Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uciekł ze szpitala w Wągrowcu i utonął

Arkadiusz Dembiński
Dramatyczny finał miały poszukiwania zaginionego Roberta Gruszki. Mężczyzna po ucieczce ze szpitala utonął w stawie. Rodzina jest w szoku

Czy 34-letni Robert Gruszka musiał umrzeć?Musiało dojść do tragedii? To pytanie zadają sobie jego bliscy. - Nie wiem jak osoba, która doznała zaburzeń psychicznych, może uciec ze szpitala? Dlaczego nikt go nie pilnował? On był w strasznym stanie, nie zachowywał się racjonalnie - wspomina pan Łukasz, młodszy brat pana Roberta.

Wszystko zaczęło się w minionym tygodniu. - Syn wrócił do domu. Od drzwi zaczął się dziwnie zachowywać. Był roztrzęsiony. Majaczył, że idzie wojna... Że goniło go 18 osób. Potem usiadł na podłodze na środku kuchni. Zatkał uszy. Zaczął krzyczeć, że strzelają. Nigdy nic podobnego mu się nie zdarzało. Byliśmy w szoku. Zaczął biegać po mieszkaniu. Przewrócił stół. Pobiegł do pokoju. Zaczął wspinać się po meblościance. Potem wybiegł na dwór - wspomina pan Edward, ojciec pana Roberta. Przerażeni zachowaniem syna rodzice, w obawie o jego zdrowie i życie oraz fakt, że niepoczytalny w tym momencie mężczyzna mógł komuś coś zrobić, zawiadomili policję i pogotowie. - Brat miał problemy ze znalezieniem pracy. Pracował tylko dorywczo w gospodarstwie. Miał problemy z płaceniem alimentów. Obawiał się, że trafi za to do więzienia. Ale żeby dostał takiego załamania nerwowego? To dla mnie niezrozumiałe. Znam go od 32 lat. Tyle ile żyję. Razem dorastaliśmy. Nigdy do tej pory nie miał problemów psychicznych - wspomina brat mężczyzny.

Na miejsce przybyła załoga karetki pogotowie i policja. - Gdyby nie policjanci, nie udałoby się go złapać. Dzięki policjantom wsiadł do karetki - wspomina ojciec pana Roberta. Rodzina była pewna, że 35-latek trafi na leczenie.
- Dziś są przecież możliwości. Podaje się różnego rodzaju leki osobom z zaburzeniami, aby nie zrobiły sobie krzywdy. Nie mogłem się nadziwić, gdy dowiedzieliśmy się, że brata nie ma w szpitalu, że uciekł. Czy nie mogli i go zakuć, zawiązać w jakiś kaftan? - zastanawia się pan Łukasz. Jak się okazało, mężczyzna nie trafił do szpitala psychiatrycznego w Gnieźnie. Uciekł ze szpitala w Wągrowcu. Mimo szybkiej reakcji lekarza dyżurnego, który gdy tylko zauważył, że pacjent oddalił się ze szpitala, to zwiadomił policję, nie udało się go zatrzymać...

Poszukiwania zakończyły się dramatycznie. Ciało mężczyzny wyłowiono ze stawu.
Więcej czytaj w "Tygodniku Wągrowieckim"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto