Obietnice bez pokrycia! Burmistrz jak Pinokio?

Pamięć o księdzu Heliodorze Grabiasie zostanie uczczona. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią formę - tłumaczył niegdyś burmistrz Stanisław Wilczyński.

Tej odpowiedniej formy włodarz Wągrowca szuka już pięć lat. Tyle bowiem czasu minęło od śmierci ukochanego przez wielu wągrowczan kapłana. Do dziś nie powstała także „całuśna ławeczka” w mieście, której ustawienie również było zapowiadane, nie ma także pomnika upamiętniającego wągrowieckiego Starego Marycha - Wacka Peltza. Jeszcze dłużej mieszkańcy wągrowieckiego Marcinkowa czekają na drogę z prawdziwego zdarzenia. Gdy przyszli na komisję rady miejskiej burmistrz tłumaczył im, że jak tylko znajdzie pieniądze drogę zrobi. Jednak gdy wyszli przyznał, że w tym roku na pewno ich nie poszuka.

Po co więc obiecał? Aby mieszkańcy byli zadowoleni? Jak się okazuje, także wiele innych obietnic włodarza może zostać niespełnionych. Czy Stanisława Wilczyńskiego można określić mianem wągrowieckiego Pinokia? - Generalnie trudno wymagać od burmistrza dotrzymania obietnic skoro jego hasłem wyborczym było: „nadal dbajmy o rozwój naszej Małej Ojczyzny”. Jeżeli komuś w mieście czegoś brakuje to burmistrz „nadal” będzie o to dbał.

W przypadku modernizacji ul. Kościuszki wiemy, że na chwilę obecną nie mamy na co liczyć. „Wspieranie budownictwa mieszkaniowego oraz uzbrojenie terenów pod nowe osiedla mieszkaniowe, w szczególności na osiedlach: Osada, Marcinkowo oraz Kaliska” – cytuje wyborcze obietnice burmistrza szef opozycyjnej Platformy Obywatelskiej Krzysztof Poszwa.

– Dzisiaj wiadomo, że mieszkańcy Marcinkowa sami walczyli o kanalizację, która jeszcze nie jest wykonana. Dość ciekawą zapowiedzią była obietnica budowy obwodnicy Murowanej Gośliny – szkoda, że nie leży ona w granicach naszego miasta. „Budowa nowych miejsc parkingowych” – realizowana jest przede wszystkim przy powstających marketach. „Rewitalizacja zdegradowanych obszarów miasta, w tym terenów za Sądem Rejonowym” – na razie nic się tam nie dzieje. „Strefa Rozwoju Gospodarczego” – mam wrażenie, że niektórzy żałują że w ogóle o tym wspominali.

„Budowa i modernizacja placów zabaw dla dzieci, terenów zielonych, ścieżek rowerowych oraz ciągów spacerowych” – są na razie tylko obietnicami odkładanymi w czasie - uważa Poszwa.

- Wiele obietnic burmistrza było składanych w okresie wyborczym. Niestety, wiele z nich nie będzie zrealizowanych nie tylko w tej kadencji, ale i w przyszłej. Finanse miasta są w kryzysie i trzeba to jasno powiedzieć. Szczególnie utkwiły mi w pamięci obietnice składane mieszkańcom Marcinkowa i kolejne przesuwanie w czasie ich realizacji. Do tego dochodzą obietnice budowy innych ulic, czy remonty dróg istniejących.

Przebudowa muzeum, budowa placów dla dzieci, modernizacja promenady nad jeziorem, itd. itd. Można wymieniać, a tak naprawdę realizacja tego nie jest możliwa z prostego powodu - nie ma na to pieniędzy. Środków na poważne inwestycje w budżecie brak.

Przed nami kolejne lata zaciskania pasa, przyjdzie nam spłacać zaciągnięte zobowiązania, wykupić obligacje. Myślę, że należy skupić się na rzeczywistym poszukaniu oszczędności, tam gdzie można je poczynić. No i nie obiecywać gruszek na wierzbie, gdy w kieszeni dziura - nie kryje niezadowolenia radna Katarzyna Jahnz-Jenek.

Tworzymy listę obietnic włodarzy! Piszcie swoje propozycje!