Na wizytę udali się zastępca Wójta Gminy Wągrowiec - pan Jerzy Łukaszczyk, oraz kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej - pani Paulina Meller-Biegańska. Oboje przyjechali do Łęgowa na zaproszenie pani Kazimiery, która wysyłała w tej sprawie do gminy listy. 95-latka nie kryła wzruszenia, kiedy mogła powitać gości. Na co dzień opiekują się nią syn i synowa - Henryk i Elżbieta. Choć pani Kazimiera nie jest w stanie samodzielnie się poruszać - jej umysł wciąż działa na wysokich obrotach. Dlatego też postanowiła przekazać gościom świadectwo swojego życia i realia czasów II wojny światowej.
Wspomnienia z czasów wojny
Kazimiera Urbaniak przyszła na świat 20 stycznia 1926 roku w Skokach. W momencie wybuchu II wojny światowej miała 13 lat. Początkowo pracowała wraz z mamą na wykopkach we wsi Rościnno, później przeniosła się do Biedruska, gdzie była pomocą kuchenną. Kiedy Niemcy dowiedzieli się o tym, że kilku skoczan nie pracuje w powiecie wągrowieckim, a w poznańskim - wściekli się i postanowili ich za to ukarać. Zostali oni przeniesieni do Grylewa, gdzie pani Kazimiera wraz z kilkunastoma osobami (w tym sześcioma mieszkańcami Skoków) była więziona w przejściowym obozie pracy. Zmuszano ich tam do ciężkich prac w polu, nie dając przy tym chociażby dostępu do wody. Pompa, z której czerpać można było wodę pitną była obwiązana łańcuchami i zamknięta na klucz. Kąpiel w okolicznym stawie, z którego wodę piła okoliczna zwierzyna powodowała choroby i wysypki.
Nasza bohaterka wraz z mamą - Marią - cudem uniknęły transportu do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie trafiło wielu więźniów z Grylewa. Pani Maria doskonale znała język niemiecki. Pewnego dnia usłyszała niemieckich wojskowych, którzy szukali rąk do pracy przy wykopkach w Lechlinie. Wykorzystując swoje lingwistyczne umiejętności udało jej się wydostać z Grylewa. Tam pracowała do zimy, kiedy to przeniesiono ją do roszarni lnu w Sławie Wielkopolskiej. Została w niej do 1945 roku i wyzwolenia przez Armię Czerwoną. Żołnierze radzieccy wywieźli naszą 18-letnią wówczas bohaterkę do kopania okopów na froncie, nad Notecią. Tam zastał ją kolejny rozdział piekła - przeżyła strzelaniny, bombardowania i widok mnóstwa ciał, które były dosłownie wszędzie.
Skoki zawsze w sercu
Ze Skokami panią Kazimierę wiąże mnóstwo wspomnień - zarówno tych traumatycznych, jak i pięknych. To właśnie tam spędziła dzieciństwo i poznała swojego przyszłego męża - Kazimierza. Wspomina też, że mieszkający w Skokach Polacy doskonale dogadywali się z liczną społecznością żydowską, a jej ojciec ochraniał nawet żydowski sklep. Tam jednak znalazła się też najbliżej śmierci. Podczas wkroczenia Niemców do miasta żołnierze strzelali do budynków. Mama naszej bohaterki w ostatniej chwili zobaczyła wojskowych celujących w okno jej domu. Na linii strzału była jej córka. Krzyknęła "Padnij, pod stół!", a ułamki sekund później padły strzały. Na szczęście nikomu wtedy nic się nie stało.
Po wojnie pani Kazimiera pozostała w Skokach i robiła wiele dla lokalnej społeczności. Przez 16 lat była radną i aktywnie działała na rzecz rozwoju miasta i gminy. W roku 1988 uchwałą Rady Państwa została nawet odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Przez lata zajmowała się też rękodzielnictwem. Swoje rodzinne miasto opuściła w 1991 roku, kiedy to wyprowadziła się do Obornik Wielkopolskich. Do domu swojego syna, w Łęgowie przeniosła się w 2010 roku i tam żyje do dziś, będąc pełną wigoru 95-latką. Doczekała się dwóch synów, siedmioro wnucząt i dwanaścioro prawnucząt.
Ciąg dalszy nastąpi?
Historią pani Kazimiery żywo poruszony był jej gość, Jerzy Łukaszczyk. Ich spotkanie trwało ponad godzinę. Zastępca wójta zadeklarował, że przekaże spisane przez seniorkę wspomnienia znajomemu historykowi, który zajmuje się wydawaniem książek o tematyce czasów wojennych na terenie powiatu wągrowieckiego. Niewykluczone więc, że dużo szerzej rozpisane wspomnienia pani Kazimiery zostaną wydane w formie książki! 95-latka była niezwykle uradowana tą wizją. Po spotkaniu zachwytu nie krył też Łukaszczyk
Niezwykle cieszę się, że wraz z panią kierownik mogliśmy uczestniczyć w takim spotkaniu. To jest żywa lekcja historii. Tacy ludzie, którzy przeżyli wojnę, posiadają ogromną wiedzę i są dla nas nieocenionym skarbem. Chcą opowiedzieć nam, młodym, o tym, ile musieli przejść, przecierpieć, żebyśmy mogli teraz żyć w spokojnych czasach. I żebyśmy nie dopuścili rozpętania kolejnego takiego piekła.
- mówił po spotkaniu świeżo upieczony zastępca Wójta Gminy Wągrowiec, który dziś pierwszy dzień piastował swoją funkcję.
To, co dziś opisaliśmy to zaledwie ułamek dziedzictwa pani Kazimiery. I już on jest niezwykle wartościowy i skłania do refleksji. Pozostaje mieć nadzieję, że wspomniana wyżej publikacja na podstawie wspomnień 95-latki ujrzy światło dzienne, a nam nie będzie dane przeżyć takiego koszmaru, o jakim opowiedziała nam mieszkanka Łęgowa.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?