Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ojciec Dariusz opowiada o kolędzie

Monika Dziuma
Ojciec Dariusz Nowicki w rozmowie do "Tygodnika" opowiedział o wizycie duszpasterskiej.

Znacie wszystkich swoich parafian?

Oczywiście, że nie. Ale właśnie od tego jest coroczna wizyta duszpasterska w ich domach. Właśnie w okresie poświątecznym rozpoczynamy kolędę, by bliżej poznać naszych parafian, a także poznać ich opinię co do funkcjonowania naszej parafii.

Często się zdarza, że ludzie nie wpuszczają Was do swoich domów?

Gdybyśmy mieli mówić procentowo, to zastajemy otwarte drzwi u około 90 procent mieszkańców parafii. Nie zostajemy wpuszczeni mniej więcej do 5-6 procent. Tak naprawdę nie znamy przyczyny, dlaczego ktoś nam nie otwiera. Czasami ludzie mogą być w pracy, w szpitalu, mieszkania mogą być wynajmowane lub zwyczajnie stać puste. Z definitywną odmową spotykamy się bardzo sporadycznie.

A zdarzyły się Ojcu jakieś ciekawe anegdoty związane właśnie z kolędą?

Czasami zdarza się tak, że przychodzimy do ludzi, którzy są zupełnie nieprzygotowani do odwiedzin duszpasterza. Wtedy są zdenerwowani, dziwnie się zachowują. Najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest poproszenie o to, by wrócił do nich za jakiś czas. Wtedy spokojnie mogą przygotować stół czy nawet pożyczyć od sąsiada święconą wodę. My to rozumiemy i zawsze możemy wrócić do danej rodziny pod koniec odwiedzin w innych mieszkaniach.

Często słyszy się opinię, że podczas kolędy osoba duchowna przychodzi po kopertę. Jak to jest?

Mamy zasadę, że nigdy nie bierzemy od ludzi pieniędzy, kiedy ich nam on nie wręczy. Oznacza to, że koperta może leżeć na stole, ale my po nią nie sięgamy. Dopiero kiedy gospodarz ją nam da, możemy ją zabrać. Kilka razy miałem przypadek, gdy byłem w bardzo biednej rodzinie. Kiedy wkładano mi do ręki kopertę, powiedziałam, że jej nie wezmę, bo ta rodzina ma inne potrzeby, niż wspieranie Kościoła. Ci ludzie jasno mi powiedzieli, że obrażą się, kiedy jej nie wezmę. W innym przypadku trafiłem do samotnie mieszkającej na jednym małym pokoiku pani. Nie miała właściwie żadnych środków do życia. Powiedziała mi, że pożyczyła od sąsiadki 5 zł na chleb i mortadelę. Wtedy sam wyjąłem z portfela 50 zł, by ją poratować finansowo. Podsumowując: wizyta duszpasterska polega przede wszystkim na poznaniu parafian. Tym najbardziej ubogim możemy zaproponować wtedy pomoc żywnościową z Caritasu.

Niedawno w całej Polsce było głośno o kapłanie, który przyszedł z kolędą do domu publicznego i opowiedział o swoich przeżyciach. Zdecydowałby się Ojciec wejść do takiego miejsca?

Z pewnością tak. Byłoby to dla mnie wyzwanie, którego nie bałbym się podjąć. Każdy człowiek w głębi serca potrzebuje rozmowy. Być może wizyta kapłana zmieniła coś w życiu tamtych kobiet.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto