Markety zabijają nasz handel? A powstać ma jeszcze Tesco i inne

Śmiało można stwierdzić, że Wągrowiec marketami stoi. W nieco ponad 25-tysięcznym mieście jest tyle sklepów wielkopowierzchniowych, że nie sposób zliczyć ich na palcach jednej ręki.

Markety każdego dnia przyciągają klientów kusząc ich niskimi cenami i promocjami. Taka sytuacja ma niestety tragiczny skutek dla lokalnych przedsiębiorców, właścicieli sklepów osiedlowych. To jednak nie koniec złych wiadomości dla właścicieli małych punktów handlowych.

W Wągrowcu może powstać kolejny market!
- Aktualnie toczy się wstępne postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy na obiekty handlowo-usługowe na wniosek 3 podmiotów. Dotyczy to działek zlokalizowanych przy ul. Lipowa-Kasprowicza, na rogu ulic Opackiej-Rogozińskiej, ul. Janowiecka-11 Listopada (w sąsiedztwie ronda Wschód). Na tym etapie miasto nie ma informacji, jaka sieć handlowa powstanie, gdyż nie prowadzi z nimi bezpośrednich rozmów, jak również nie są one wymienione we wnioskach - poinformował rzecznik prasowy wągrowieckiego ratusza Piotr Korpowski.

Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, w stolicy naszego powiatu mają powstać między innymi takie sklepy jak Piotr i Paweł czy Tesco. Ten drugi od jakiegoś czasu działa w pobliskim Rogoźnie.

Warto zadać sobie pytanie, czy w Wągrowcu potrzebne są kolejne sklepy wielkopowierzchniowe? Na dzień dzisiejszy jest tu aż 9 takich obiektów! Na tym jednak nie koniec absurdów. W przynajmniej trzech miejscach markety wręcz ze sobą sąsiadują.

Mamy tu między innymi dwie Biedronki, Kaufland, Netto, Lidl czy Intermarche. Ironicznie mówi się nawet, że ulice Kcyńska i Przemysłowa powinny być nazwane - Marketowa. Na odcinku kilkuset metrów stoją aż cztery markety!
Sytuacja na naszym lokalnym rynku bardzo niepokoi wielu przedsiębiorców.

- To jakiś koszmar. Z tymi molochami nie możemy w żaden sposób konkurować. Kilka lat temu można było spokojnie utrzymać własny biznes. Prowadzimy swój sklep od wielu lat, jednak w chwili, kiedy planuje się otwarcie kolejnego sklepu wielkopowierzchniowego w oczy zagląda nam widmo bankructwa - przyznaje z rozgoryczeniem pani Katarzyna, właścicielka sklepu na jednym z wągrowieckich osiedli.

Podobnego zdania są przedsiębiorcy, którzy kilka dni w tygodniu sprzedają na bazarze przy ulicy Kasprowicza m.in. owoce i warzywa. - Markety oferują większy asortyment po zaniżonej cenie. Wszystko przez to, że wiele produktów nie pochodzi z naszych krajowych upraw.

Po prostu te importowane są tańsze. Zdarza się, że w ciągu tygodnia zwracają nam się jedynie koszty dojazdu do pracy. Jeżeli w mieście powstanie kolejny market, a z nim jeszcze większa konkurencja cenowa będzie trzeba rozważyć zamknięcie interesu - mówią sprzedawcy.

W naszym powiecie borykamy się z bardzo wysokim bez-robociem. Otwarcie kolejnego marketu stworzy kilka nowych miejsc pracy, jednakże wiele osób tę pracę straci. - Sklepy wielkopowierzchniowe, podobnie jak lokalny handel mogą współistnieć na rynku, wzajemnie się uzupełniać, a przy tym realizować zróżnicowane potrzeby klientów.

Jak pokazują minione lata współistnienie obok siebie różnych podmiotów handlowo-usługowych jest oczekiwane przez lokalną społeczność - uważają przedstawiciele wągrowieckiego ratusza.