Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uznali go za... zmarłego. A on nagle ożył w karetce

ADE
Fot. Arkadiusz Dembiński
- On już nie żyje - miał stwierdzić jeden z ratowników pogotowia, które przybyło do mężczyzny leżącego na ulicy Damasławka. Zmarły ożył i następnego dnia był zdrów jak ryba.

Wszystko wydarzyło się w minionym tygodniu. Do leżącego na ulicy mężczyzny wezwano pogotowie. Przyjechała karetka i zdaniem świadków tego zdarzenia jej załoga stwierdziła, że mężczyzna już nie żyje. - Faktycznie, nie dawał żadnych oznak życia. Nie ruszał się. Na nic nie reagował - wspomina jeden z mieszkańców Damasławka. - Jednak ratownicy nie wzięli leżącego mężczyzny do karetki i zostawili go na ulicy, twierdząc, że mają wezwanie do innej potrzebującej osoby - dodaje.

Leżącym na ulicy mężczyzną okazał się blisko pięćdziesięcioletni pan Henryk, mieszkaniec jednej z sąsiednich wsi. O całym zdarzeniu szybko zawiadomiono jego sąsiada, który dobrze znał mężczyznę. - Aż mnie zamurowało, gdy usłyszałem, że on nie żyje. Pobiegłem do jego domu. Waliłem w drzwi i okna. Nikt nie otwierał. Zrozumiałem, że może faktycznie doszło do nieszczęścia i rzeczywiście ten nieżywy znaleziony w Damasławku, to mój sąsiad Heniek - tłumaczy mężczyzna.

Szybko udał się do pobliskiego Damasławka. Na miejscu roiło się od gapiów. Przybyła też policja. Przyjechała druga karetka pogotowia, tym razem już z wągrowieckiego szpitala. - To dopiero oni zabrali go z ulicy. Z tego co słyszałem, to ten uznany za nieżywego przez załogę wcześniejszej karetki, która nie wiem dlaczego nie zabrała go z ulicy, ocknął się w tej drugiej karetce, która miała go przewieźć do przyszpitalnej kostnicy - wyjaśnia nam jeden z mieszkańców Damasławka.

Heniek żyje ?

Wielkie było zdziwienie mieszkańców Damasławka, gdy następnego dnia zobaczyli mężczyznę, którego uznano już za zmarłego, gdy wracał na własnych nogach do domu. - Nie mogłem w to uwierzyć. Gdy pytałem go, czy coś pamięta, wspominał tylko, że w pewnym momencie zrobiło mu się... ciemno. Henryk czasem upijał się do nieprzytomności, ale żeby pomylić pijanego z nieżywym? To już nie mieści się w głowie - uważa inny ze świadków zdarzenia. Cała sytuacja wydaje się nieprawdopodobna.

Jednak liczba osób, które zgłaszały się z relacjami z Damasławka do naszej redakcji z dnia na dzień rosła. Jedni dzwonili oburzeni zachowaniem załogi pierwszej karetki, inni aby podzielić się spostrzeżeniami, co do tej bardzo niecodziennej sytuacji. To zdarzenie potwierdza także policja, która zgłoszenie otrzymała w miniony czwartek parę minut po 20. Na ulicy w Damasławku miał leżeć mężczyzna. Na miejsce przybyły dwie karetki pogotowia.

Lekarze tłumaczą

Co jednak ciekawe, medycy całą sprawę widzą inaczej niż mieszkańcy Damasławka, którzy oskarżają załogę pogotowia o pomyłkę. Medycy zaprzeczają temu, że pijanego uznali za zmarłego... - Pierwsza karetka przejeżdżała tamtędy do innego zgłoszenia. Musiała zabrać inną osobą do szpitala. Zatrzymała się, aby sprawdzić, czy jest potrzebna pomoc medyczna, czy też pijanego mężczyznę ma zabrać policja [tak robi się w większości przypadków, często nawet leżącego pijanego człowieka transportuje sama policja, bez wzywania pogotowia - przyp. red.]). Gdy się okazało, że mężczyzna jest w stanie upojenia alkoholowego, to wysłano drugą karetkę, która przetransportowała go do szpitala - tłumaczy Emilia Jagat, dyrektor ZOZ w Wągrowcu.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto