Burmistrz na zakazie

Wtorek. Około godziny 13.30. Pod wągrowiecki aquapark podjeżdża burmistrz Wągrowca Stanisław Wilczyński. Podjeżdża i jak gdyby nic parkuje przed samym wejściem, choć kilka tygodni temu stanął tam znak zakazu zatrzymywania i postoju. Co ważne, to właśnie m.in. on jako burmistrz miasta decyduje, gdzie tego rodzaju znaki mogą stanąć. A teraz sam nie przestrzega prawa, które ustanowił?

Całe zdarzenie obserwował jeden z naszych czytelników. Na dowód tego zrobił nawet zdjęcie telefonem komórkowym samochodu burmistrza zaparkowanego tuż za zakazem zatrzymywania i postoju. O zdarzeniu powiadomił też policję.

Okazuje się, że burmistrz zaparkował tam, bo... zapomniał o znaku. - Gdy przejeżdżam obok aquaparku, to czasem zaglądam tam, aby zobaczyć jaka jest frekwencja i czy wszystko jest w porządku. Tak było i tym razem. Zaparkowałem jednak nie przed głównym wejściem, ale przy bocznym wejściu technicznym. Zatrzymałem się tylko na pięć minut. Wszedłem do środka, zorientowałem się, jak wygląda sytuacja i wyszedłem - tak po całym zdarzeniu tłumaczył nam burmistrz Wilczyński.

O tym, że złamał prawo, które sam na terenie miasta stanowi, dowiedział się po dotarciu do swego gabinetu. Najwidoczniej służby mundurowe nie zastały go w aquaparku. - Otrzymałem telefon ze straży miejskiej. Przyznałem się. Zostałem pouczony, że zakaz ten obowiązuje także przy tym wejściu. Teraz będę już wiedział - przyznaje.