Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Diagnozowali choroby, bo chcieli kasy?

Joanna Pacan
Arch.
Nowotwór, rzeżączka, problemy z kośćmi... „Specjaliści” diagnozowali to u wągrowczan podczas jednego, krótkiego badania. A ludzie wierzyli i... płacili. Czy doszło do oszustwa?

Co byś zrobił, gdybyś nagle, z dnia na dzień, dowiedział się, że chorujesz na nowotwór? Pewnie byłbyś przerażony i zrozpaczony. Tak właśnie czuli się mieszkańcy Wągrowca, którzy kilka dni temu uczestniczyli w spotkaniu zorganizowanym przez firmę z Nowego Tomyśla, która specjalizuje się w reklamowaniu i sprzedaży urządzeń „medycznych”.

- Na spotkanie przyszło wielu mieszkańców miasta. Co ciekawe, oprócz mnie było jeszcze kilku kolegów z działki. Wcześniej do wszystkich z nas zadzwoniono i zaproszono nas na pokaz, który miał się odbyć za kilka dni w budynku CECH - relacjonuje nam jeden z mieszkańców. Jak wyjaśnia, na spotkanie przybyły osoby w różnym wieku.

- Wszystko polegało na tym, że podłączyli nas do jakichś kabelków i kazali stanąć na metalowej płytce. Badanie trwało może ze trzy minuty - tłumaczy wągrowczanin. Z jego relacji wynika, że wszyscy uczestnicy czekali do końca tych badań, bo obiecano im tego samego dnia wyniki.
- Ja się dowiedziałem, że jestem ciężko chory, że powinienem chyba nie żyć! A moja znajoma, że cierpi na nowotwór. Chciałem do nich pójść i powiedzieć, że to jakaś kpina, bo jeszcze niedawno przeszedłem wszystkie badania, ale kolejka była zbyt długa. Co ciekawe, badań nie prowadzili nawet lekarze, tylko osoby, które przedstawiły się jako chemicy z jakiegoś uniwersytetu. To wszystko było grubymi nićmi szyte - mówi zbulwersowany mężczyzna.

To jednak nie koniec. Wągrowczanin przedstawił nam kolejną część spotkania. - Kiedy już wszyscy zostaliśmy zdiagnozowani na wszystkie choroby świata, ci chemicy zaczęli nam wciskać jakiś rewitalizator żywej wody. Tłumaczyli, że to woda o działaniu zdrowotnym, która uleczy nas z chorób. Wyjaśniali też, że źródła tej żywej wody znajdują się tylko w trzech miejscach na świecie, w tym w Tybecie, ale na szczęście jest już urządzenie, które również ją wytwarza. A oni mogą je nam sprzedać za jedyne... 8 tysięcy złotych - relacjonuje wągrowczanin.
Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że niektórzy naprawdę uwierzyli w postawione diagnozy. - Do mojej żony zadzwoniła koleżanka, która płakała jej do słuchawki, że ma raka - podsumowuje nasz czytelnik.

Informacje o firmie znaleźliśmy w internecie. Okazało się, że prócz urządzenia wytwarzającego żywą wodę, firma oferuje też „profesjonalne urządzenie do magnetoperapii polem magnetycznym niskiej częstotliwości”. Na swojej stronie zamieszczają liczne certyfikaty i zaświadczenia. Niestety, choć kilkakrotnie próbowaliśmy, nie mogliśmy się dodzwonić do przedstawicieli owej firmy. Skontaktowaliśmy się również z przedstawicielami naszego CECH-u. Jak się okazuje, nie sprawdzają oni, komu wypożyczają swoje pomieszczenia.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto