym stanem rzeczy i podaje do opinii publicznej przekłamane informacje, a – co najgorsze – stawia moją osobę oraz wizerunek instytucji, w której podjąłem pracę po odejściu z Miejskiego Domu Kultury w Wągrowcu w wyjątkowo złym świetle.

W przytoczonym komentarzu w oczy dramatycznie rzuca się stosunek dyrektora do swoich obecnych i byłych pracowników oraz postrzeganie działalności innych domów kultury: bezkrytyczne zapatrzenie w siebie, przypisywanie wyłącznie sobie wszelkich sukcesów, brak poszanowania dla personelu i sprowadzanie pracowników do poziomu narzędzi, wreszcie niewytłumaczalna zawiść wobec jednostek, które potrafią wykorzystać tkwiący w ludziach potencjał.

Uwielbiałem wągrowieckie kino. To było moje miejsce na ziemi. Właściwie drugi dom. Kiedy w 2007 roku – na rok przed rozpoczęciem kadencji pana Włodzimierza Naumczyka – trafiłem do Miejskiego Domu Kultury i przejąłem obowiązki związane z prowadzeniem Kina MDK zaangażowałem w te działania wszystkie swoje siły. Takie podejście szybko zaprocentowało. W 2007 roku filmy obejrzało tylko 4,5 tys. Widzów, później frekwencja systematycznie rosła. W 2014 roku, kiedy składałem wypowiedzenie, było ich już ponad 42 tys. Niestety wówczas przyszedł też moment na podjęcie ważnych i trudnych decyzji. Ale innej drogi nie było.

Konkurencyjnej propozycji nie otrzymałem wcześniej i nikt wcześniej nie chciał korzystać z mojego doświadczenia. Nie było takiej możliwości. Po podjęciu przeze mnie decyzji o złożeniu wypowiedzenia umowy o pracę rozpocząłem poszukiwania nowej posady. Miałem kilka różnych pomysłów na własną przyszłość, ale ostatecznie najbardziej zależało mi na pozostaniu w kinie. Z ofertą udałem się do Chodzieskiego Domu Kultury, gdzie moje dotychczasowe zaangażowanie w pracę kina i jego widoczne efekty zostały docenione. Wówczas otrzymałem propozycję kierowania Kinem Noteć, z której nie omieszkałem skorzystać.

Zaś decyzję o rozwiązaniu umowy podjąłem z zupełnie innych przyczyn. „Oczywistą oczywistością” jest fakt, że po prostu nie miałem ochoty ani chwil dłużej współpracować z panem Włodzimierzem Naumczykiem. Bezpośrednią przyczyną były fatalne stosunki panujące w Miejskim Domu Kultury między dyrektorem a wieloma pracownikami. Program realizowany przez Kino MDK w Wągrowcu nie powstawał na podstawie wytycznych dyrektora, ale był komponowany na podstawie analiz dotychczasowych wyników kina, możliwości i ograniczeń wynikających z funkcjonowania sali multifunkcyjnej oraz rokowań nowych tytułów pojawiających się na ekranach polskich kin.

Nie chodzi bynajmniej o licytowanie się, kto jest „ojcem” tego sukcesu, bo jego „ojcami” byli wszyscy pracownicy kina. Jeden potrafi przygotować bezbłędny wniosek na dofinansowanie, drugi zaprogramować atrakcyjny repertuar kina, ktoś odpowiadał za funkcjonowanie festiwalu filmowego, ktoś za edukację filmową, ktoś inny za plakaty promocyjne i kontakty medialne, ktoś za rozliczenia kasowe, ktoś za odpowiednie serwisowanie sprzętu, a jeszcze ktoś za przygotowanie sali kina do projekcji. Na sukces składała się praca bardzo wielu ludzi. Oczywistym jest, że wszyscy oni działali pod kierownictwem dyrektora, ale przypisywanie wszelkich zasług jednej osobie należy odbierać jako ordynarne nadużycie.

Podczas naszej współpracy dyrektor niejednokrotnie podkreślał, że w każdej chwili może zastąpić mnie jakąkolwiek przypadkową osobą, która wykona dokładnie te same zadania, z takim samym lub nawet lepszym skutkiem. Za powodzenie utrzymania standardów oraz wdrażanie nowych jakości zaproponowanych przez dyrektora oczywiście z całych sił trzymam kciuki, bo żal byłoby zmarnować zbudowany w ciągu ośmiu lat kapitał. Jednak odnoszę nieodparte wrażenie, że jest jeszcze zbyt wcześnie, aby wyrokować na temat końcowych wyników. Tym będziemy się mogli bliżej przyjrzeć w dłuższej perspektywie czasowej. Na co z niecierpliwością czekam.
Więcej na temat sytuacji w wągrowieckiej kulturze w najnowszym wydaniu "Tygodnika Wągrowieckiego"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto