Minęło kilka tygodni, a kłusownik wciąż na wolności

We wrześniu w lesie w Podlesiu Wysokim pod Mieściskiem znaleziono psa. Nie był on jednak, jak sądzono wcześniej, przywiązany do drzewa, a wpadł we wnyki.

Sprawą zajęła się policja. - Najprawdopodobniej kłusownik jest odpowiedzialny za cierpienie suczki z Podlesia Wysokiego. Analizie został poddany charakter miejsca - pozostawione ślady i bliskość stawków świadczą o przebiegu trasy dzikiej zwierzyny do wodopojów. Dokładna i wnikliwa analiza stalowej linki pozwoliła na określenie jej stosowania. Umiejscowiona dokładnie w tym miejscu, a uformowana przed uwolnieniem psa w pętle mogła służyć jak wnyk na dziką zwierzynę- informowała nas po zdarzeniu wągrowiecka policja. Rozpoczęto poszukiwania zarówno właściciela psa jak i kłusownika, który założył wnyki.

Czy po kilku tygodniach udało się już ustalić, kto stoi za okrutnym cierpieniem suczki? Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do wągrowieckiej policji. - KPP w Wągrowcu nie prowadzi postępowania w tej sprawie, po rozpoznaniu czynu, materiały zostały przekazane Państwowej Straży Łowieckiej - poinformował nas w poniedziałek jej rzecznik.

W poszukiwaniu odpowiedzi na nasze pytania skontaktowaliśmy się ze strażą łowiecką. Odpowiedź jednak nieco nas zaskoczyła. Pełniący obowiązki komendanta Maciej Woźniak poinformował nas w rozmowie telefonicznej, że... straż nie otrzymała z wągrowieckiej policji żadnego pisma w tej sprawie. Po kilku minutach jednak oddzwonił i wyjaśnił, że skontaktował się z wągrowieką komendą. - Otrzymałem informację, że materiały zostały wysłane, ale dopiero pod koniec zeszłego tygodnia. Fizycznie więc jeszcze ich nie mamy - wyjaśnił Maciej Woźniak.

Czy ostatecznie uda się pojmać kłusownika?