Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Mastalerz zginął w ostrzale wojsk rosyjskich na Ukrainie. Wolontariusz spoczął na cmentarzu w Poznaniu

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
Marek Mastalerz był wolontariuszem Inicjatywy "Nehemiasz". Dostarczając pomoc humanitarną Ukrainie zginął na skutek ostrzału rosyjskiego wojska.
Marek Mastalerz był wolontariuszem Inicjatywy "Nehemiasz". Dostarczając pomoc humanitarną Ukrainie zginął na skutek ostrzału rosyjskiego wojska. Adam Jastrzębowski
Marek „Miś” Mastalerz spoczął na cmentarzu w Poznaniu. Był wolontariuszem dostarczającym pomoc humanitarną Ukrainie. Zginął pod koniec marca w szpitalu w Kijowie, w wyniku ostrzału wojsk rosyjskich.

Tłum ludzi pożegnał w piątek, 21 kwietnia poznańskiego wolontariusza Marka Mastalerza. O godzinie 11 rozpoczęła się msza żałobna w Kościele parafii Matki Boskiej Częstochowskiej na poznańskich Naramowicach, następnie o godzinie 13 odbyła się uroczystość pogrzebowa na cmentarzu przy ul. Lutyckiej.

Marka pożegnała rodzina, przyjaciele, znajomi z pracy i harcerstwa.

Jesienią 2022 roku Marek dołączył do polska inicjatywa pomocowa "Nehemiasz". Jak wskazują jego koledzy, pierwszą misją „Misia” było dostarczenie pomocy do Irpienia, do centrum wolontariatu, w którym służby m.in. były kapelan ”Cyborgów z Doniecka”.

- W ten sposób Marek poznawał kolejne osoby zaangażowane w dystrybucję pomocy na Ukrainie, a jego wyjazdowym partnerem stał się ukraiński wolontariusz, Oleh, od kilku lat mieszkający w Poznaniu, który na przełomie 2014-2015 także służył na lotnisku w Doniecku jako kapelan „Cyborgów”. Usposobienie Marka zdobywało mu serdecznych znajomych i nowych przyjaciół wszędzie tam, gdzie się pojawiał

– wspominają wolontariusze Inicjatywy „Nehemiasz”.

Marek wziął udział w szkoleniu dla wolontariuszy wyjeżdżających w rejony przyfrontowe, w ten sposób odświeżając swoją wiedzę i umiejętności z czasów licealnych i studenckich, kiedy był związany z harcerstwem i środowiskiem survivalowym.

Jak czytamy, od jesieni 2020 do marca 2023 roku wziął udział w kilku wyjazdach z pomocą humanitarną, m.in. w rejony przyfrontowe na Zaporożu i w Donbasie.

Czytaj też: Caritas przekazała karetki dla Ukrainy. Ruszyły już w drogę!

- Ostatni swój wyjazd Marek rozpoczął 14 marca wyruszając „Maleństwem”, czyli 7-metrowym mercedesem sprinterem max z Warszawy, rozpoczynając misję nr 22 „Inicjatywy Nehemiasz”. Wieczorem 15 marca wraz z Olehem dotarli do Dniepru, gdzie zaplanowali trasę na następny dzień zakładając dostawę pomocy do dwóch kolejnych miejsc „bliżej linii zero” (czyli w kierunku linii frontu). Rano wyruszyli do miejscowości Szewczenko (60 km na zachód od Bachmutu) i dalej w stronę frontu

– wspominają koledzy Marka.

I dodają: – Po rozładunku w drugiej lokalizacji, w miasteczku Konstiantyniwka czyli 33 km na południe od Kramatorska i 27 km na zachód od Bachmutu, wyruszyli pustym autem w drogę powrotną. Po pokonaniu kilkudziesięciu metrów od miejsca postoju usłyszeli cztery wybuchy. Zgodnie z zasadami opuścili samochód, który jako pojazd nieopancerzony nie dawał im żadnej osłony. Mieli na wyposażeniu kamizelki kuloodporne i hełmy. Pobiegli w kierunku zabudowań i przypadli po dwóch stronach do małych, betonowych schodów. W tym momencie podpociski głowicy kasetowej uderzyły w pobliżu niszcząc vana i raniąc obu wolontariuszy. Na zdjęciach przesłanych później przez policję widać posiekaną odłamkami kabinę, co oznacza, że gdyby tam zostali, to obaj zginęliby na miejscu.

Oleh i Marek trafili do szpitala, gdzie byli operowani.

- Oleh po operacjach został w ciągu tygodnia ewakuowany do Polski przez Zespół Pomocy Humanitarno-Medycznej. Niestety Marek po 11 dniach i pobytach w 3 szpitalach, zmarł w wyniku obrażeń w szpitalu w Kijowie 27 marca

– wskazują wolontariusze Inicjatywy „Nehemiasz”.

Czytaj też: Śmierć wolontariusza z Poznania na Ukrainie. Sprawą może zająć się prokuratura

I dodają: – Obaj wolontariusze wiedzieli, dokąd jadą. Obaj znali ryzyko. A mimo to podjęli je, by dostarczać pomoc humanitarną i otuchę walczącym Ukraińcom. Obaj byli też wyszkoleni i zadziałali zgodnie z tym wyszkoleniem. Tym razem to jednak nie wystarczyło. Marek był oddany sprawie pomocy Ukrainie. Po zakończeniu misji nr 22 chciał zrealizować zaplanowane zlecenia w swojej pracy w Poznaniu, a następnie wyjechać „Maleństwem” na miesiąc do Donbasu, by służyć tam dostarczając pomoc humanitarną i w razie potrzeby ewakuować ludzi. Mieliśmy zaplanowane na to środki w „Nehemiaszu”, jednak ten pomysł nie będzie zrealizowany. Będą jednak inne.

Czytamy, że "dzień po pogrzebie przyjaciele Marka z Polski i Ukrainy pojadą z kolejnym minikonwojem humanitarnym do Łucka i dalej na wschód. Nowe auto „Nehemiasza”, czyli ford transit o nazwie własnej „Miś” – był to pseudonim Marka z czasów harcerstwa, pod którym poznali go także jego przyjaciele na Ukrainie (po ukraińsku to „Wedmedyk”) – zostanie następnie przez miesiąc na Ukrainie służąc tak, jak zaplanował to Marek".

– Latem „Nehemiasz” wraz z drugą inicjatywą humanitarną „Dywersja Medyczna” wyspecjalizowaną w pomocy medycznej planuje odremontować, wyposażyć i wysłać auto do ewakuacji medycznej pod nazwą własną „Miś 2”. W ten sposób chcemy nie tylko uhonorować Marka, ale też kontynuować jego wymarzone dzieło

– planują wolontariusze.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Marek Mastalerz zginął w ostrzale wojsk rosyjskich na Ukrainie. Wolontariusz spoczął na cmentarzu w Poznaniu - Głos Wielkopolski

Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto