- Nie rozważałem takiej opcji, choć przyznam, że były takie sugestie. Nie wiem czy chciałbym wchodzić w to małe lokalne bagienko... To nie jest tak, że obawiałbym się kontrkandydowania z burmistrzem Poszwą, bo przyznam, że nie miałbym specjalnie się czego bać. Byłem pełen nadziei, kiedy Krzysztof obejmował urząd. Ale one szybko minęły. Wiązałem z nim spore nadzieje. Jakiś powiew świeżości, mój rocznik, młoda krew. Okazało się, że bycie „anty-Wilczyńskim” to nie wszystko. Trzeba jeszcze coś zrobić. A do tej pory jest to kończenie tego, co Wilczyński już zaczął. I żeby była jasność - nie jestem jakimś fanem Wilczyńskiego. Chodzi o to, że pomimo całej palety, której wyborcy nie uwielbiali w Wilczyńskim, to przede wszystkim był to gospodarz. Bo tu nie trzeba polityka, a gospodarza dobrego. Wilczyńskiemu trzeba oddać, że był wizjonerem. Myślał do przodu - mówi polityk.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?