- To był bardzo dobry lekarz. Praca była dla niego pasją. Pamiętam jak udzielałem się w związkach lekarskich i wspólnie organizowaliśmy wykłady. Był osobą oddaną temu co robił. Do tego był bardzo pogodny. Z jego twarzy nie schodził uśmiech. Gdy przestał być ordynatorem, nasz kontakt zmalał - przyznaje Adam Pezacki, były ordynator oddziału dziecięcego w szpitalu w Wągrowcu.
Jak wspominał Bohdan Kozanecki swego czasu w rozmowie z „Tygodnikiem”, nie był rodowitym wągrowczaninem. Pochodził z Turku. Jak tłumaczył, jego przodkowie byli... rzeźnikami. Sam postanowił przerwać tradycję rodzinną i zostać lekarzem. - Kiedy moi bliscy dowiedzieli się, że chcę zostać lekarzem, od razu przypisali mi specjalizację ginekologa lub chirurga. Mój ojciec był rzeźnikiem, więc skalpel w moim ręku idealnie by pasował. Tym czasem ja wybrałem internę i nie miałem co do tego wątpliwości - tłumaczył w rozmowie z „Tygodnikiem” lekarz. Zdecydował się na studia na Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Wybuch stanu wojennego pokrzyżował jednak jego plany. - Choć lekarze byli wtedy bardzo potrzebni, my wychodziliśmy patrolować ulice z karabinami. Nie mieliśmy innego wyboru. Z szanowanych obywateli zmieniliśmy się w bezdusznych oprawców i wrogów. Proszę mi wierzyć, wzrok miałem wbity w ziemię, tak źle się z tym czułem. Dlatego też musiałem złamać wszystkie zakazy uczelni, łącznie z opuszczeniem koszarów, aresztem i dwiema degradacjami, żeby wydalili mnie dyscyplinarnie. Wyrzucono w ten sposób 30 osób. Komuna zabrała mi trzy lata z życia - przyznał. Ostatecznie z opóźnieniem, ale Kozanecki został lekarzem. Wraz z żoną przeprowadził się do Wągrowca. Tu zaczął pracę w szpitalu. W 1997 roku został ordynatorem oddziału zakaźnego.
Funkcję tę sprawował przez dwa lata. Z końcem 1999 roku zapadła decyzja o likwidacji oddziału. W latach 1998-2002 Kozanecki postanowił spróbować swoich sił w polityce. Został wybrany na radnego miejskiego.
- Polityką interesowałem się od zawsze. W czasie stanu wojennego potajemnie wspierałem Solidarność. Kiedy zostałem radnym często musieliśmy wybierać pomiędzy mniejszym złem a większym. To naprawdę nie była łatwa praca, szczególnie jeśli chodziło o rozdysponowanie pieniędzy. To była pierwsza i ostatnia moja kadencja - przyznał w rozmowie z „Tygodnikiem”. Po latach przerwy ponownie związał się także ze szpitalem w Wągrowcu jako przewodniczący komisji zakażeń.
- To był lekarz z powołania - przyznaje Pezacki.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody