Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bohater czy postrach lokalnej społeczności? Jaka jest prawda o Pogromcy, najbardziej znanym Żołnierzu Wyklętym z powiatu wągrowiekciego

Arkadiusz Dembiński
Arkadiusz Dembiński
Są postacie w historii, które trudno jest cały czas ocenić w jednoznaczny sposób. Skrajne emocje wzbudza także postać żołnierza wyklętego z naszego powiatu wągrowieckiego - Teofila Żurka, pseudonim Pogromca.

Nie złożyli broni po wypędzeniu Niemców. Rozpoczęli walkę z Armią Czerwoną i przedstawicielami władz PRL. Mowa oczywiście o żołnierzach wyklętych. W ostatnich czasach poświęca się im coraz więcej uwagi. Jednak jak się okazuje czyny niektórych z nich trudno jest ocenić w jednoznaczny sposób.

Emocje wzbudza także postać Teofila Żurka, pseudonim Pogromca - dowódcy oddziału działającego w naszym regionie. W ostatnim czasie list do naszej redakcji przesłała jedna z mieszkanek gminy Mieścisko, w ocenie której mężczyzna nie był bohaterem. Udało się nam z nią skontaktować.

ZOBACZ TAKŻE

- Dobrze pamiętam strach taty kiedy szedł w nocy do pracy jako stróż. Bał się, że Pogromca może w nocy przyjść ze swoją bandą. Miałam wówczas 11 lat. Dobrze pamiętam jak żegnał się z mamą, mówiąc, że ma nadzieje, że wróci - wspomina kobieta. Jej zdaniem wielu mieszkańców obawiało się oddziału Pogromcy. - Ze strachu nikt o tym nie mówił otwarcie. W okolicy płonęły jednak stogi, dochodziło do napaści. Po co napadli na mleczarnię? Czy tam była broń komunistów? Nie. Ginęły także osoby. Zamordowano między innymi młode małżeństwo w Mieścisku, gdy wracało z zabawy. Ona była w ósmym miesiącu ciąży. Z tego co mówiono stał za tym właśnie Pogromca. Innym razem zginął młody żołnierz. Czy on był czemuś winny? W momencie kiedy Pogromca został pojmany, wszyscy odetchnęli z ulgą. Jednocześnie grabieże ustały - tłumaczy starsza pani i dodaje: - Jeśli on i inni chcieli zmian w kraju, to dlaczego się nie skrzyknęli? Nie zrobili przewrotu tylko uderzali w często niewinne osoby? - zastanawia się.

Zupełnie inny obraz Żurka przedstawiała przed kilkoma laty inna mieszkanka gminy Mieścisko. - Żurek był stałym gościem w naszym domu. Przychodził dwa razy w miesiącu. Był zawsze uprzejmy, miły, to był dżentelmen. Zdarzało się, że przez długi czas siedział w pokoju i dyskutował z moim ojcem. O czym ? Tego nie wiem. Zarówno on, jak i ojciec nie mówili nam o tym, być może dla naszego bezpieczeństwa - tłumaczyła w 2013 roku w rozmowie z "Tygodnikiem Wągrowieckim" pani Helena z gminy Mieścisko.

Historię Pogromcy opowiadał także Benedykt Gramsa. - Pochodzę z Mieściska. Dobrze znam tę sprawę. Zawsze mnie ona interesowała. Informacje zawsze czerpałem od osób, które były bezpośrednimi świadkami tamtych wydarzeń. A i sam sporo pamiętam. Miałem wówczas 11 lat - wyjaśniał pan Benedykt. Jak przekonuje, nie jest prawdą, że to Żurek zamordował młode małżeństwo w Mieścisku. - Świadkiem tamtych wydarzeń była moja ciocia, która mieszkała nieopodal miejsca gdzie doszło do zbrodni - wspominał. Jak tłumaczy, zastrzelony mężczyzna był funkcjonariuszem MO. Zabójca to natomiast funkcjonariusz SB. - Znali się doskonale. Chwilę przed zdarzeniem bawili się razem na zabawie. SBek pojechał następnie na służbę do Wągrowca. Jak się jednak okazało zaczaił się na wracające małżeństwo. Zastrzelił ich. Najprawdopodobniej milicjant wiedział coś niepopularnego na temat tego drugiego - wyjaśniał pan Benedykt i opowiada dalej: - następnego dnia SBek zjawił się wraz z pozostałymi funkcjonariuszami, aby ścigać zabójcę.

- Mieszkańcy Mieściska donieśli jednak do komendy SB w Poznaniu co się wydarzyło. Został skazany na 6 lat więzienia. Wyszedł jednak wcześniej dzięki amnestii. Tak więc za tym zabójstwem nie stał Żurek. On jednak nie miał takiej czystej karty. Napadł, z tego co wiem, dla zysku na mleczarnię i garbarnię. Okradł też rolnika, który sprzedał krowę. Jeszcze tego samego dnia był u niego w domu. Pod groźbą kulki w łeb zabrał wszystkie pieniądze, które ten zarobił. Tak więc trudno jest jednoznacznie ocenić postać Teofila Żurka. Robił dobre rzeczy, ale i złe też - tłumaczył wągrowczanin.

Bez wątpienia Żurek jest najbardziej znanym członkiem Narodowych Sił Zbrojnych z powiatu wągrowieckiego.. Urodził się 19 marca 1920 roku w Gołaszewie pod Mieściskiem. W czasie zmagań wojennych młody Żurek pracował w młynie w Rudzie Koźlance. Już wówczas, wydając zboże i mąkę, pomagał potrzebującym. Co ciekawe, po wojnie zdecydował się na współpracę z nową władzą. Sądził, że pokój będzie dobry dla jego ojczyzny? Liczył, że w Polsce, podobnie jak przed wojną zapanuje demokracja? Wstąpił nawet do PPR. Co więcej, został sekretarzem partii w Mieścisku. Jednak od samego początku nie zgadzał się z tym co robili czerwonoarmiści. Stawał w obronie ludności.

ZOBACZ TAKŻE

Będąc w partii nawiązał współpracę z oddziałem AK, działającym w okolicy. W 1945 roku opublikowano listę osób, które miały zostać wywiezione do ZSRR. To przelało czarę nienawiści wobec okupanta. Żurek przyjął pseudonim konspiracyjny. Wstąpił do AK. Z czasem, w 1946 roku został dowódcą oddziału działającego na terenie powiatu wągrowieckiego. Dzięki starym kontaktom długi czas udawało mu się bezkarnie grać na nosie przedstawicielom nowych, komunistycznych władz.

Sporo informacji o działaniach oddziału "Pogromcy" można znaleźć nawet w starych dokumentach milicji obywatelskiej, czy urzędu bezpieczeństwa. Znajduje się w nich między innymi notatka o wejściu oddziału na teren mleczarni w Mieścisku. Członkowie oddziału zabrali stamtąd potrzebne produkty, ale i poinformowali kierownika, że jeśli nadal będzie współpracował z bezpieką, czekają go inne represje. W dokumentach MO można znaleźć także i informacje o wyrokach jakie oddział Narodowych Sił Zbrojnych wykonywał na osobach współpracujących z komunistycznymi aparatami. Zmierzch oddziału nastąpił dopiero po zamordowaniu przez bezpiekę samego Pogromcy 28 września 1946 r. w Łopiennie. Dowódca został najprawdopodobniej zdradzony...

- Tamte zdarzenia relacjonował mi bezpośrednio Tomasz Kurzeja, gdy jeszcze żył, w domu którego to dopadli Żurka funkcjonariusze MO i SB - wyjaśniał Gramsa. Jak tłumaczył, Żurka wydał zięć Kurzeji, który był funkcjonariuszem SB. - Kurzeja znał się doskonale z Żurkiem. Ten nie raz przychodził do niego w gościnę. W stogach ukrywał broń czy amunicję - wyjaśnia. Tego dnia przyszedł wraz z jednym ze swoich ludzi. Kurzeja w obawie o życie ukochanego córki ostrzegł o gościu. Ten z tą wiedzą pobiegł do komendy. - Towarzysz Żurka miał ze strychu z karabinem maszynowym pilnować drogi dojazdowej. Stchórzył jednak, gdy nadjechało MO. Ukrył się. Żurek został zbudzony przez gospodarza - wspominał pan Benedyk. Najpierw zastrzelił jednego z milicjantów. Następnie wyskoczył przez okno. - Biegł w stronę składziku na torf. Kierunek nie był przypadkowy. Tam miał schowany ciężki karabin maszynowy - wspominał wągrowczanin. Żurka trafiła kula jednego z funkcjonariuszy...

ZOBACZ TAKŻE

Tak spędzaliśmy czas w Wągrowcu u schyłku PRL-u [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto