Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mobbing w policji? Funkcjonariusze SZUKAJĄ POMOCY!

ADE
Tomasz Bold
Coraz więcej policjantów korzysta z porad psychologa. Ich nocne dyżury przerywają nagłe wizyty przełożonych. Czy zmuszają oni funkcjonariuszy do nakładania mandatów?

Od dłuższego czasu do naszej redakcji napływają niepokojące sygnały od wągrowieckich funkcjonariuszy. Z racji pełnionej cały czas służby nie chcą mówić, póki co, o sytuacji otwarcie. O swoich problemach rozmawiają najczęściej w zamkniętym gronie.

Jak przyznają, w ostatnim czasie większa ich grupa korzysta już z porad psychologów. Zupełnie inaczej było wcześniej. - Pod rządami poprzedniego komendanta do takich sytuacji nie dochodziło. Dziś lepiej liczyć dni do emerytury lub uciekać na landy (w policyjnym sloganie jednostki poza komendą w Wągrowcu - dop. autor) - żali się jeden z policjantów. Powodem całej sytuacji ma być konflikt na linii funkcjonariusze - ich przełożeni.

- Żaden z nas nie wie, kiedy jest podglądany przez swoich szefów. Czymś normalnym pomału stają się nocne kontrole ludzi z dowództwa jednostki. Przyjeżdżają, choć wcale nie mają służby. Co ciekawe, aby być niezauważonym, to nawet pożyczają samochody od znajomych - mówi jeden z policjantów. Kontrole za całkowicie normalne uważa komendant policji w Wągrowcu Tomasz Francuszkiewicz.

- Jako przełożonych to jest nasz obowiązek. Regulują to przepisy resortowe, a konkretnie Zarządzenie Komendanta Głównego Policji z 2007r., wyznaczające metody prowadzenia kontroli i nadzoru nad pełnieniem służby patrolowej, w tym m.in. obserwowanie czynności wykonywanych przez policjanta z pewnej odległości. Tak jak moi przełożeni kontrolują mnie, tak i ja muszę swoich podwładnych.

Szefowie jednostek mają nienormowany czas pracy. A co do pożyczanych aut, to przyznaję, przez pewien okres sam jeździłem takim. W momencie, gdy sprzedałem swój wcześniejszy samochód, a nie zdążyłem kupić innego - tłumaczy komendant.

W trakcie jednej z takich nocnych kontroli miało dojść do sytuacji, która odbiła się głośnym echem w całej komendzie.

Funkcjonariusze w nocy mają wyznaczone dokładne punkty, w których mają przeprowadzać kontrole. W takim punkcie stanął patrol dwójki doświadczonych policjantów. W pewnym momencie spostrzegli samochód, który na ich widok nagle skręcił w jedną z najbliższych uliczek. Postanowili to sprawdzić.

W tym momencie w punkcie miał pojawić się ich przełożony, szef ogniska patrolowo- interwencyjnego. Nie zastał policjantów. Pojechał na następny wyznaczony punkt. Po pewnym czasie zjawił się patrol, którego nie zastał wcześniej, gdyż interweniował. Doszło do ostrej wymiany zdań między jednym z policjantów a ich przełożonym. Żaden nie chciał odpuścić.

Po skończonej służbie pojawił się podobno nawet pomysł, aby niepokornego policjanta zakuć w kajdanki i przywieźć z domu do komendy.

- Także do mnie dotarła ta plotka. Nikogo przecież w takiej sprawie się nie zatrzymuje. To byłoby niedopuszczalne. Nie wiem skąd wzięła się ta plotka. Ktoś, kto ją rozpowiada, celowo wprowadza zamęt, a jeżeli jest to policjant, to jest dobrze zorientowany, że byłoby to przekroczenie uprawnień przez przełożonego - zaprzecza całej sytuacji Francuszkiewicz.

Cały czas toczy się jednak postępowanie dyscyplinarne, które ma na celu ukaranie policjanta. Ten jednak, jak udało się nam dowiedzieć nie zamierza się poddać. Przydzielono mu już adwokata ze związków zawodowych.

Na tym nie koniec niepokojących uwag, jakie ze strony policjantów trafiają do nas.

Czytaj więcej w Tygodniku Wągrowieckim

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto