Ów nowy przyrząd, który wągrowczanin prawdopodobnie nazwie "czajanem” to żagiel do wymyślonej przez niego nowej dyscypliny sportu roll- surfingu, czyli połączenia łyżworolek i surfingu. Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko – Niemieckiej chciało, by ideę przyjaźni pomiędzy miastami, pomiędzy narodami przybliżała taka indywidualność, jak Leszek Czajkowski.
- Mamy być goszczeni w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, w niektórych zakładach i organizacjach społeczno – politycznych. Będę opowiadał między innymi o tym, jak przyczyniłem się do rozpowszechnienia przyjaźni polsko – niemieckiej – wyjaśnia rolkarz.
Przypomnijmy, że w 2009 pan Leszek na rolkach przejechał trasę Luneburg – Westerplatte, trasę „Międzynarodowego Maratonu Braterstwa i Pokoju”. W 2005 r. w samotnej jeździe pokonał trasę 505 km z Westerplatte do Berlina. Z okazji 60 rocznicy zakończenia II wojny światowej na mecie przekazał niemieckim władzom okolicznościowy list przyjaźni.
Ostatnio z rolek przestawił się na roll surfing. "Czajan" powstał w 2005 r. i od tamtej pory był wielokrotnie modyfikowany.
- To był całkowicie mój pomysł, wykonawstwo wspólne z Januszem Muszyńskim. Mam na ten nowatorski sportowy przyrząd wyłączność i wpis do Ogólnopolskiego Rejestru Pomysłów Racjonalizatorskich - informuje pasjonat. Poprzez sport pan Leszek "wychodzi" do ludzi, przybliżając partnerskie kontakty z sąsiadami zza zachodniej granicy.
Sport zajmuje naczelne miejsce w jego życiu. Zaczynał jako judoka i miał w tej dziedzinie spore osiągnięcia. Kontuzja kolan przerwała jego karierę w tej dyscyplinie. W 1999 r. sportowiec przeszedł też poważną operację. W ramach rehabilitacji lekarz zalecił mu ruch.
- Przypadek sprawił, że padło na rolki. Ubrałem je i to była miłość od pierwszej jazdy - wspomina z uśmiechem nietuzinkowy wągrowczanin. Miłość, która przerodziła się w życiowa pasję, popartą kilkoma rekordami Guinessa. Pierwszy pobił, kiedy miał 48 lat.
- Oglądałem w telewizji program "Mówcie, co chcecie", w którym dwudziestoczterolatek bił rekord Guinessa w jeździe na rolkach. Wtedy powiedziałem sobie: ja go przebiję. Zacząłem trenować i rzeczywiście pobiłem rekord i pokonałem tego młodego człowieka o całe pół godziny, jadąc bez przerwy - opowiada pan Leszek. Teraz zdrowie nie pozwala mu już na takie eskapady. Ale zrobił coś, czego nie dokonał przed nim nikt.
Wykorzystał wroga rolkarzy, czyli wiatr, a raczej jego siłę, jako sprzymierzeńca roll surfingu i sprawdza się w nowatorskiej dyscyplinie, marząc by stała się kiedyś dyscypliną olimpijską.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?