Policja przyjrzy się opiece nad 86-letnią wągrowczankę. Organy ścigania zawiadomiła córka kobiety

Czy sposób sprowowania opieki nad 86-letnią Jadwigą Zakrzewską z Wągrowca był właściwy? Czy doszło do uchybień, które mogły przyczynić się nawet do jej śmierci? To wyjaśnią organy ścigania. - Przyszła do nas kobieta, która poinformowała, że jej zdaniem jej matka znajdowała się pod niewłaściwą opieką, co miało narazić ją na niebezpieczeństwo utraty życia, lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Postępowanie jest na bardzo wczesnym etapie i nie można jeszcze nic wnioskować - informuje Dominik Zieliński, rzecznik prasowy wągrowieckiej komendy policji.

Córka pani Jadwigi, Barbara Kirchszer, która zawiadomiła policję, skontaktowała się także z naszą redakcją. Jak tłumaczy kobieta nie wskazuje winnych, chce jednak wyjaśnień. - Chcę wiedzieć czy wszyscy, którzy opiekowali się moją mamą zrobili wszystko co do nich należy i zrobili to właściwie - przekonuje kobieta.

Cała sprawa swój początek ma 21 lipca minionego roku. Pani Barbara zdecydowała się dopiero teraz zawiadomić organy ścigania i opinię publiczną, gdyż ostatnie badanie przelało czarę goryczy... Jak tłumaczy, jej mama jest osobą chorą. Ma chorobę Alzheimera. W opiece nad nią rodzinie pomagała w lipcu opiekunka przysłana przez MOPS. - Mama, będąc w łazience, 21 lipca osunęła się na podłogę. Tata i opiekunka nie dali rady jej utrzymać - tłumaczy pani Barbara. Jak relacjonuje córka na miejsce wezwano pogotowie. - Lekarka stwierdziła, że mamie nic nie będzie. „Dać jej trzeba pić.” Pogotowie nie zabrało mamy do szpitala - wspomina. Jak tłumaczy jej mama została ułożona w łóżku. Karetka odjechała... - Mama zaczęła gorączkować. Siostra

zauważyła, że mamie wystaje kość pod skórą - wspomina kobieta. 23 lipca ponownie wezwano pogotowie. Tym razem pani Jadwiga została przewieziona do szpitala w Wągrowcu. Prześwietlenie potwierdziło wcześniejsze przypuszczenia. - 25.07.2017 W znieczuleniu rdzeniowym zespolono kość udową lewą prętem śródszpikowym (...) - czytamy w dokumentacji medycznej, do której dotarła córka kobiety.

Jak tłumaczy kobieta wraz z siostrą i synem na zmianę rozpoczęli dyżury przy mamie. - Zauważyłam, że jak pani pielęgniarka poruszyła prześcieradło przy prawej nodze, to mama krzyczała z bólu. Noga była sina. Pan doktor przyszedł i stwierdził, że ta noga mu się nie podoba- wyjaśnia kobieta. Kobieta jednocześnie zastanawia się dlaczego podczas przyjęcia do szpitala nie zrobiono mamie od razu prześwietlenia także drugiej nogi... - Usłyszałam, że mama jest niekontaktowa, że brzydko wyzywa, jest agresywna i to wszystko co mi odpowiedział lekarz. (...) Czy jeśli jest niekontaktowa nie było konieczności sprawdzenia całego ciała? - wspomina swoje pytania do lekarza kobieta. Jak twierdzi, odpowiedzi nie uzyskała.

Informacje o złamaniu prawej nogi i badaniach RTG oraz KT znajduje się w dokumentacji pod datą 27 lipca. - 28 lipca mama przeszła kolejną operację. Tym razem nogi prawej - wspomina kobieta. 5 sierpnia pani Jadwiga została wypisana do domu. Aktualnie kobieta nie wstaje już z łóżka. Cały czas leży. Kontakt z nią jest coraz słabszy.

- Mama cierpi przy każdym poruszeniu nóg - tłumaczy. Kobieta na kroki prawne zdecydowała się po odebraniu wyników prześwietlenie RTG.

- To przelało czarę goryczy. Nie mogę tak zostawić tej sytuacji - przekonuje.

Panią Barbara zaszokowała informacja z ostatnich wyników badań.

- Po stronie prawej wolny odłam kostny z kłykciem i nadkłykciem przyśrodkowym nie objęty zespoleniem - czytamy w dokumentacji...

Jak przyznaje Krystyna Skrzycka, dyrektor ds. medycznych szpitala w Wągrowcu, nikt z rodziny do tej pory nie składał żadnej skargi. Jak zapewnia jednak, dyrektor przyjrzy się całej sprawie wraz z ordynatorem oddziału. Jednocześnie przeprasza pacjentkę i jej rodzinę za całe zdarzenie.

ZOBACZ FILM - Dlaczego niechętnie udzielamy innym pierwszej pomocy?

Źródło:Dzień Dobry TVN/X-NEWS