W poniedziałek z naszą reakcją skontaktował się oburzony wągrowczanin. Jak informował, około godziny 13.45 karetka pogotowia na włączonych sygnałach świetlno-dźwiękowych stała ponad 7 minut przed zamkniętym przejazdem kolejowym w Wągrowcu na ulicy Kościuszki. Zdaniem naszego czytelnika na całą sytuację uwagę zwracali przechodnie. Apelowali o otwarcie zapór do pracownicy kolei.
- Ludzie krzyczeli, by otworzyła, a ona odparła z krzykiem, że nic nie może zrobić, bo to komputerowo (...) Ponadto kobieta stwierdziła: „co mam zrobić? Mam z siekierą zejść i porąbać zapory” - relacjonuje zdarzenie jego świadek.
Jak się okazuje to nie pierwszy taki przypadek w Wągrowcu. O podobnej sytuacji informowaliśmy przed dwoma laty. Wówczas, jak wynikało z informacji czytelnika, karetka przed szlabanem utknęła na kilkanaście minut. Jak przyznał wówczas Zbigniew Wolny z PKP PLK. pracownik kolei miał możliwość otwarcia szlabanów szybciej. - Istniała możliwość szybszego otwarcia rogatek. Pracownik za niewłaściwe postępowanie został ukarany - informował przed 2 laty i jednocześnie zapewniał: - Dodatkowo przypomniano wszystkim pracownikom obsługującym rogatki o właściwym reagowaniu w sytuacjach z udziałem karetek. Teraz, jak wynika z informacji od naszego czytelnika, sytuacja się powtórzyła. Jak przyznaje nieoficjalnie jeden z wągrowieckich ratowników, karetka nie raz musi stać przed przejazdem na ulicy Kościuszki. Kierowca bowiem, nie widząc pociągu, nie może samodzielnie podjąć decyzji o przejeździe pod prąd przez tory. Taka możliwość jest na ulicy Janowieckiej, gdzie szlabany nie zamykają całego przejazdu.
Czy w poniedziałek karetka mogła jednak szybciej przejechać? Do tej chwili nie otrzymaliśmy stanowiska kolei.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?