Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jubileusze 50-lecia ośmiu małżeństw z gminy Wągrowiec [ZDJĘCIA]

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Dzisiaj w sali widowiskowej w Łeknie odbyła się uroczystość odznaczenia 8 par z gminy Wągrowiec medalami za długoletnie pożycie małżeńskie.

N astrojowa muzyka, medale, kosze z prezentami, kwiaty i mnóstwo życzeń towarzyszyły środowej uroczystości, która odbyła się w Łeknie.

Osiem małżeństw obchodziło złote gody i wspominało, jak to było pięćdziesiąt lat temu... Nie obyło się od wzruszeń i łez szczęścia. Medale, w imieniu Prezydenta RP, wręczył wójt gminy Wągrowiec Przemysław Majchrzak. Towarzyszyli mu: kierownik USC Edyta Słomka, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wągrowcu Paulina Meller-Biegańska oraz przewodniczący rady gminy Wągrowiec Jerzy Łukaszczyk.

Józefa i Bogdan Kaźmierczakowie poznali się na zabawie sylwestrowej. - Pochodzę spod Zamościa, a mój mąż jest z Nowej Wsi. Jak się poznaliśmy? W 1965 roku moi rodzice przeprowadzili się do Łekna. A zabawa na której poznałam męża odbyła się w Siedleczku - powiedziała nam jubilatka.
Małżeństwo wzięło ślub 23 listopada 1968 roku. - Do urzędu jechaliśmy taksówką. Wesele natomiast zostało zorganizowane w domu rodzinnym mojej małżonki. Jedliśmy tam, a tańczyliśmy u sąsiadów. Orkiestra grała do rana - wspomina pan Bogdan.
Państwo Kaźmierczakowie zamieszkali w Łeknie. Doczekali się 4 dzieci i 6 wnuków. - Recepta na udane małżeństwo? Unikanie kłótni, mało stresów - przyznają zgodnie.

Irena i Barnard Kuliberda wzięli ślub 18 lutego 1967 roku. - Poznaliśmy się w Nowy Rok. Mój mąż jest muzykiem, gra na perkusji. Wtedy grał na zabawie sylwestrowej w Wągrowcu, na którą przyszłam wraz z koleżanką. Oboje wywarliśmy na sobie duże wrażenie. Dzień później się zapoznaliśmy. Odprowadził mnie 10 kilometrów na piechotę do domu i wrócił jeszcze ponad 2 kilometry na pociąg - wspomina jubilatka.
Para po ślubie zamieszkała w Runowskiem. Doczekała się 3 dzieci, 4 wnuków i 2 prawnuków. Niebawem na świat przyjdzie kolejny prawnuk. - Rodzina to nasz wielki skarb - przyznają zgodnie.

Danuta i Jerzy Brodowscy poznali się w Krośnie, gdzie mieszkał pan Jerzy. Jego małżonka przyjechała z Połczyna Zdroju do rodziny na wieś. Tam poznała miłość swojego życia. - Po ślubie, który odbył się 16 listopada 1968 roku, przeprowadziłam się do męża. Wspólnie prowadziliśmy gospodarstwo rolne. Pokochałam polską wieś. Zaangażowałam się w życie społeczne. Dzisiaj jestem Przewodniczącą Gminnej Rady Kobiet - mówi pani Danuta. Małżeństwo ma 3 dzieci i 4 wnuków. W wolnych chwilach gra razem w karty.

Zofia i Jan Hoffmann z Ochodzy poznali się w pracy. Oboje pracowali w PKS-ie. Pan był mechanikiem, a pani... kierowcą żuka. - W tamtym czasie PKS miał nie tylko samochody osobowe, ale także towarowe. Ja przewoziłam właśnie towary - zdradza pani Zofia. - Muszę przyznać, że żona jest lepszym kierowcą niż ja. Ona jest zawodowym, a ja tylko amatorem. Była pierwszym zawodowym kierowcą płci żeńskiej w całym powiecie - chwali się pan Jan.

Małżeństwo wzięło ślub 24 maja 1969 roku. Na początku zamieszkało w rodzinnym domu pani Zofii, następnie przez 30 lat w Wągrowcu, a na emeryturze zamieszkali w Ochodzy. Mają 2 dzieci i 3 wnuków.

Irena i Jan Wankiewiczowie pobrali się 21 grudnia 1968 roku. Jak wspominają, choć było dużo śniegu, do urzędu szli na piechotę. - Małżonka pochodzi z Brzeźna koło Myśliborza, a ja z Lublina. Wraz z rodzicami przeprowadziłem się do Myśliborza, gdzie w pracy poznałem swoją ukochaną. Po ślubie postanowiliśmy zmienić otoczenie i przeprowadziliśmy się do Micharzewa. Tutaj doczekaliśmy się 5 dzieci, 11 wnuków i 2 prawnuków. W małżeństwie liczy się zgoda i prawdomówność - przyznaje jubilat.

Irena i Henryk Gramowscy znają się od zawsze. Oboje od dziecka mieszkali w Ochodzy. Jak opowiadają, uczucie pojawiło się między nimi dopiero po latach znajomości. - Po ślubie, który odbył się 24 lutego 1968 roku przeprowadziłam się do męża, zaledwie parę domów dalej. Wspólnie prowadziliśmy tam gospodarstwo rolne - mówi pani Irena. Małżeństwo dokładnie wspomina dzień swojego ślubu. Jak mówią, było dużo śniegu, ale nie panował duży mróz. - Mamy 3 dzieci, 10 wnuków i 10 prawnuków. Kiedy zjedzie się cała rodzina, jest głośno i radośnie. Lubimy kiedy jesteśmy wszyscy razem. Udany związek to przede wszystkim dużo cierpliwości i wytrwałości - słyszymy od pani Ireny.

Ślub Barbary i Ryszarda Pilarskich odbył się 6 kwietnia 1969 roku. Co ciekawe, żadne z nich nie pochodzi z naszego powiatu. - Mieszkałem w Gorzowie, a żona w Olsztynie. Z zawodu jestem leśnikiem i dostałem się na staż do lasów olsztyńskich. Niedaleko lasu mieszkała z rodzicami moja przyszła żona. Od razu mi się spodobała. Od teścia dostałem córkę i... miłość do pszczół - zdradza z uśmiechem pan Ryszard.
Z racji, że rodzina pana Ryszarda mieszkała w Wągrowcu, młode małżeństwo postanowiło się tutaj osiedlić. - Mąż mnie i czwórkę naszych dzieci przywiózł do Wągrowca maluchem - wspomina pani Barbara.
Małżeństwo ma 4 dzieci i 4 wnuków.

Gabriela i Henryk Ciesielscy z Kobylca poznali się na zabawie w Pawłowie Żońskim, gdzie mieszkała jubilatka. Pan Henryk pochodzi natomiast z Kopaniny. Ich ślub odbył się 9 listopada 1968 roku. - Mój mąż pracował jako kierowca, ja natomiast byłam główną księgową w sądzie. Dziś , na emeryturze czerpiemy z życia ile się da. Jeździmy na wycieczki, do senatorium i na pielgrzymki - mówi pani Gabriela.
Małżeństwo ma 2 córki i 3 wnuków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto