Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Aleksandrowicz: "Wągrowiec będę wspominać niezwykle ciepło" [WYWIAD]

Kacper Bagrowski
Kacper Bagrowski
W niedzielny wieczór, 4 lipca Joanna Aleksandrowicz oczarowała wągrowiecką publiczność. W rozmowie z nami opowiada o swoich inspiracjach, projektach muzycznych i aktorskich oraz... wrażeniach z Wągrowca!

Czym jest dla ciebie projekt „Od Nocy do Nocy”? Pierwszy przystanek, czy raczej już coś, co mogłabyś nazwać projektem Twojego życia?

To jest przede wszystkim mój pierwszy projekt muzyczny.Teraz pracuję nad materiałem autorskim, zresztą jeden utwór już gramy w trakcie koncertów „Od nocy do nocy”, ale wspomniany koncert, jest dla mnie takim wyrazem emocjonalnym tego, co mnie inspirowało przez lata młodzieńcze. Rzeczy o których śpiewam często też mówią wiele o mojej wrażliwości, o tym jak sobie wyobrażam świat i poczucie estetyki. Sporo mówi też o mnie, bo niektóre z utworów wybranych do prezentowanego repertuaru wykonywałam już w liceum, później na etapie studiów. Ja bardzo precyzyjnie ten repertuar rzeczywiście dobierałam.

Czy więc jest to swego rodzaju „hołd” dla Twojej młodości?

Nie chciałabym używać tak górnolotnych słów, ale na pewno jest to wyraz jakiejś mojej wrażliwości i opowieść o rzeczach, które mnie inspirowały.

Od wydania płyty minęło już trochę czasu – czy teraz, z perspektywy czasu cokolwiek byś w tym projekcie zmieniła, gdybyś miała taką możliwość?

Chyba nie. Mimo tego, że zagraliśmy tutaj w Wągrowcu nasz 155 koncert, w ogóle tego nie czuję. Każdy koncert „Od Nocy do Nocy” to dla mnie osobne doświadczenie, czuję się, jakbym grała po raz pierwszy. Nie ma dwóch takich samych występów co sprawia, że nie czuję przesytu tym projektem, wciąż czuję świeżość i za każdym razem kiedy śpiewam utwór zależy mi na tym, żeby on został przeżyty na nowo.

Na scenie występujesz z ludźmi, których śmiało możesz nazwać przyjaciółmi. Czy to spore ułatwienie w pracy?

Oj tak, jak najbardziej. Mam świetnych muzyków, którzy towarzyszą mi na scenie - na basie gra Tomek Cyranowicz, o perkusję troszczy się Patryk Sowała i Marcin Jagiełło odpowiedzialny za fortepian. Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, my się bardzo dobrze już znamy i czujemy na scenie. Muzycy z którymi współpracuje, czy też ludzie, którzy zajmują się innymi kwestiami dotyczącymi projektu, których w samym występie nie widać, ale dzięki nim wszystko to może istnieć od podstaw to są ludzie, którzy muszą być „prawdziwymi ludźmi” jak ja to mówię. Prawdziwość jest dla mnie ważna, bo poza tym, że chcę, żeby to byli profesjonaliści i osoby, które są na 100% zaangażowane, to muszą być też dobrymi, pięknymi wewnętrznie osobami. My spędzamy ze sobą za dużo czasu, żeby się nie lubić, nie przyjaźnić, nie szanować. Praca bez relacji byłaby męczarnią.

Zdradziłaś nam już, że pracujesz nad swoim autorskim materiałem. Chcesz nim „wbić się” do mainstreamu i zaatakować listy przebojów największych stacji radiowych, czy jednak nadal wolisz pozostać w swojej artystycznej niszy dla słuchacza niekoniecznie masowego, ale tego który wie, czego chce?

Zdecydowanie ta druga wersja. Mogę zdradzić nawet, że nowemu projektowi będzie towarzyszył kwartet smyczkowy. Wersja płytowa zostanie wydana w innych aranżacjach niż koncerty, które zagram. Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o miejscach promocji płyty, natomiast mogę powiedzieć, że inspiracją do pierwszego utworu był balet grany w Teatrze Wielkim w Łodzi. Materiał jeszcze nie jest w całości stworzony, więc jeszcze nie chciałabym o nim zbyt wiele mówić, ale na pewno to ma być coś poruszającego i wyrażającego mnie, tak bym to najogólniej określiła. Ja w ogóle nie myślę o projektach, które realizuję czy to w filmie, czy w teatrze, jako o komercyjnych rzeczach. Nigdy nie zaczynam od tej strony. Wychodzę z złożenia, że sztuka ma dawać ludziom prawdę, inspiracje, energię. Każdy projekt, który mam okazję tworzyć – czy to na scenie muzycznej, czy na deskach teatru u Jana Szurmieja w spektaklu Xięgi Schulza, czy w filmie, gdy współpracowałam z Wojtkiem Smarzowskim przy „Klerze” czy „Weselu 2”, które niedługo będzie miało swoją premierę…To są role które czuje, które uważam za warte zauważania i czasu widza, które mają mu dać coś więcej... Gdybym traktowała to wszystko inaczej, tak strikte komercyjnie, ten zawód w moich oczach nie miałby sensu.

Czujesz się bardziej aktorką czy wokalistką? Czy w związku ze swoim wykształceniem podczas koncertu grasz kogoś innego, tworzysz postać, czy jesteś po prostu sobą?

Jestem niezwykle szczęśliwa, że mogę łączyć obie te profesje. I chyba nie umiem wybrać, co wolę. Aktorstwo niesie za sobą ogromny bagaż emocjonalny i wymaga ode mnie długich przygotować do roli. Chociażby do „Kleru” przygotowywałam się przez pół roku. Ale to nie jest narzekanie, w żadnym wypadku. Cieszę się, że po trasie koncertowej mogę dzień później wpaść na plan filmowy i przyjmować nowe bodźce. Na scenie muzycznej zaś niezwykle cenię sobie żywy kontakt z publicznością. Kiedy rozmawiam z widzami zawsze jestem sobą, nie udaję nikogo innego. Zaś gdy śpiewam… są utwory, w których muszę wcielić się w jakąś rolę i to też jest dla mnie niezwykle cenne. Bardzo to lubię.

Pandemia mocno pokrzyżowała Twoje plany koncertowe? Miałaś zagrać tu wcześniej?

Jeśli chodzi o Wągrowiec, to tutaj od początku ustalony był ten termin, w którym gramy. Nie musieliśmy go przekładać. W innych przypadkach – oczywiście, daty niektórych koncertów się przesunęły ale i tak zrealizowaliśmy około 40 wydarzeń. Jednym z nich był Festiwal Literacki Olgi Tokarczuk na którym gościliśmy w odsłonie z kwartetem smyczkowym. Muszę jednak przyznać, że prowadziłam wcześniej tak intensywny tryb życia, że ten okres pandemiczny pozwolił mi trochę odetchnąć, przemyśleć kilka spraw. Pierwszy raz od wielu lat miałam taki czas. Wtedy też przyszedł mi do głowy pomysł na inną aranżacje koncertu, na odsłonę z jaką w Polsce się nie spotkałam, właśnie w towarzystwie naturalnych przestrzeni, żywego ognia... Z perspektywy czasu stwierdzam, że to był niezwykle potrzebny, płodny artystycznie czas.

Jakie plany po koncercie Wągrowcu?

Chwila wytchnienia, mamy kilkudniową przerwę w trasie, ale tylko do piątku, 9 lipa. Jadę na te dni do Muzeum Rzeźby Polskiej w Orońsku, będę próbowała zrobić coś z ceramiki, może uda mi się coś nowego stworzyć, napisać. Jest tam mnóstwo przestrzeni i spokój, to jest takie miejsce dla artystycznych dusz. Później wracamy do podróży i z projektem „Od Nocy do Nocy” występujemy w niemal każdy weekend do końca listopada w Polsce jak i za granicą.

No to na koniec – powiedz nam jeszcze, jak grało Ci się w naszym mieście?

Wspaniale. To był mój pierwszy koncert na plaży w tak nastrojowej aranżacji i scenografii. Pracownicy Domu Kultury okazali się dobrymi ludźmi, którzy byli mi niesamowicie pomocni, miałam wspaniałą zapowiedź, publika również dopisała. Okoliczności przyrody – niesamowite. Będę wspominała to miasto i ten koncert wyjątkowo ciepło.

Joanna Aleksandrowicz: "Wągrowiec będę wspominać niezwykle c...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto