Miliony złotych idą w błoto?

Bowiem tylko połowa bezrobotnych po stażu znajduje zatrudnienie. Odsetek ten jest taki sam od lat, choć zwiększone zostały wydatki na aktywizację osób, które szukają pracy - donosi „Dziennik Gazeta Prawna”. Jest to o wiele gorzej, niż na zachodzie Europy. Czy więc szkolenia mają sens? Czy wysyłanie osób na staże, opłacane z budżetu państwa czy UE jest tylko maskowaniem rzeczywistej liczby bezrobotnych, którzy i tak po jego skończeniu wracają do pośredniaka?

Jak się okazuje, również wągrowiecki PUP pozyskuje potężne pieniądze na swoją działalność - ponad 10 milionów złotych. Taką kwotę przeznaczono właśnie na szkolenia, staże, kursy. Jak się okazuje, w efekcie, nie przyniosło to wcale spadku liczby bezrobotnych. Ich liczba w stosunku do wcześniejszego roku wzrosła o około 200 osób. - Szkolenia czy staże są formami bardzo potrzebnymi i pożądanymi przez naszych klientów na rynku pracy pomimo tego, że cechują się nieco niższą skutecznością od innych form. Mimo wszystko, cały czas podejmujemy działania zmierzające ku zwiększeniu ich efektywności.

Jeśli chodzi o szkolenia, chcę zwrócić uwagę, że ich tematyka nie jest wyciągana z kapelusza. Ustalając plan szkoleń na dany rok, zgodnie ze standardami i warunkami prowadzenia usług rynku pracy, bierzemy pod uwagę skrupulatnie przygotowywaną listę zawodów i specjalności, na które jest zapotrzebowania na rynku pracy w powiecie.

Jeśli chodzi o staże - zarówno te dla osób do 25 roku życia, jak i dla tych powyżej 25 lat, są dla naszych klientów często jedyną formą, która umożliwia wejście młodym oraz powrót osobom dojrzalszym wiekiem na rynek pracy, a także zdobycia niezbędnego doświadczenia zawodowego, które warunkuje decyzję pracodawcy o zatrudnieniu - zaprzecza, jakoby pieniądze szły w błoto, Sławomir Maciaszek, kierownik Centrum Aktywności Zawodowej w Powiatowym Urzędzie Pracy.