Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Choć wiele przeszła, potrafiła cieszyć się każdym dniem. Wspomnienie o wągrowczance Władysławie Pękala

Monika Dziuma
Jeśli pragniesz żyć, nie zatrzymuj swego życia dla siebie - ono musi głaskać inne brzegi i nawadniać inne ziemie - powiedział Michel Quoist, francuski duchowny i pisarz. Nawet, jeśli wierzymy, że nasze życie nie kończy się po śmierci, ona zawsze przynosi ze sobą łzy i tęsknotę. Zwłaszcza osób, które kochały do końca...

28 stycznia odeszła na wieki Władysława Pękala z Wągrowca. Kobiet dożyła pięknego wieku 90 lat. - Mama urodziła się 26 czerwca 1927 roku w Mieścisku. Miała czwórkę rodzeństwa. Dorastała w tych najbardziej okrutnych dla Polski czasach - czasach wojny. Pomimo tego, że miała wówczas tylko kilkanaście lat, musiała pracować przy pomocy w gospodarstwie u Niemca. Skończyła tylko sześć klas szkoły podstawowej. Również w czasie wojny straciła matkę. Wychowywał ją tylko ojciec - opowiada córka pani Władysławy, pani Hanna.

Jak opowiada dalej, jej mama bardzo chciała się uczyć. Już po zakończonej wojnie podjęła naukę w Liceum Pedagogicznym w Wągrowcu. - Maturę zdała w styczniu 1945 roku. Tuż po niej mama otrzymała nakaz pracy w szkole w Czarnkowie, gdzie spędziła rok. Następnie podjęła pracę w Gnieźnie - opowiada pani Hanna.

Władysława Pękala bardzo wcześnie owdowiała. - Mój tato zginął w wypadku dokładnie pięćdziesiąt lat temu. Mama wychowywała nas, czyli mnie i mojego brata Krzysztofa, sama. Jesteśmy jej za to wdzięczni. Dzięki niej jesteśmy, jacy jesteśmy - mówi córka zmarłej.

Po odchowaniu dzieci pani Władysława została księgową. Najpierw pracowała w Lidze Obrony Kraju, później w wągrowieckim OSiRze, gdzie doczekała emerytury.

- Mama była cudowną, dobrą osobą. Nigdy nikogo nie skrzywdziła, nie powiedziała złego słowa. Lubiła towarzystwo, ale nie znosiła tłumów. Była bardzo rodzinną osobą. Najbardziej na świecie kochała dwie wnuczki i trójkę prawnucząt. Cieszyła się na każde spotkanie z nimi, przeżywała ich sukcesy - mówi pani Hanna.

Do ulubionych zajęć pani Władysławy należało czytanie książek. - Opowiadała mi, że już jako dziecko, lubiła czytać pod kołdrą. Nie było wieczoru, w którym nie przeczytałaby chociaż jednej strony. W młodości należała także do chóru. Do końca uwielbiała śpiewać, szczególnie kolędy. Na pogrzebie zabrzmiało specjalnie dla niej „Ave Maria” - kontynuuje.

Ostatnie dwa lata życia pani Władysławy były związane z chorobą. - Dziękuję lekarzom i pielęgniarkom naszego oddziału wewnętrznego za opiekę nad nią. Dziękuję również tym, którzy uczestniczyli w jej ostatniej drodze - podsumowuje.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto