Zniszczona ścieżka to raj dla policji

W ostatnich dniach telefon (67 262 09 43) do naszej redakcji dosłownie się urywał. Co ciekawe, mnóstwo osób skarżyło się na jedną rzecz... ścieżkę rowerową prowadzącą z Wągrowca do Bartodziej.
- To coś strasznego. Tamtędy nie da się przejechać. Pozarywała się. Jest strasznie nierówna. Można się zabić - żali się jedna z wągrowczanek.

- Kamienie na tej ścieżce są tak duże, że jeździć rowerem się nie da. Przejazd nią to żadna przyjemność. Co gorsza, wyjechać na samą ulicę strach, nie tylko ze względu na przejeżdżające samochody, ale także w obawie o... mandat. Dziś ta zniszczona ścieżka i droga to jest raj dla policji. Łatwo tam wlepić mandat rowerzyście, który z racji, że nie może jechać zniszczoną ścieżką, wyjedzie na drogę - żali się jeden z naszych czytelników. - Jak można zrobić coś takiego? To ma być nowa ścieżka rowerowa? Coś takiego woła o pomstę do nieba - nie kryje oburzenia pan Krzysztof z Wągrowca.

Jak się okazuje, ścieżka rowerowa i droga, przy której przebiega, podlega pod powiatowy zarząd dróg w Wągrowcu. Jego dyrektor, Robert Torz, uważa, że ścieżka jest przejezdna. - Wypłukana została tylko drobna frakcja kruszywa. Pozostały większe elementy. Aktualnie jesteśmy na etapie zamówienia kruszywa na inne inwestycje. Planujemy więc zamówić dodatkową ilość drobnego kruszywa, którym uzupełnimy braki na tej ścieżce. Nastąpi to jednak nie wcześniej niż na przełomie sierpnia i września - wyjaśnia Torz.
Do tego czasu rowerzyści muszą zmagać się z przejazdem po zniszczonej ścieżce. Władze powiatowego zarządu dróg nie zakładają zdjęcia zakazu poruszania się rowerami po jezdni.
- To ze względów bezpieczeństwa. Inaczej mogłoby dojść do potrącenia rowerzysty jadącego po drodze - wyjaśnia dyrektor PZD.