Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Złote Gody Haliny i Bogdana Romel z Czeszewa

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Pięćdziesiąt lat temu stanęli na ślubnym kobiercu. Ona - piękna dziewczyna o kruczoczarnych włosach i on - przystojny młodzieniec z bujną czupryną. Dziś, choć widać po nich upływające lata, darzą siebie takim samym uczuciem. Jak mówią, mają za co dziękować Bogu.

Jeśli tylko będzie zdrowie, to będzie dobrze. Bo różnie to w życiu bywa. Najmłodsi już nie jesteśmy. Mamy nadzieję, że będzie nam dane jeszcze trochę pobyć razem - mówią zgodnie Halina i Bogdan Romel z podgołanieckiego Czeszewa.

Spotkaliśmy się z małżeństwem, które dokładnie 7 kwietnia obchodziło złote gody w ich domu. - Wszystko co tutaj pani widzi to nasz dorobek życia. W budowę tego domu włożyliśmy wiele pracy i wysiłku - powiedział nam jubilat.

Zasiedliśmy razem przy dużym stole w gościnnym pokoju. Na nim przygotowane już było ciasto, a gospodyni zrobiła kawę. - Z okazji naszego jubileuszu dostaliśmy od burmistrza Gołańczy piękny dyplom i dwa albumy o gminie Gołańcz - pochwalił się nam pan Bogdan, pokazując przygotowane już wcześniej upominki.

Zapytałam jubilatów o historię ich miłości. - Jak to było? Ano w kościele... To tam po raz pierwszy zobaczyłem młodą, filigranową dziewczynę z pięknymi ciemnymi włosami. Wkrótce potem zaczęliśmy się spotykać. Ona mieszkała w Łukowie, a ja w Brdowie. Chodziliśmy ze sobą, jak to się dzisiaj mówi, rok - opowiada małżonek.

Ślub państwa Romel odbył się 7 kwietnia 1969 roku, dokładnie w drugi dzień Wielkanocy. - Było przepięknie. Ciepło i słonecznie. Dopiero na drugi dzień wystąpiły przymrozki. Wzięliśmy ślub w kościele w Łeknie. A wesele zorganizowane było w moim rodzinnym domu. Mamy dużą rodzinę, więc bawiło się łącznie około stu osób - wspomina pani Halina.

Małżeństwo opowiada dalej, że przez trzy lata mieszkali u rodziców pani Haliny. Dążyli jednak do tego, by pójść na swoje. - Ja pracowałem w księgowości Rolniczej Spółdzielni produkcyjnej w Stołężynie. Choć nie było łatwo, udało się nam kupić działkę i rozpocząć budowę domu. Pamiętam jak dzisiaj, że kiedy kupiliśmy ziemię, własnoręcznie musieliśmy ją uporządkować, bo wcześniej stała na niej stara obora. Wprowadziliśmy się w 1973 roku. Wtedy mieliśmy ukończoną tylko kuchnię i jeden pokój. Przez pewien czas nie mieliśmy nawet elektryczności. Ale ciężką pracą udało się nam później ukończyć cały dom - wyjaśnia pan Bogdan.

Wówczas, kiedy pan pracował, jego małżonka zajmowała się domem i wychowywała dzieci. - Mówią, że to nie praca. Ale ja też się w życiu narobiłam - mówi małżonka.

Małżeństwo doczekało się trójki dzieci: Krzysztofa, Hanny i Eugeniusza, który dziś mieszka wraz z rodzicami.

W 1989 roku pan Bogdan otrzymał w spadku po rodzicach 20 hektarów ziemi rolnej. Był to ważny moment w ich życiu. - Nie było łatwo. Ziemia oznaczała zmiany w naszym życiu. Zaczęliśmy rozbudowywać pomieszczenia gospodarcze, kupować maszyny potrzebne do uprawy. Mieliśmy krowy, świnie, dużo drobiu. Nie było łatwo, bo ja pracowałem zawodowo. Kiedy ja byłem w pracy, żona musiała iść w obejście i oprzątać zwierzynę - słyszymy od jubilata.

Dziś, choć gospodarstwo prowadzi syn państwa Romel, ci pomagają mu jak tylko mogą. Oboje są już na emeryturze. - Kilka razy byliśmy razem na wakacjach, ale nie jest łatwo wyjechać, kiedy ma się zwierzęta. Teraz cieszymy się życiem. Ja prowadzę dom, gotuję obiady. Mąż natomiast lubi wszystko, co jest związane z przyrodą - opowiada pani.

- Kocham ziemię, las, kwiaty i wszystkie rośliny. Koło domu mamy aż trzy ogródki, w których już niedługo będzie zielono. Ponadto pasjonuję się ptactwem. Mamy w gospodarstwie indyki, gęsi, kaczki, perliczki i kury przeróżnych odmian, także tych staropolskich - dodaje jubilat.

Wielkanoc rodzina spędziła wspólnie z dziećmi i wnukami: Adamem i Michałem. Przygotowaniem potraw zajęła się głównie pani Halina.

Dostojni jubilaci, jak mówią, dziś żyją spokojnie, ale i szczęśliwie. - Jesteśmy raczej tradycjonalistami. Staramy się żyć w zgodzie z sąsiadami, zgodnie z wiarą. Co niedzielę chodzimy na mszę świętą. Wiele nam w tym wieku nie potrzeba - przyznają.

W rocznicę dzieci zorganizowały im uroczystość. Była msza święta i spotkanie w restauracji. - Świętowaliśmy dwa dni, bo nazajutrz w naszym domu gościły delegacje. Dziękujemy panu burmistrzowi, proboszczowi z Czeszewa, naszym dzieciom, członkiniom Koła Gospodyń Wiejskich, sołtysowi wraz z radą sołecką, naszemu radnemu panu Andrzejowi, Wspólnocie Modlitewnej Bractwa Świętej Trójcy, sąsiadom, członkom kółka rolniczego i delegacji RSP wraz z paniami z księgowości za to, że byli z nami w tak ważnym dniu - podsumowują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto