Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magda walczy z rakiem jak lew. Wzruszająca opowieść o chorobie i życiu wągrowczanki

EV
Życie wągrowczanki w jednej chwili legło w gruzach. Kobieta cierpi na rzadką odmianę nowotworu. Lekarze nie widzą możliwości dalszego leczenia. Pani Magda nie poddaje się. Ma ogromne wsparcie...

Wulkan energii – wszędzie było jej pełno, zawsze uśmiechnięta. Należała do motocyklowej braci, jeździła na spływy kajakowe, prowadziła aktywny tryb życia. Ma 35 lat, dwójkę wspaniałych dzieci: 7–letniego Kubusia oraz 4–letnią Hanię i kochającego męża Dominika.

Dwa lata temu wprowadzili się do nowego domu, który udało im się zbudować własnymi siłami. Było tak pięknie, a ona była taka szczęśliwa. Rok temu życie wągrowczanki Magdaleny Baran i jej rodziny zawaliło się. To było jak grom z jasnego nieba. Diagnoza: mięsak Ewinga. W jednej chwili zmieniło się wszystko.

– To bardzo rzadki typ nowotworu – dwa przypadki na sto tysięcy. Trafiło akurat na mnie. Chorobę wykryto w styczniu ubiegłego roku. Podczas podstawowych badań stwierdzono endometriozę. Pierwszą operację miałam w Wągrowcu, po badaniach histopatologicznych okazało się, że to nowotwór złośliwy, sarkoma.

Od razu zostałam skierowana do centrum onkologii w Poznaniu. W czasie operacji w Wągrowcu nie usunięto wszystkiego, a jest to taki typ nowotworu, który jeśli nie jest cały wycięty, szybko rośnie. Operacja ta pobudziła guz do dalszego rozwoju i w ciągu około 3 tygodniu osiągnął rozmiary 10 cm na dziesięć.

W Poznaniu przeszłam kolejną operację, ale też guz nie został usunięty całkowicie – opowiada pani Magdalena, co chwilę przerywając, bo głos więźnie jej w gardle, z łzy płyną po policzkach... Potem były chemioterapie, kolejna operacja w Warszawie, radioterapie, kolejne chemie. Guz niestety wszedł na światło żyły, pojawiły się przerzuty do płuc i mózgu.

– Mój wspaniały mąż załatwił szybko operację usunięcia guza z głowy, którą przeszłam w szpitalu wojskowym w Bydgoszczy. Potem zaczęły się naświetlania głowy. Podczas trzeciego dostałam ataku epilepsji i lekarze stwierdzili, że oni nie są w stanie już nic więcej zrobić – pani Magda urywa, bo emocje nie pozwalają jej więcej mówić. Pani Magda nie poddała się. Postanowiła wypróbować kontrowersyjną metodę Gersona.

Musiała przejść na restrykcyjną dietę, żywi się niemal wyłącznie sokami owocowymi i warzywnymi, przygotowywanymi wyłącznie z ekologicznych składników. A te rodzina musi co tydzień sprowadzać z Warszawy. Musi też przyjmować suplementy diety, które trzeba sprowadzać aż ze Stanów Zjednoczonych.

– Postanowiłam spróbować. Żyję nadzieją i wierzę, że zadziała. Chcę żyć dla moich bliskich i chcę udowodnić lekarzom, którzy powiedzieli, że zrobili już wszystko, że ja żyję. Chcę zanieść im moją dokumentację medyczną, spojrzeć w oczy i powiedzieć: a jednak mi się udało. Często dopadają mnie czarne myśli, szczególnie wieczorami, ale wtedy dzwonię do bliskich mi osób po słowa otuchy.

Moje dzieci wiedzą, że jestem chora, co to za choroba. Serce pęka mi z bólu, kiedy mówią mi, że nie chcą innej mamy, pęka, kiedy pomyślę, że mogę nie dożyć ich komunii świętej, że nie będę mogła być z nimi, patrzeć jak rosną... Ale zwalczam te myśli i żyję nadzieją. Ona przecież umiera ostatnia, a wiara czyni cuda! Mam wspaniałą grupę wsparcia: męża i dzieci, teściową Marię, która zamieszkała z nami, szwagierkę Agnieszkę, która mieszka w USA.

Moja mama zmarła na białaczkę 17 lat temu, ale pomagają mi ciocie i całe mnóstwo ludzi dobrego serca. Ludzi, których znam i których nie znam. Wiem, że pomagają mi na przykład ludzie z Poznania, czy Konina. Jest to wspaniałe i daje mi taki pozytywny ładunek energii. Nigdy nie spodziewałabym się, że ja – taki szary człowiek, którego ktoś widywał na ulicach Wągrowca, otrzymam tak dużą pomoc – podkreśla wzruszona.

Magdzie Baran pomaga wiele osób. Jej znajomi i nie tylko udostępniają apele o pomoc na Facebooku, zbierają pieniądze. Dla przykładu, bo wymienić wszystkich nie sposób, wągrowieckie Przedszkole nr 7 „Pod Grzybkiem” zorganizowało akcję na rzecz pani Magdaleny „Podziel się sercem”. Włączyły się w nią dzieci, ich rodzice, nauczycielki i dyrekcja, a także sekcja emerytek „Aster” i piekarnia Wielkopolska”.

– Wszystkim serdecznie dziękuję. Brak mi słów, by wyrazić swą wdzięczność – jeszcze raz podkreśla.
W akcję pomocy pani Magdzie włączyła się wągrowiecka Załoga 62100. Tydzień temu na rzecz chorej kobiety stowarzyszenie zorganizowało koncert w pubie Tequila. Jutro (sobota) znowu zagrają dla Magdy.
– Gramy, a dokładnie „Doradoband Dorado” w wągrowieckim klubie Monaco. Zapraszamy na koncert charytatywny, którego dochód przeznaczony będzie na pomoc chorej na nowotwór Magdy Baran. Leczenie i rehabilitacja jest bardzo kosztowna dlatego potrzebna jest Wasza pomoc! Tu nie jest ważne jakiej muzyki słuchamy, jak się ubieramy, czym się różnimy! Ważny jest cel, ważna jest Wasza obecność, aby ten cel osiągnąć – apelują członkowie Załogi. Zespół Dorado grał na weselu Magdaleny i Dominika Baran Bilety na koncert kosztują jedyne 20 złotych.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto