Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cud w medycynie! Pan Czesław otrzymał nowe życie.

Joanna Pacan
74-letni mieszkaniec Kakulina jako pierwszy w Polsce przeszedł ablację serca, wykonaną nową metodą. Dzięki temu pan Czesław zyskał nowe życie, a jego rodzina cieszy się jego zdrowiem.

W domu państwa Bielawskich w Kakulinie od jakiegoś czasu panuje świąteczny nastrój. Nie za sprawą choinki, prezentów, czy wigilijnych potraw. Rodzina ma inny powód do radości. Ich największym szczęściem jest pan Czesław, który po trudnej operacji serca wraca do zdrowia. U mężczyzny dokładnie 17 listopada wykonano ablację serca. Szóstą ablację, ale... pierwszą udaną.

Pan Czesław jest już w domu. Choć ma jeszcze problemy z poruszaniem się i trochę niedosłyszy, czuje się dobrze. Dla niego i jego najbliższych najważniejsze jest to, że żyje. Mężczyzna powoli wraca do zdrowia. Schorowany, choć uśmiechnięty pan Czesław rzadko wstaje z łóżka. Bardzo bolą go pachwiny, w okolicach których lekarze wprowadzali elektrody wprost do jego serca. Jego rodzina cały czas jest przy nim. Żona, dzieci, synowa i wnuki siedzą z nim przy głośno rozregulowanym telewizorze. - Choć niedosłyszę, lubię oglądać telewizję. Przynajmniej dowiem się, co ciekawego dzieje się na świecie - mówi z uśmiechem mężczyzna.
Jego walka z chorobą trwa już od dawna. - Mąż zaczął chorować ponad dwadzieścia lat temu. Jego problemy z sercem wciąż się pogłębiały. Lekarze stwierdzili u niego arytmię serca. Zaczęła się walka o zdrowie i życie mojego męża - opowiada żona pana Czesława, pani Zofia.
7 kwietnia w szpitalu w Kowanówku założono mężczyźnie na sercu kardiowerter, czyli urządzenie mające za zadanie „pobudzać” bicie jego serca. Choć miało być lepiej, stan zdrowia pana Czesława wciąż się pogarszał.
- Lekarze zdecydowali, że przeprowadzą u niego ablację. Kiedy pytałam, co to za zabieg, wyjaśniali mi to za pomocą metafory. Serce mojego męża jest płonącym lasem. Aby go uratować, należy oborać je dookoła. Na tym w skrócie miała polegać ta operacja. Czesław przeszedł w sumie pięć takich ablacji, trzy w Poznaniu i dwie w Warszawie. Żadna z nich nie zakończyła się sukcesem. Lekarze od razu informowali mnie, że były nieudane - opowiada łamiącym głosem pani Zofia.

- Nigdy o nic się tak nie bałam, jak o życie własnego męża. Każda z ablacji trwała po około pięć godzin. Później długie oczekiwanie, czy będzie dobrze i ten okropny dźwięk aparatury w szpitalu. Do dzisiaj go pamiętam... Nawet, kiedy wsiadam do samochodu i nie zapnę pasów, dźwięk przypomina mi ten ze szpitala - mówi pani Zofia.
74- latek na stole operacyjnym spędził łącznie ponad 30 godzin. Ma już dość szpitali i ma nadzieję, że już nigdy do nich nie trafi.

- To cud, że Czesław trafił w ręce doktora Baszko z Poznania. To lekarz, który wykonał tysiące ablacji serca nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Tym razem zdecydował się jednak na nową metodę, która polegała na wprowadzeniu do serca dwóch, a nie jednej jak do tej pory elektrod. Przed operacją on i zespół jego lekarzy spędzili długie godziny prób, które wykonywali na świńskich sercach - mówi żona pacjenta.
Na pytanie, czy się bali, właściwie nie otrzymaliśmy od rodziny odpowiedzi. Każdy spojrzał tylko na siebie znacząco. Strach musiał być ogromny. Choć wszyscy wiedzieli, że mogli stracić męża, ojca, dziadka, nikt głośno o tym nie mówił. Ich nadzieja była silniejsza. Nadzieja sprawiła, że w chwilach zwątpienia, wszyscy byli obok siebie.

Choć pan Czesław operację przeszedł w listopadzie, nie mógł od razu wrócić do domu. Jego organizm po ablacji był bardzo słaby. Mężczyzna w szpitalu zaraził się bakterią, przez co tydzień spędził w wągrowieckiej placówce.
Boże Narodzenie obchodził już w swoim ukochanym domu w Kakulinie wraz z najbliższymi.

- Ważne, że jest z nami. Ważne, że możemy spędzić je wszyscy razem. To jest dla nas najważniejsze. Zdrowie Czesława to najpiękniejszy prezent, jaki mogliśmy otrzymać od losu - podsumowuje pani Zofia...

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto