- Pamiętam, że kilka lat temu MPWiK ogrodziło studzienkę niebieskim młotem. Z tego, co się orientuję, ta inwestycja kosztowała 4 tysiące złotych. Teraz ten płot się demontuje i studzienkę znów wymienia. Po co? Czy nie jest to marnowanie miejskich pieniędzy? Jak już to zrobili, to po co dziś, zaledwie po kilku latach, ta sama firma to rozbiera, co generuje znów koszty - zastanawia się nasz czytelnik. O wyjaśnienie całej sprawy poprosiliśmy Krzysztofa Garnetza, prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Wągrowcu. Jak wyjaśnia dyrektor, ogrodzenie studzienki powstało jeszcze przed objęciem przez niego urzędu.
- Na demontaż ogrodzenia i zmiany studzienki na ulicy Fidlera w Wągrowcu zdecydowaliśmy się na prośbę mieszkańców. Dotychczasowe rozwiązanie z ogrodzeniem utrudniało ruch samochodów na tej ulicy, który, jak informowali mieszkańcy, nasilił się od okresu kiedy to ogrodzenie zostało ustawione. Pragnę jednocześnie uspokoić wszystkich mieszkańców, że zdemontowane ogrodzenie nie zostanie zniszczone, ale zostanie wykorzystane w innej części miasta - zapewnia prezes wągrowieckiego przedsiębiorstwa.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?