Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Myśliwy strzelał przy drodze?

Arkadiusz Dembiński
Makabrycznego odkrycia dokonała jedna z mieszkanek wioski pod Skokami. Przy trasie Lechlin -Rościnno znalazła wnętrzności dzikiej zwierzyny... Ciało zabrano.

Strach wyjść do lasu na spacer. Boimy się o dzieci, gdy te bawią się w okolicy. Tędy jeździ sporo rowerzystów. Co się stanie jak znów poleci jakaś kula? Co gorsza, strzały padają w ciągu dnia. Ostatnio wnętrzności leżały przy samej drodze wystawione na widok publiczny. To był straszny widok. Jednak aż włos się jeży kiedy pomyśli się, że ktoś musiał strzelać tak blisko drogi Lechlin-Rościnno - żali się mieszkanka jednej z wiosek pod Skokami, wstrząśnięta odkryciem wnętrzności zwierzyny. W pamięci kobiety jest także zdarzenie z minionego roku spod Mieściska. Tam od kuli zginął rowerzysta wracający drogą do domu. - Czy nie można jakoś tego uregulować? Nie mogą strzelać dalej od dróg. Dodatkowo powinni znakować teren, na którym prowadzą polowania, aby ostrzec inne osoby, które w danym momencie chcą także korzystać z lasu. Las nie jest tylko tych panów ze strzelbami - przekonuje kobieta.

Jak tłumaczy Sławomir Jaroszewicz, łowczy Zarządu Okręgowego PZŁ w Pile przepisy nie mówią w jakiej odległości od drogi powinien strzelać myśliwy.

- Przepisy jasno określają, że nie można strzelać w odległości mniejszej niż 100 metrów od zabudowań, 200 metrów od pracujących maszyn rolniczych oraz 500 metrów od miejsc spotkań zbiorowych ludzi. Pozostawienie samych patrochów (w gwarze myśliwskiej - niejadalne wnętrzności zwierząt łownych - dop. red.) po polowaniu przy drodze jest w mojej ocenie jednak naganne. Należy je zostawić w miejscu ustronnym - przekonuje łowczy. Jego zdaniem jednak wiele osób dziś najnormalniej przesadza.

- Kiedyś było normalnym, że dziadek zabierał na polowanie wnuczka. Dziś? Strach pomyśleć co by było, gdyby usłyszano, że dziecko musi patrzeć na takie sceny. Ludzie polują przecież od ery kamienia łupanego. Dziś mamy przepisy, regulaminy. Wypadki są poza tym rzadkością - przekonuje łowczy.

Jak tłumaczy sytuacji spod Skoków, choć wydarzyła się na terenie podległym pod pilski związek, nie będzie wyjaśniał. - Okręg jest nasz. Jednak polują na nim myśliwi z poznańskiego koła. Sprawę musi wyjaśnić Poznań - odsyła nas łowczy. Jak przyznaje Michał Kolasiński z PZŁ w Poznaniu niezwłocznie zajmie się wyjaśnieniem sprawy polowania pod Skokami. - W mojej ocenie nie ma tu wątpliwości, że polował myśliwy, a nie kłusownik. Ten drugi próbował by zakryć ślady, a nie pozostawić je przy drodze. Ten pierwszy także ze względów etycznych nie powinien tego zrobić - wyjaśnia przedstawiciel związku łowieckiego.

Jak przekonuje w regulaminach polowań są zapisy, które zabraniają myśliwym polowań w kierunku na drogę. - Myśliwy może oddać strzał tylko do rozpoznanego celu Nie może jednak strzelać w kierunku drogi publicznej czy do zwierzęcia, które jest na wzniesieniu właśnie ze względów bezpieczeństwa. Te przepisy są respektowane przez myśliwych. Jeśli ktoś je łamie musi liczyć się nie tylko z odpowiedzialnością, ale także ze stanowczą reakcją środowiska łowieckiego - przekonuje Kolasiński.

Jak tłumaczy przedstawiciel związku aktualnie informacje o polowaniach zbiorowych są jawne. - Przesyłamy je do wójtów, burmistrzów, a ci dalej do sołtysów. Informacja trafia także do nadleśnictw. Jak się jednak okazuje ma to także i odwrotny skutek od zamierzonego. W ostatnim czasie mieliśmy przypadki kiedy to grupy anarchistów, bo z ekologami nie mają oni nic wspólnego, próbowały blokować polowania - żali się myśliwy. W jego ocenie dobrym sposobem ostrzegania jest także znakowanie terenu polowań. - Znaki ostrzegawcze o polowaniu stosuje się na zachodzie Europy. W Polsce jednak mamy zakaz ustawiania znaków w pasie drogowym. Na naszych polowaniach pod Poznaniem staramy się jednak wywieszać informacje, plakaty, że na danym terenie odbywa się polowanie. Robimy to ze względów bezpieczeństwa. Apeluję jednak także do innych użytkowników lasu o rozwagę. Jeśli idziemy do lasu po zmroku zadbajmy także o to, aby być widocznymi. Żadne przepisy, regulaminy, znaki nigdy nie zastąpią tego co najważniejsze - zdrowego myślenia - uważa Kolasiński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto