Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Droga do szkoły dawniej i dziś. Kiedyś dzieci częściej niż teraz samodzielnie szły do szkoły i z niej wracały. Dziś uczniów podwożą rodzice

Barbara Wesoła
Barbara Wesoła
Droga do szkoły dawniej i dziś. Obecnie dzieci rzadziej chodzą piechotą, a dawniej niespotykane było podwożenie ich pod samą szkołę.
Droga do szkoły dawniej i dziś. Obecnie dzieci rzadziej chodzą piechotą, a dawniej niespotykane było podwożenie ich pod samą szkołę. NAC
Droga do szkoły i powrót do domu może być okazją do rozmów z przyjaciółmi, rodzicami lub też złapania „chwili dla siebie”. Wszystko zależy od tego, jak ta droga przebiega. W samotności? W grupie przyjaciół? W zatłoczonym tramwaju czy może w towarzystwie mamy lub taty? Obecnie bardzo często droga do szkoły to pośpiech, niczym w wierszu Wandy Chotomskiej „[...]szybko tata na nas czeka, szybko tramwaj nam ucieka...” A jak drogę do szkoły z czasów PRL wspominają dzisiejsi seniorzy? Poznaj wspomnienia czytelniczek i zobacz zdjęcia z Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Spis treści

Jak dzieci chodziły do szkoły w dawnych czasach? Samodzielnie!

Uczniowie w czasach PRL najczęściej musieli sami dotrzeć do szkoły. Nie podwoził ich prywatny szofer (czyt. „jeden z rodziców”). O ile szkołę miało się blisko i wystarczyło przejść kilka ulic w mieście, nie sprawiało to większego trudu. Chociaż, kiedy dzieci skusiły się na poszukiwanie skrótów, to na przykład przeskakując przez miedzę, potrafiły umoczyć nogę w kałuży czy potargać misternie zapleciony wcześniej warkocz.

Z komunikacją publiczną bywało różnie. Nie zawsze jeździła „jak w zegarku”. Niektóre gminy organizowały szkolne autobusy np. dla dzieci z okolicznych wsi. Okazuje się, że przy dobrym wsparciu nawet w największe zimy udawało się przedrzeć przez śniegi.

Traktorowi śniegi nie straszne! Autobus dowiózł dzieci do szkoły, a dorosłych do pracy.
Traktorowi śniegi nie straszne! Autobus dowiózł dzieci do szkoły, a dorosłych do pracy. NAC

Kreatywne i odważne dzieci mogły liczyć na podwózkę autostopem. To było jak wygrana na loterii, szczególnie gdy panował środek zimy. Dzisiaj taki pomysł uznalibyśmy za niebezpieczny. Rodzice nie zgodziliby się także, aby ich dziecko maszerowało do szkoły kilka kilometrów w jedną stronę poboczem drogi.

Zdjęcie datowane na okres 1976 - 1977Uczniowie gminnej szkoły w Płowcach próbują zatrzymać samochód Warszawa. Ciekawe, czy udało się im wrócić do domu
Zdjęcie datowane na okres 1976 - 1977
Uczniowie gminnej szkoły w Płowcach próbują zatrzymać samochód Warszawa. Ciekawe, czy udało się im wrócić do domu autostopem?

NAC

Dzieci i młodzież, które musiały dostać się do szkoły oddalonej o kilka lub kilkanaście kilometrów, miały pod górkę. Często dosłownie! Jak widać na załączonej fotografii.

To najstarsze zdjęcie w naszym zestawieniu, datowane na lata 1920-1939. Tak młodzież góralska z Istebnej "szła" szkoły.
To najstarsze zdjęcie w naszym zestawieniu, datowane na lata 1920-1939. Tak młodzież góralska z Istebnej "szła" szkoły.
NAC

Tak drogę do szkoły wspominają dzisiejsze seniorki

Pani Zofia, nasza czytelniczka opowiada, że ze szkolnych lat bardzo miło wspomina drogę do szkoły i z powrotem. Wychowała się w niewielkiej miejscowości w ówczesnym województwie wrocławskim. Szkołę podstawową ukończyła w 1967 roku.

Miałam do szkoły i blisko, i daleko. Zależy, którą drogą szłam. Za moim rodzinnym domem były pola, a za nimi pas drzew, mleczarnia, ulica i szkoła. Widać ją było z naszych okien. Ale pola były długie i często mokre. Nie było tam drogi, nawet takiej polnej. Trzeba było więc iść miasteczkiem dookoła, tak z 50 minut w jedną stronę. A przez pola o połowę tego czasu krócej! I, kiedy było ciepło i sucho, cała gromada dzieciaków tamtędy biegała do szkoły – wspomina pani Zofia

.

Z opowiadań naszej czytelniczki wiemy, że wybór drogi na skróty czasami mógł się skończyć potarganą fryzurą, zniszczonymi rajstopami czy zachlapanym ubraniem. „Młodszym dzieciom to nie przeszkadzało” – dodaje pani Zofia.

Im byłam starsza, tym bardziej wolałam wyglądać dobrze i spacerowałam z koleżankami przez miasteczko. Zawsze było przy tym dużo śmiechu i ploteczek – wspomina seniorka.

Zapytana o pomoc rodziców w dotarciu do szkoły pani Zofia odpowiada, że rodzice od rana byli zajęci swoją pracą. A jej obowiązkiem było się wyszykować i iść do szkoły. „Tak było, od kiedy pamiętam”.

To było normalne, że szło się do szkoły samemu. Ja chodziłam z dużą grupą dzieci, bo miałam rodzeństwo i sąsiadów w podobnym wieku. Nie pamiętam, żeby kogoś rodzice odprowadzali – dodaje.

Uczniowie, których domy były oddalone od szkoły o więcej niż kilka czy kilkanaście kilometrów np. z okolicznych miejscowości, największe wyzwania mogli mieć jesienią i zimą. Autobusy międzymiastowe jeździły rzadko, spóźniały się. A to i tak nie był transport idealny np. od przystanku obok domu do przystanku pod szkołą.

Pani Maria, czytelniczka z Paczkowa (woj. opolskie) której prawnuki dziś jeżdżą do szkoły samochodem, wspomina, że na przystanek autobusowy szła piechotą do sąsiedniej wioski. Tam wsiadała do autobusu i jechała około 40 minut do miejscowości, w której znajdowała się jej szkoła średnia. Autobusów na dobę było cztery. Nie raz się spóźniały. Wtedy z siostrami łapała stopa lub szły piechotą.

Nie pójście do szkoły to było jedno z naprawdę ostatecznych rozwiązań. Bo jak się z tego potem wytłumaczyć? Latem to nawet można było spacerować. Ale najciężej było zimą. Dzisiaj nie wiecie, co to znaczy zima...śnieg po kolana, mróz -15 stopni. W domu piece kaflowe w każdym pokoju. Po szkole trzeba było napalić, przed snem napalić. Wody nagrzać, aby się umyć. Oj, droga do szkoły nie była moim największym problemem – wspomina z uśmiechem pani Maria

Drogę do szkoły dziś dzieci pokonują samochodem lub autobusem

Obecnie coraz mniej dzieci i młodzieży chodzi do szkoły samodzielnie. Rodzice podwożą dzieci w drodze do pracy. Dotyczy to szczególnie tych dzieci, które mieszkają daleko od szkoły lub pod miastem.

W przypadku szkół rejonowych gminy oferują transport i szkolne autobusy dla uczniów. Rodzice dzieci z niepełnosprawnością mogą się starać w gminie o refundację kosztów dowozu do szkoły i z powrotem do domu lub też skorzystać z opcji dowozu organizowanej przez gminę.

W miastach, w których dobrze funkcjonuje komunikacja miejska, sporo dzieci i młodzieży, szczególnie starszych klas szkoły podstawowej i uczniów szkół ponadpodstawowych korzysta z tanich biletów miesięcznych, lub komunikacji darmowej dla uczniów danej gminy (np. we Wrocławiu) i dojeżdża do szkół samodzielnie tramwajem, czy też autobusem.

Niestety nie każde miasto posiada wystarczająco dobrze funkcjonującą komunikację miejską, aby zapewnić młodzieży elastyczne, szybkie i tanie połączenia. Wtedy pomóc muszą rodzice i zawieść dzieci do szkoły, a potem je odebrać.

O ile szkoła nie jest w zasięgu maksymalnie kilkunastominutowego spaceru, dzieci rzadko korzystają z opcji roweru czy spaceru ze znajomymi.

Dzisiejsi seniorzy wspominają drogę do szkoły przez pryzmat walki z niepogodą, długich rozmów z przyjaciółmi, żartów i wygłupów kolegów. Wspomnienia obecnej młodzieży z drogi do szkoły to migające za szybą samochodu krajobrazy i rozmowy z rodzicami.

W dzisiejszym zabieganym świecie, kiedy uczniowie spędzają w szkole wiele godzin, może to być jedna z nielicznych chwil w ciągu dnia na swobodną rozmowę.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Droga do szkoły dawniej i dziś. Kiedyś dzieci częściej niż teraz samodzielnie szły do szkoły i z niej wracały. Dziś uczniów podwożą rodzice - Strefa Edukacji

Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto