Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

60-lecie ślubu Heleny i Henryka Serwatków z Kłodzina. W diamentowe gody jubilaci opowiedzieli nam o swojej miłości

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Z powodu panujących obostrzeń, państwo Serwatkowie nie mieli w tym roku imprezy z okazji 60. rocznicy ślubu. Ta, jeśli będzie taka możliwość, odbędzie się w cieplejszych miesiącach
Z powodu panujących obostrzeń, państwo Serwatkowie nie mieli w tym roku imprezy z okazji 60. rocznicy ślubu. Ta, jeśli będzie taka możliwość, odbędzie się w cieplejszych miesiącach Monika Dziuma
W 1961 roku oboje mieli nieco ponad osiemnaście lat. Chociaż byli jeszcze bardzo młodzi, wiedzieli, że chcą ze sobą spędzić resztę życia. Uczucie szybko zaprowadziło ich przed ołtarz. Dzisiaj wspólnie świętują 60 lat, odkąd powiedzieli sobie sakramentalne "tak". Helena i Henryk Serwatkowie z Mieściska opowiedzieli nam o swojej miłości.

Historia, którą chcemy Wam dzisiaj opowiedzieć swój początek ma 1 stycznia 1961 roku, kiedy to Helena i Henryk Serwatkowie z Kłodzina stanęli na ślubnym kobiercu. To opowieść o wielkiej miłości, szczęściu i dwojgu ludzi, którzy nie wyobrażają sobie życia bez siebie.

Minęło tyle lat, a jakby to było wczoraj

Państwa Serwatków odwiedziliśmy z okazji sześćdziesiątej rocznicy ich ślubu. I chociaż od tego szczególnego w ich życiu dnia minęło tyle lat, oni wciąż doskonale go pamiętają. - Szczerze mówiąc nie wiem, kiedy to tak zleciało. Do kościoła pojechaliśmy bryczką. Po uroczystości, wraz z gośćmi weselnymi przyjechaliśmy do mojego rodzinnego domu w Kłodzinie. Najpierw był uroczysty posiłek, a później wystawiliśmy stoły i zaczęliśmy tańce. Co z tego, że jeszcze wtedy nie mieliśmy prądu? Zabawa była udana - powiedziała nam pani Helena.

Z powodu panujących obostrzeń, państwo Serwatkowie nie mieli w tym roku imprezy z okazji 60. rocznicy ślubu. Ta, jeśli będzie taka możliwość, odbędzie się w cieplejszych miesiącach

60-lecie ślubu Heleny i Henryka Serwatków z Kłodzina. W diam...

Jak się okazuje, para w dniu swojego ślubu kościelnego, formalnie była już małżeństwem. Ich ślub cywilny odbył się 6 grudnia 1960 roku. Jak zdradził nam pan Henryk, chodziło o to, by móc obejść przepisy. Wkrótce później miało wejść prawo, które stanowiło, że mężczyzna w dniu ślubu musi mieć ukończonych 21 lat. Nasza para miała dopiero nieco ponad 18, dlatego ślub cywilny został przyspieszony.

Małżeństwo poznało się na zabawie tanecznej w Kłodzinie. To rodzinna miejscowość pani Heleny, gdzie mieszkała wraz z mamą. Wybranek jej serca urodził się w województwie lubelskim. - W 1960 roku mój wujek kupił gospodarstwo w pobliskim Łopiennie. Przyjechałem, żeby mu pomagać. Tutaj poznałem swoją przyszłą żonę i tutaj zostałem - mówi jubilat.

Młode małżeństwo po ślubie zamieszkało w rodzinnym domu pani Heleny. Tam oboje zajęli się prowadzeniem gospodarstwa rolnego. W tym domu państwo Serwatkowie mieszkali przez dwanaście lat i tam na świat przyszła czwórka z szóstki dzieci, których się doczekali.

Z tymi czasami wiąże się wiele opowieści, których dziś słucha się z uśmiechem.

- Jako jedni z pierwszych we wsi mieliśmy telewizor. Czasami to w domu był tłum, bo sąsiedzi przychodzili z nami go oglądać - wspomina jubilatka i dodaje: Pamiętam też, jak w naszym domu po raz pierwszy pojawiła się elektryczność. Moi najstarsi synowie, bliźniaki, nie wiedzieli, co się dzieje i schowali się pod stół.

Po dwunastu latach małżeństwo kupiło własne gospodarstwo, także w Kłodzinie. Oboje przyznają, że choć w tamtym czasie byli pełni obaw, była to bardzo dobra decyzja. W tym domu nasi jubilaci mieszkają po dziś dzień. Gospodarstwo od 2002 roku jest przepisane na syna Andrzeja.

Rodzina największą dumą

Największą dumą naszych jubilatów jest rodzina. Ta jest dość liczna. Małżeństwo doczekało się szóstki dzieci: pięciu synów i córki. Najstarsi są bliźniacy Zdzisław i Ryszard. Pan Zdzisław jest właścicielem firmy "Serpol" w Mieścisku. Jego brat prowadzi działalność gospodarczą o profilu handlowym. Jako trzecia na świat przyszła córka Jadwiga, która mieszka w Łopiennie i zajmuje się prowadzeniem domu. Czwarte dziecko, syn Adam, obecnie jest burmistrzem sąsiedniej gminy Kłecko. Kolejny syn to Andrzej, który dzisiaj jest najbliżej rodziców. To on odziedziczył gospodarstwo rolne. Zajmuje się hodowlą koni i sprzedażą mleka klaczy. Najmłodszy syn Tomasz jest organistą i nauczycielem w Mieścisku.

Helena i Henryk Serwatkowie doczekali się dziewiętnaściorga wnuków.

- Bardzo lubimy, gdy cała rodzina do nas przyjeżdża. Jest nas tak wielu, że nie mieścimy się przy jednym stole - opowiadają z uśmiechem.

Z opowiadań małżeństwa można wyczuć, jak bardzo dumni są ze wszystkich swoich dzieci.

- Każdego traktujemy równo i każdego równo kochamy. Mamy pięć synowych i jednego zięcia i myślę, że jesteśmy przykładem, że relacje z teściową mogą być bardzo dobre. Dzisiaj największą naszą radością są wnuki i wnuczki. Cieszymy się każdym ich sukcesem - wyjaśniają jubilaci.

Dzień za dniem... Przez życie idą we dwoje

Choć przy rodzicach został syn Andrzej, małżeństwo jest niezależne. Jubilaci mieszkają sami, a z domem syna dzieli ich tylko ulica. - Z jednej strony Andrzej bardzo nam pomaga i jest z nami, natomiast z drugiej, zachowaliśmy równowagę. Ja cały czas zajmuję się naszym domem. Sprzątam, gotuję, a mąż najbardziej lubi chodzić po obejściu. Niestety, stan zdrowia nie pozwala mu już pomagać przy gospodarstwie, ale zawsze służy radą synowi - powiedziała nam pani Helena.

Pan Andrzej potwierdza ich słowa. - Rodzice to mądrzy ludzie. Wiedzieli, kiedy się wycofać, chociaż wiele spraw nadal jest im bliskie. Do dzisiaj konsultuję się z tatą na przykład w sprawie wysiewu zboża na polu - wyjaśnia syn, który towarzyszył w naszej rozmowie.

Pan Henryk jest wielkim miłośnikiem koni. Jak mówi, te zwierzęta były w ich gospodarstwie od zawsze. Dlatego cieszy się, że jego syn kontynuuje tę tradycję i także hoduje konie. Pani Helena to prawdziwa pani domu. Poza typowymi dla gospodyni obowiązkami, bardzo lubi prace w ogrodzie. Jak mówi, jest to jej królestwo. Małżeństwo wspólnie spędza każdą chwilę. Mąż lubi oglądać programy publicystyczne i polityczna, natomiast żona czasami lubi zobaczyć w telewizji ulubione seriale.

Zapytaliśmy państwa Serwstków, o czym marzą. Co sprawia im najwięcej radości?

- Marzymy, by jeszcze trochę pożyć. By patrzeć na szczęśliwe chwile w naszej rodzinie. Jak kolejne wnuki ślubują, jak na świat będą przychodzić kolejni członkowie rodziny - podsumowali po chwili zastanowienia.

ZOBACZ TAKŻE

Zdjęcie z około 1918 roku pokazujące kamienice, wśród nich jeden z hoteli

Kamienice wokół Rynku w Wągrowcu. Jaka jest ich historia? Wą...

ZOBACZ TAKŻE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto