Ruszyła pomoc dla pogorzelców z Gołańczy

- Tak jak zapowiadaliśmy, pomagamy jak tylko możemy. Akcję pomocy koordynuje kierownik naszego ośrodka pomocy społecznej - wyjaśnia Mieczysław Durski, burmistrz Gołańczy.
Jak się okazuje, mimo potężnych zniszczeń uda się odbudować nawet dwa mieszkania, w których straty były największe. - Część rodzin wróciła już do swoich mieszkań. Jednej tymczasowo przydzielono lokal komunalny, jednak dziś już także mogła wrócić do swojego domu. U rodzin mieszkają natomiast cały czas rodziny, których mieszkania ucierpiały najbardziej w wyniku pożaru - wyjaśnia GrzegorzTomaszewski, kierownik Miejskiego Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gołańczy.

Pogorzelcy otrzymali już także pierwsze wsparcie finansowe. - W formie zasiłku celowego na pokrycie części strat związanych z pożarem przeznaczyliśmy już kwotę łączną 37 tysięcy złotych. Została ona podzielona na wszystkie siedem rodzin, które ucierpiały w wyniku pożaru. Wysokość zasiłku była uzależniona od sytuacji, w jakiej znajdują się dane rodziny. Wynosiła od około 4 tysięcy do 8-9 tysięcy złotych - wyjaśnia Tomaszewski. Zbiórkę pieniędzy na pogorzelców zorganizowała także parafia wGołańczy. Aktualnie trwają także zbiórki potrzebnych rzeczy. - Rodziny, które straciły wszystko, otrzymały już między innymi ubrania. Aktualnie jednak najpilniejszą sprawą jest odbudowa mieszkań. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby pomóc tym rodzinom. Prowadzona jest zbiórka potrzebnych produktów. Te, które aktualnie z racji zniszczeń nie mogą być przewiezione do mieszkań, są składowane w naszym magazynie, który przeznaczyliśmy na ten cel. Trafiły już tam między innymi meble, które otrzymaliśmy od darczyńców z Próchnowa. Zbiórkę jednak cały czas jeszcze prowadzimy - wyjaśnia szef gołanieckiego ośrodka pomocy społecznej.

Pożar w Gołańczy wybuchł w czerwcu w nocy. Ogień szybko rozprzestrzeniał się po drewnianej konstrukcji dachu. Na szczęście nikt z mieszkańców nie ucierpiał. Dwie osoby chwilowo straciły tylko przytomność w w związku z kłębami dymu. Po udzieleniu pomocy nie była jednak konieczna ich hospitalizacja.