Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mama Patryka z Wągrowca apeluje o pomoc. Od dwóch lat chłopak choruje na ostrą białaczkę. Tylko bardzo drogi lek może uratować Patryka

Monika Dziuma
Fot. M. Dziuma
20-letni Patryk Brzykcy z Wągrowca potrzebuje pomocy. Od dwóch lat choruje na ostrą białaczkę. W tej chwili chemioterapia już nie pomaga. Jedynym ratunkiem jest podanie blincyto - bardzo drogiego leku. Rodzina zwraca się z prośbą o pomoc w ratowaniu życia chłopaka.

Całe życie stoi przed nim otworem. Ma zaledwie 20 lat i jeszcze wiele pięknych chwil przed sobą. Ciężka choroba na chwilę oderwała go od rzeczywistości. Dzięki pomocy dobrych ludzi, może jeszcze cieszyć się życiem.

20-letni Patryk Brzykcy z Wągrowca był normalnym chłopakiem. Wolne chwile spędzał z ukochaną dziewczyną Natalią. Chodził do klasy mundurowej w Zespole Szkół przy ulicy Kościuszki. Życie toczyło się normalnym rytmem. Do czasu... W listopadzie 2016 roku wszystko zaczęło się walić jak domek z kart. Patryk ciężko zachorował. - Na początku miał objawy takie jak przy tradycyjnej grypie. Pojawiła się gorączka, osłabienie, bóle mięśni, brak apetytu. Kiedy nie ustępowały, zaczęła się nasza wędrówka po lekarzach. Na początku nikt nie potrafił powiedzieć, co dolega mojemu synowi. W końcu usłyszeliśmy wyrok: ostra białaczka limfoblastyczna - opowiada ze łzami mama chłopaka, pani Małgorzata.

Patryk szybko trafił do szpitala w Pile, a później do Poznania. Tam też otrzymał pierwszą chemię. - To był dla nas bardzo trudny okres. Ogoliliśmy mu głowę, bo wiedzieliśmy, że włosy i tak wypadną. Pierwsze dwie chemioterapie nie zadziałały. Dopiero trzecia, bardzo silna dawka pozwoliła uzyskać remisję. Nasza radość była nie do opisania - kontynuuje mama.

5 kwietnia był ważnym dniem dla całej rodziny. Tego dnia odbył się przeszczep szpiku kostnego. Dawcą był starszy brat Patryka, Marcin. - Starszy syn pasował w stu procentach, by móc pomóc mojemu drugiemu synowi. Nie było żadnych pytań, żadnych oporów. Przeszczep doszedł do skutku. Ufaliśmy, że to koniec naszego koszmaru - wyjawia dalej pani Małgorzata.

Jak mówi dalej, przez kolejny rok Patryk dochodził do siebie. Co jakiś czas jeździł na wizyty kontrolne. Znów zaczął cieszyć się życiem. - Wszystko się zmieniło tuż przed świętami wielkanocnymi w tym roku. Usłyszeliśmy kolejną diagnozę: wznowa. Musieliśmy jakoś przetrwać święta, a tuż po nich rozpoczął się nasz kolejny koszmar. Patryk otrzymał chemię, ale jego organizm wcale na nią nie zareagował. W jego sprawie zebrało się konsylium profesorów z całej Europy. Zadecydowali, że może otrzymać jeszcze końską dawkę chemii. Choć syn źle ją zniósł, nic się nie zmieniło. Lekarze powiedzieli nam wprost, że nie ma żadnych szans na przeżycie - opowiada z bólem mama.
Dziś Patryk przebywa w domu, bo lekarze załamują ręce. Jedyną nadzieją na jego wyzdrowienie jest blincyto - bardzo drogi lek przeciwnowotworowy. Potrzebne jest aż półtorej miliona złotych.

- Jesteśmy wierzącą rodziną. Modlimy się i ufamy, że się uda. Zwracamy się jednak z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli. Liczy się każda złotówka w walce o życie naszego syna - mówi mama.
Każdy kto chce pomóc Patrykowi, może wpłacać pieniądze na konto fundacji „Siepomaga”. Aby to zrobić, wystarczy wejść na stronę www.siepomaga.pl/patryk.

Zobacz: Czarna seria zatruć dopalaczami
.
Źródło: NTL Radomsko Sp. z o.o./X-NEWS

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto