Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WYROK ŚMIERCI. Dają mi 2 lata życia

IZA
Fot. Arkadiusz Dembiński
Lada dzień po raz drugi zostanie babcią. Pani Teresa nie wie, jak długo będzie mogła się z tego cieszyć. Niszczy ją rak

Pani doktor skróciła mi życie. Zostało mi zaledwie 20 miesięcy. Takie są moje odczucia. Lada dzień po raz drugi zostanę babcią - głos więźnie pani Teresie w gardle. Pani Teresa mieszka i pracuje w Wągrowcu. Kobieta jest chora na raka. To już czwarty, najwyższy stopień, są przerzuty. Guzy w pęcherzu moczowym, w jelitach, a raczej w tym, co z nich pozostało.

– Na dobrą sprawę musieliby mnie odciąć od połowy. Miałam już operację, wycięto mi wszystko, co było można. Kolejna operacja nie wchodzi w grę. Radioterapia też nie, bo guzów jest za dużo. Teraz pozostała tylko chemia. Ale czy coś pomoże...? - zadaje właściwie retoryczne pytanie. Pani Teresa była wzorem do naśladowania, jeżeli chodzi o wszelkie badania, szczególnie te „kobiece”. Regularnie robiła cytologię, USG, mammografię.

– Ostatni raz USG miałam robione pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Pani doktor, wągrowiecka ginekolog mówiła, że wszystko jest w porządku, nie dzieje się nic niepokojącego. Od pewnego czasu męczyły mnie bóle brzucha. Nie pomagały leki rozkurczowe. W końcu zaczęły uwierać mnie nawet spodnie. Wyczułam w okolicach pępka guzek. Chirurg wydał skierowanie na oddział do wągrowieckiego szpitala. Przez miesiąc nie było dla mnie miejsca. W końcu zostałam przyjęta. To był maj. Wycięto mi guz podskórny dna pępka. Wycinek został wysłany do zbadania. Kiedy otrzymałam wyniki badania histopatologicznego poczułam, że tracę grunt pod nogami. Diagnoza spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Najpierw zwykły guz, a potem od razu najbardziej zaawansowane stadium raka z przerzutami. Nie docierało to do mnie, byłam jak ogłuszona – pani Teresa znowu przerywa. Diagnoza ją zdruzgotała. Jak to możliwe. Ona, która regularnie się badała i przecież pani doktor, która ją regularnie badała nie widziała niczego na USG. -

Po zdiagnozowaniu raka wągrowczanka w czerwcu znalazła się w poznańskim szpitalu klinicznym na Szamarzewskiego. Tam pani Teresie wycięto macicę, oba jajniki i jajowody, usunięto sieć. Lekarka, wągrowiecka ginekolog, której pacjentką od kilku lat była pani Teresa nie widzi żadnych uchybień w swojej pracy.

Więcej czytaj w "Tygodniku Wągrowieckim"

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto