- Tak, jak zakładaliśmy, chcemy zatrudnić 1200 osób, głównie na stanowiska tapicer i szwaczka. Weszliśmy we współpracę z urzędem pracy, który kierował do nas bezrobotnych z całego powiatu. Od kwietnia zatrudniliśmy 350 osób. W tej chwili wciąż poszukujemy chętnych, ale większość osób, które do nas przychodzą, to ci, którzy dowiedzieli się o ofercie pracy „na własną rękę” - mówi nam prezes spółki Polinova, Tomasz Hemmerling.
Najważniejsze dane
Każdego dnia firmę opuszcza kilkanaście TIR-ów. Na każdy z nich wchodzi załadunek około 34 kompletów. Jak twierdzą władze firmy, ilość zamówień jest adekwatna do ilości zatrudnionych osób. - Nie ma możliwości, że ludzie będą się przepracowywać. Praca zorganizowana jest w ten sposób, że dopiero, gdy zatrudnimy odpowiednią ilość pracowników, będziemy przyjmować większą ilość zamówień - wyjaśnia Hemmerling. Jak później jednak dodaje, pracownicy... pracują na nadgodzinach i w soboty. - Każde nadprogramowe godziny pracy oraz pracujące soboty są dodatkowo płatne. Nie ma możliwości, że ktoś nie będzie miał zapłacone za pracę - dodaje. Jeśli już zatrudnimy tyle osób, ile przewidzieliśmy, to praca na nadgodzinach się skończy. Z danych, jakie posiadamy, wynika, że z zakładu w ostatnim czasie zwolniło się również kilku doświadczonych pracowników. - To bardzo mały odsetek w skali wszystkich pracowników. Za każdym razem, gdy pracownik od nas odchodzi, pytamy go o przyczynę. Wynika to z różnych powodów. Ktoś znalazł inną pracę, a ktoś się przeprowadził - wyjaśnia dyrektor Polinovy, Anna Wosiak.
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Tygodnika"
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?