Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pochodząca w Wągrowca profesor Anna Wolf- Powęska wspomina dzieciństwo w stolicy naszego powiatu

Monika Dziuma
Przeczytajcie naszą rozmowę z profesor Anną Wolf- Powęską

Wyjechała pani z Wągrowca przed laty. Nie było pani smutno opuszczać rodzinne miasto?

Wyjechałam na studia w 1959 roku. Miasto pozostało we mnie na stałe. Ale przede wszystkim ludzie; dzisiaj może bardziej cienie, wspomnienie bliskich mi osób. Przez pierwsze lata przyjeżdżałam co tydzień. Z dworca biegłam najpierw do mamy, do sklepu, w którym pracowała naprzeciwko poczty. Potem rzadziej, ale regularnie. Przede wszystkim do rodziców, dzisiaj, by odwiedzić ich groby.

A znajomych?

Najważniejsi są jednak żywi, mieszkający tu na stałe przyjaciele ze szkoły, Jasiu Kasper, znajomi. Miejsca sentymentalne to rzeka, przy której mieszkałam (wówczas Pl. Paszkowa, dziś Rynek 24). Kiedy przyjeżdżam, zawsze obwąchuję to miejsce, coraz smutniejsze. Okna zakratowane, wejście od podwórza nad rzekę zamurowane, podwórze - miejsce magiczne, które było świadkiem niejednej bijatyki, gry w piłkę i najdzikszych zabaw - zarośnięte. Sklep, w którym rodzice mieli przed wojną kawiarnię, a po wojnie cukiernię, zmienia ciągle branżę.

Szkoda, że to już nie ten sam widok. Jak dziś postrzega pani Wągrowiec?

Smutkiem napawa widok reprezentacyjnego ongiś budynku domu dziecka prowadzonego przez siostry zakonne, z którego wyjście było zarówno na ul. Kolejową, jak i na Bydgoską. Chodziłam tam do przedszkola. Dominowały siostry: Helena i Joanna. Dziś obiekt straszy oczodołami czarnych okien i zrujnowanym otoczeniem. Rynek bez drzew nie zachęca, by przysiąść na ławce. Przed laty w jego centrum stał pomnik Paszkowa. Na jego schodach przesiadywałam z Basią Słomą, siostrą Andrzeja, i przerabiałyśmy pierwsze kursy polityki. Ich mama zapewniała, że niedługo wejdą Amerykanie, więc nie ma sensu zabiegać o podręczniki szkolne, skoro wkrótce przyjdzie nam całkowicie je zmienić. Ufałam jej bezgranicznie. Ważna była Wełna na wysokości plebani farnej. Z gromadą dzieciaków spędzaliśmy na łące, nad rzeką całe lato. Zimą przykręcałam do butów łyżwy i każdą wolną chwilę biegało się kilometrami po regularnie zamarzającej Wełnie i Nielbie. Od tego czasu nie potrafię się odnaleźć na sztucznych lodowiskach; brakuje mi przestrzeni. Ostatni raz biegałam na łyżwach w ubiegłym roku z wnuczką. Patrzyła z uznaniem, jak babcia wykonuje przekładankę do tyłu.

Czyli miejsc, które miło pani wspomina jest dużo więcej...

Zdziwi się pani, ale do moich ukochanych miejsc należały obie szkoły: nieistniejąca już (w baraku) Szkoła Podstawowa nr 2 przy ul. Janowieckiej i Liceum Ogólnokształcące. Lubiliśmy się z nauczycielami. Kierownik Szkoły Podstawowej Marian Kurczewski jeździł z nami odkrytą ciężarówką na mecze piłki ręcznej. Kiedy były ważne zawody, zamykał budynek i wszyscy maszerowali na stadion, by nam kibicować.

Czyli w szkole była pani szczypiornistką?

Trzeba przypomnieć, że bez żadnej sali gimnastycznej, zaplecza trener Włodek Łosiński stworzył pierwsze drużyny piłki ręcznej w Wągrowcu, które reprezentowały województwo poznańskie na pierwszych ogólnopolskich igrzyskach harcerskich w Gdańsku. Po drodze pokonaliśmy wszystkie wielkopolskie drużyny. Byłam w siódmej klasie i po raz pierwszy zobaczyłam morze. Szkoła Podstawowa to również wieczorki harcerskie, potańcówki, wyjazdy na wykopki i wspomnienie wykradzionych dzienników oraz tzw. zeszytów spostrzeżeń. Przy moim nazwisku była uwaga „Wkłada nauczycielom palce do oka”. Byłam niecierpliwa, więc kiedy zgłaszałam się długo do odpowiedzi i nikt mnie nie zauważał, podbiegałam do przodu i wyciągniętą ręką machałam przed twarzą bezbronnego nauczyciela.

A czasy, w których pani dorastała? Jakie były?

Liceum to wspaniali nauczyciele (nie wszyscy oczywiście), pierwsze przyjaźnie, którym dochowuję wierności do dziś, wspólne marzenia….Nikt nas nie indoktrynował. Z dala od polityki żyliśmy jak w kokonie, bezpieczni, beztroscy. Najcieplej wspominam klimat małomiasteczkowy. Znałam wszystkich sprzedawców sklepów na Rynku. Kiedy dzisiaj przemierzam ulice Wągrowca widzę jako żywo tamtych handlowców: w aptece pana Słomę, w tekstylnym braci Kulpińskich, kawałek dalej p. Mencwelda, w mleczarni królowała pani Pelasia, w obuwniczym u Baty sprzedawał pan Dąbrowski.
Drzwi od mieszkań pozostawały otwarte. Znaliśmy się wszyscy, łączyła nas jakaś więź, która sprawiała, że wszyscy byliśmy blisko siebie. Tworzyliśmy wspólnotę, w której bardziej przeżywało się radości i bardziej zawstydzało zło aniżeli w dużej metropolii. Kanon wartości był w tej najważniejszej małej ojczyźnie bardziej niż kiedykolwiek później przejrzysty. Byliśmy integralną częścią miasta, a ono było w nas.
Mam świadomość, że moje wspomnienia okraszone są przede wszystkim magią dzieciństwa i młodości. I choć patrząc z dzisiejszej perspektywy ówczesna rzeczywistość, szczególnie w ocenie ideologów była zgrzebna, ja oceniam ją jako piękny, bezpieczny rozdział mego życia.

Dziś jest pani poznanianką. Jak się pani żyje w dużym mieście?

Od początku studiów mieszkam w Poznaniu. Zakorzeniłam się.
Nigdy jednak nie zapominam, że z Wągrowca wyniosłam wartościowy posag; zostałam wyposażona we wszystko, co mnie ukształtowało i pozostało ważne na całe życie: w wielką miłość rodziców (Po latach okazało się, że nie byli moimi biologicznymi rodzicami), proste codzienne przekazy, co dobre, a co złe, zamiłowanie do humanistycznych przedmiotów, nade wszystko jednak przekonanie, że tu przynależę. Każde życie składa się z wielu etapów. Jednak od tego pierwszego zależy w dużym stopniu nasza kondycja, odporność na trudy, postrzeganie świata.
Całe dorosłe życie zajmuję się dużą ojczyzną, problemami międzynarodowymi, światem idei, mitów, ludzkich wyobrażeń politycznych i historycznych. Interesują mnie procesy przekuwania myśli, pozytywnej i złej w czyn. Jednak to ta mała wągrowiecka ojczyzna dawała mi i ciągle daje poczucie przynależności.

Pierwsze w Polsce sztuczne serce bije w pacjencie. Sukces lekarzy z Zabrza. Zobacz Video:

Źródło: TVN24-x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto