18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pani Teresa Smolarek z Obornik od lat jest nękana przez swoich sąsiadów

Jakub Przybysz
Pani Teresa jest nękana przez sąsiadów
Pani Teresa jest nękana przez sąsiadów KARO
"Sąsiedzi grożą mi, obrażają i nie pozwalają normalnie żyć!" - żali się pani Teresa Smolarek, mieszkanka obornickiego rynku. Kobieta prosiła już o pomoc policję i urzędników. Mimo to, kłopotliwi lokatorzy pozostają bezkarni

Wyzwiska, groźby, awantury, obraźliwe napisy i zastraszanie. To problemy, z jakimi na co dzień zmaga się pani Teresa Smolarek z Obornik. 76-latka mieszka w sąsiedztwie kłopotliwych lokatorów.

Kobieta od lat nękana jest przez swoich sąsiadów, którzy notorycznie zakłócają spokój jej rodziny. - Boję się wyjść z własnego mieszkania. Każda droga powrotna do domu czy przejście korytarzem jest dla mnie stresem. Gdy spotykam ich na podwórku, zaczynają obrzucać mnie wyzwiskami, obrażają i używają wulgaryzmów - wyznaje Teresa Smolarek.

Konflikt sąsiedzki zaostrzył się w czerwcu ubiegłego roku, gdy niekończące się imprezy zaczęły uprzykrzać życie pani Teresie. - Imprezowali do godziny czwartej nad ranem, pili alkohol, hałasowali i krzyczeli pod moim oknem. Od kilku miesięcy nie możemy z mężem spokojnie spać. W ciągu dnia przechodzą obok moich drzwi i wydają dziwne odgłosy, aby nas denerwować. Sikają na podwórku i pod naszymi drzwiami - opowiada zastraszona mieszkanka rynku.

W krótkim czasie pojedyncze incydenty zamieniły się w notoryczne obelgi i akty wandalizmu. Latem, 76-latka postanowiła po raz pierwszy zgłosić sprawę na policję. - W ubiegłym roku, jeździłam do męża do szpitala, bo był ciężko chory. Wracałam do domu. Gdy weszłam na podwórko, zobaczyłam porozstawiane fotele oraz kanapy. Nie mogłam dojść do drzwi od własnego mieszkania. Zaczepiali mnie, nie pozwalali przejść, pijani siedzieli na fotelach i grozili mi. Zadzwoniłam więc na policję - wspomina pani Teresa Smolarek.

Interwencja funkcjonariuszy jednak na nic się nie zdała. Kolejnym razem kłopotliwi lokatorzy postanowili pomalować spray’em drzwi sąsiadki. Kilka tygodni później, przerażona oborniczanka zauważyła także obraźliwy napis na sąsiedniej bramie. - Drzwi musiałam sama czyścić rozpuszczalnikiem. Później, idąc na spacer z mężem zauważyłam na bramie sąsiada napis składający się z niecenzuralnych słów. Było tam napisane moje imię i nazwisko - opowiada pani Teresa.

W obawie o zdrowie swojego męża, 76-latka postanowiła sama porozmawiać z sąsiadami. Zdesperowana oborniczanka kilkakrotnie podejmowała próbę porozumienia się. Jednak bez skutku. - Prosiłam ich o spokój i zrozumienie. Mój mąż jest ciężko chory. Choruje na serce, ma zaburzenia depresyjno - lękowe. Przez sąsiadów trafił już trzy razy do szpitala. Denerwują go te hałasy i muszę dawać mu tabletki na uspokojenie. Jednak nawet te argumenty do nich nie przemawiały - wyznaje kobieta.

Sąsiedzi pani Teresy nie zgadzają się z oskarżeniami. Jak twierdzą, nie ma w ich otoczeniu żadnego konfliktu. Wyraźnie podkreślają, że pozostają z sąsiadami w dobrych stosunkach. - Nic nie wiem o żadnym konflikcie. Żadnych gróźb, wyzwisk ani wulgaryzmów nie kierowaliśmy wobec sąsiadów. Normalnie z nimi rozmawiamy, witamy się - przekonuje Norbert Mrówka.

Sąsiedzi oskarżani przez panią Teresę są jednak dobrze znani obornickim stróżom prawa. - Policja wielokrotnie otrzymywała zawiadomienia, dotyczące zakłócania ciszy nocnej oraz nieodpowiedniego zachowywania się przez tych lokatorów. W przeszłości byli oni karani zarówno przez policjantów, jak i wymiar sprawiedliwości - informuje Marcin Marcinkowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Obornikach.

Pani Teresa ocenia działania obornickich funkcjonariuszy jako bezskuteczne. - Policja pojawia się tu czasem nawet dwa razy dziennie. Przyjadą, porozmawiają z nimi, pouczą i odjadą. Sąsiedzi się tylko śmieją i zaraz znów robią to samo. Policja miała zgłosić sprawę do urzędu miejskiego, zwiększyć liczbę patroli, a nadal nic się nie dzieje - żali się oborniczanka.

Przejdź na kolejną stronę artykułu...

Policjanci podkreślają jednak, że reagują na każde zgłoszenie zmartwionej kobiety i nie pozwalają jej sąsiadom czuć się bezkarnie. - Policja zawsze reaguje na zgłoszenia dotyczące tych państwa. Przeważnie kończą się one nałożeniem kary w postaci mandatu - dodaje Marcin Marcinkowski.

Bezsilna mieszkanka rynku zwróciła się także o pomoc do obornickiego urzędu miejskiego. - Usłyszałam, że gmina nie może nic zrobić - wyznaje Teresa Smolarek.
Urzędnicy twierdzą, że sytuacja pani Teresy nie jest im obojętna. - Sprawa ta została zgłoszona komisji mieszkaniowej. Chcemy rozwiązać problem jak najszybciej. Być może już za kilka miesięcy zostanie podjęta decyzja o przeniesieniu kłopotliwych sąsiadów do innego mieszkania - mówi Piotr Woszczyk, zastępca burmistrza Obornik.

Pani Teresa wraz z mężem chciałaby wieść spokojne życie na emeryturze, jednak lokatorzy skutecznie jej to uniemożliwiają. - Prawo zamiast chronić ludzi uczciwych, chroni wandali. My chcemy tylko spokojnie żyć. Nic więcej. Niech oni robią w domu co chcą, ale przy tym dadzą nam żyć - puentuje oborniczanka.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto