Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ludzie: Kim prywatnie jest nowy zastępca dyrektor wągrowieckiego MDK Grzegorz Hieronim Bartkowiak?

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Od zaledwie kilku tygodni w Miejskim Domu Kultury w Wągrowcu istnieje stanowisko zastępcy dyrektora. Burmistrz miasta Jarosław Berendt powierzył je Grzegorzowi Hieronimowi Bartkowiakowi, który niegdyś z naszym MDK-iem był już związany

W przypadku Grzegorza Hieronima Bartkowiaka historia zatoczyła koło. Po blisko trzydziestu latach pobytu w Niemczech wrócił on do Wągrowca. Tu, zupełnie jak przed laty, zajmuje się szeroko pojętą kulturą.

- Kocham i zawsze kochałem to miasto. Tutaj mieszka moja Mama, tutaj chodziłem do szkoły podstawowej, a następnie do Technikum Mechanicznego . Wspominam skrzyżowanie rzek sprzed lat, w okolice którego wraz z kolegami chodziliśmy się kąpać. Wągrowiecka starówka to miejsce, do którego najczęściej wracałem myślami. Cieszę się, że znów mieszkam w Wągrowcu - opowiedział nam Gregory [tak większość się do niego zwraca], który zaledwie cztery miesiące temu powrócił do rodzinnego miasta.

Przez ostatnich blisko trzydzieści lat Bartowiak mieszkał w Niemczech, gdzie zajmował się przede wszystkim muzyką. Tą, jak tłumaczy, zaraził go jego dziadek, gdy Grzegorz Bartkowiak był jeszcze małym chłopcem. - Mój dziadek był skrzypkiem, samoukiem. To on wpoił we mnie miłość do muzyki. Sadzał mnie przed sobą, dawał małą ryczkę [taborecik - przyp. autora] i kazał ruszać palcami jakbym grał na akordeonie. Moja mama, Teresa Bartkowiak, natomiast śpiewała chyba we wszystkich działających w tamtych czasach chórach. Na pewno należała do Chóru Nauczycielskiego i tego działającego przy farze. Do dziś wspominam, jak zabierała mnie ze sobą na próby do wągrowieckiej fary. Siadałem na chórze i obserwowałem z boku i wsłuchiwałem się w muzykę graną przez organistę. Bardzo mi się to podobało - wspomina dalej.

Jak mówi, muzycznie ukształtował go natomiast zespół Genesis. - Ich płyty, których tytuły można przetłumaczyć jako „Sprzedam Anglię za jednego funta” i „Biały Baranek legł na Brodwayu” z 1973 i 1974 roku urzekły mnie i inspirowały. Oczywiście w tamtym czasie nie było nas stać na posiadanie płyt. Słuchałem przebojów tego zespołu na „trzecim programie” - mówi. To mniej więcej właśnie w tym czasie Grzegorz Hieronim Bartkowiak związał się z Miejskim Domem Kultury w Wągrowcu.

- To był chyba rok 1972. Dom Kultury znajdował się wówczas jeszcze w starym budynku. Byłem prezenterem dyskotek, czyli dziś można by mnie nazwać didżejem. Prowadziłem samodzielnie dyskoteki, na których bawiły się rzesze wągrowieckiej młodzieży. Puszczałem piosenki z płyt i zabawiałem publiczność. Mogę się pochwalić, że w 1982 roku wygrałem Wojewódzki Przegląd Prezenterów Dyskotek - zdradza z uśmiechem. Bartkowiak wspomina, że specjalnie dla jego dyskotek zorganizowano klub „Piekiełko”, który do samego końca działał pod szyldem Miejskiego Domu Kultury w Wągrowcu. Wcześniej, bo w 1975 roku Bartkowiak prowadził dyskoteki wraz z Ryszardem Dobrogojskim. Jak mówi, nieżyjący już Dobrogojski był jego dobrym kolegą. W te wakacje zorganizował w wągrowieckim amfiteatrze koncert- wspomnienie „Hity ze starej płyty” jego pamięci.

- W 1978 roku miałem możliwość, pracując dla MDK współorganizować koncert „Jazz w rodzinnym mieście” na którym wystąpili: Jarek Śmietana, Jan Ptaszyn i dwóch Majewskich. Dyrektorem Domu Kultury był wówczas Bogdan Rozpendowski - dodaje. Po przygodzie w Wągrowcu młody wówczas Bartkowiak trafił do Elbląga, gdzie otrzymał pracę w Centrum Kultury. - Byłem tam akustykiem i instruktorem w teatrze. Prowadziłem także rockowy zespół „Kaszmir”, który w 88. roku zdobył trzecie miejsce w kategorii „nadzieje” na festiwalu w Opolu.

ZOBACZ TAKŻE

Życie Grzegorza Hieronima Bartkowiaka odmieniło się w roku 1989, kiedy to podjął decyzję o wyjeździe do Niemiec. Jak opowiada, w tamtych czasach nie było łatwo mu się tam dostać. - Kiedy można powiedzieć, że się już tam zadomowiłem, musiałem poszukać sobie pracy. Pierwsze kroki skierowałem do jednego z największych klubów muzycznych w Hamburgu „Fabrik”. Tam na początku zostałem roznosicielem gazet, które klub wydawał. Później robiliśmy tam koncert między innymi jazzmena Milesa Davisa. Taka właśnie muzyka najbardziej gra mi w duszy. Kocham muzykę klasyczną oraz jazzową. Należę do Jazzowej Federacji w Hamburgu. Podczas tych blisko trzydziestu lat pracy w Niemczech miałem tam do czynienia z wieloma muzykami - mówi.

Jak opowiada, dzięki niemu w 1997 roku młody Leszek Możdżer zagrał przed niemiecką publicznością. - Dzisiaj Leszek, z którym nadal się przyjaźnię, jest wielkim artystą. Wtedy jednak był rozpoczynającym muzyczną przygodę chłopakiem. Przeczytałem w jednej z gazet malutką wzmiankę o utalentowanym młodym muzyku z Polski. Poszukałem w książce telefonicznej numer telefonu i, jak się później okazało, dodzwoniłem się do jego mamy. Ta zgodziła się, by Leszek zagrał koncert w Niemczech. Cieszę się, że wiele lat później w 2017 roku mogłem sprowadzić go do mojego ukochanego Wągrowca - wyjawia.

Grzegorz Hieronim Bartkowiak wrócił do Wągrowca, bo jak mówi, tu jest jego miejsce. - W 2016 roku wróciłem do pomysłu z 1978 roku ‘’ Jazz w rodzinnym mieście ‘’ i zorganizowałem kilka koncertów. W 2020 roku będziemy kontynuowali ten cykl. Minimum raz w miesiącu wystąpi w MDK inny artysta- podsumowuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto