Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TYGODNIK WĄGROWIECKI - Nieszczęścia przez drzewa i dziki

Arkadiusz Dembiński
Kierowca busa pomiędzy Sławą a Łopuchowem miał wielkiego pecha. Nie dość, że uderzył w dzika, to jeszcze w drzewo
Kierowca busa pomiędzy Sławą a Łopuchowem miał wielkiego pecha. Nie dość, że uderzył w dzika, to jeszcze w drzewo Arkadiusz Dembiński
Wycinajmy przydrożne drzewa! O to apeluje już od kilku miesięcy wągrowiecka policja. – Jak widać, coraz więcej mamy przykładów na to, że niejedno przydrożne drzewo to „cichy zabójca” i powinno być wycięte. – przyznaje wprost Andrzej Dolata, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wągrowcu.

Niestety, zarządy dróg bardzo niechętnie wycinają przydrożne drzewa, tłumacząc się między innymi brakiem środków. Drzewa przy samym skraju jezdni rosną ciągle przy ruchliwej trasie 196 z Wągrowca do Poznania. Co ważne, w ostatnim czasie posadzono nawet nowe. Tych nie brakuje także na innej, równie uczęszczanej trasie z Wągrowca przez Mieścisko do Gniezna.

To właśnie tam w ostatnim czasie doszło do dwóch groźnych wypadków, w których auta lądowały na przydrożnych drzewach.
Tragiczny finał miało zdarzenie w ubiegłym tygodniu, w nocy ze środy na czwartek, w podwągrowieckich Łaziskach. Drogą z Wągrowca do Gniezna podróżowała piątka młodych ludzi. Dramat rozegrał się około godziny 23.30.

Z ciągle nieustalonych przyczyn, na łuku drogi kierowca forda fiesta stracił panowanie nad autem. Pojazdu nie udało się utrzymać na jezdni. Pech chciał, że nieopodal miejsca, gdzie samochód z młodymi ludźmi w środku zaczął wręcz „tańczyć“ na jezdni, rosły przydrożne drzewa. To właśnie jedno z nich stanęło na drodze wpadającego do rowu forda, kierowanego przez 20-letniego mieszkańca powiatu gnieźnieńskiego. Na miejsce wezwano służby ratunkowe oraz policję.
W wyniku poniesionych obrażeń po przewiezieniu do wągrowieckiego szpitala zmarł 20-letni pasażer, mieszkaniec powiatu gnieźnieńskiego. Pozostali trzej pasażerowie, w wieku od 18 – 20 lat, znajdują się obecnie pod opieką lekarską. Do tragicznego wypadku doszło także na tej trasie dwa dni wcześniej. Także wówczas samochód uderzył w przydrożne drzewo.

– Kierujący oplem 21-letni mieszkaniec gminy Mieścisko z nieustalonych przyczyn zjechał na prawe pobocze i uderzył w drzewo. Doznał wielokrotnego złamania nogi i ogólnych potłuczeń. Prawdopodobnie, gdyby nie uderzenie pojazdu w rosnące drzewo, to skutki wypadku byłyby znacznie mniejsze – przyznaje rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wągrowcu.

Aż dwie osoby zostały ranne natomiast w wypadku, do którego doszło na drodze 196, pomiędzy Sławą Wielkopolską a Łopuchowem. Tam również samochód wpadł na drzewo. Jednak wina najprawdopodobniej nie leżała po stronie kierowcy auta.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że na drogę, tuż przed nadjeżdżający samochód, wtargnęło stado dzików - tłumaczy Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Kierowca samochodu dostawczego, chcąc uniknąć zderzenie z wbiegającymi zwierzętami, wykonał najprawdopodobniej ostry manewr. Wówczas nie dość, że stracił panowanie nad autem, to jeszcze uderzył w zwierzęta, a na dodatek jeszcze nie uchronił się przed uderzeniem w przydrożne drzewo, które dopełniło obrazu zniszczeń. Kierowca oraz pasażer samochodu trafili do szpitala. Na miejscu pojawiły sie wozy ratownicy straży pożarnej oraz policjanci, którzy zabezpieczyli cały teren. Został on oświetlony, aby ustrzec innych kierowców przed niebezpieczeństwem. Trasa z Wągrowca do Poznania przez około godzinę była nieprzejezdna.

– Nie da się ukryć, że wbiegające zwierzęta na jezdnię są powodem wielu wypadków na naszych drogach. Jak się okazuje, powodem groźnego zdarzenia nie musi być wcale duże leśne zwierzę, jak dzik czy sarna. Zdarzały się także bardzo groźne wypadki, gdzie na jezdnię wbiegały znacznie mniejsze zwierzęta. My ze swojej strony apelujemy do zarządów dróg o należyte oznakowanie miejsc, gdzie często przez jezdnię przebiegają dzikie zwierzęta – przyznaje rzecznik policji.

Jednak, co ciekawe, gdy dojdzie do wypadku z udziałem zwierzęcia leśnego i nasz samochód wymaga sporej naprawy, to nie zawsze my musimy ponosić jej koszt. – Wszystko zależy od tego, czy zarządca drogi należycie ją oznakował, ustawiając znaki ostrzegawcze o wybiegającej zwierzynie. Jeśli nie, to możemy domagać się swoich praw – przyznaje Tomasz Lewandowski z Łęgowa, który wygrał sprawę z zarządcą drogi po wypadku w okolicy Skoków.

– W moim przypadku nie było należytego oznakowania jezdni. Udowodniłem także, że to nie był pierwszy wypadek z udziałem zwierzyny w tej okolicy. W sytuacji, gdy uderzymy w zwierzę wbiegające nam na jezdnię, dobrze jest wezwać policję. Spisany przez nią protokół ułatwi nam dalsze ubieganie się o odszkodowanie – tłumaczy Lewandowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto