Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Roksana z Wągrowca studiuje medycynę w Anglii. O angielskiej służbie zdrowia i życiu na emigracji opowiada na prowadzonym przez siebie blogu

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Roksana nie ukrywa, że na studniach ma mnóstwo nauki.
Roksana nie ukrywa, że na studniach ma mnóstwo nauki. archiwum prywatne
Roksana Świderska urodziła się i dorastała w Wągrowcu. Podjęła jednak decyzję o wyjeździe do Anglii, gdzie studiuje medycynę. O angielskiej służbie zdrowia i życiu na emigracji opowiada na prowadzonym przez siebie blogu

Medycyna to zdecydowanie niełatwy kierunek studiów. Tym bardziej podziwiamy pochodzącą z Wągrowca Roksanę Świderską, która zdecydowała się ją studiować w języku angielskim. 28-letnia kobieta prowadzi na facebooku stronę, na której opowiada o swoich doświadczeniach, o angielskiej służbie zdrowia i życiu na emigracji.

Roksana wyjechała z Wągrowca dziewięć lat temu. Na początku jej celem była emigracja typowo zarobkowo- językowa. Została jednak w Anglii na dłużej, niż pierwotnie przypuszczała.

Życie jest nieprzewidywalne...

- Przyjechała do Anglii na trzy miesiące. Byłam tam au pair, czyli opiekunką do dziecka. Równocześnie jednak chodziłam do szkoły językowej. To właśnie było moim celem. Chciałam podszkolić sobie język, żeby zobaczyć jak to jest w Anglii. W Polsce chciałam aplikować na studia psychologiczne, gdyż od zawsz pasjonowałam się psychologią. W ciągu mojego pobytu w Anglii zdecydowałam się jednak, że nie będę aplikowała na studia psychologiczne w Polsce, ale że zostanę w Anglii i tam rozpocznę studia. Mój język angielski był wówczas bardzo "limitowany". Dałam sobie rok, kiedy to miałam znaleźć pracę i aplikować na psychologię - powiedziała nam Roksana.

Roksana nie ukrywa, że na studniach ma mnóstwo nauki.

Roksana z Wągrowca studiuje medycynę w Anglii. O angielskiej...

Kobieta wyjawia, że wieczorowo pilnowała dziecka, a dziennie chodziła do szkoły językowej. W tym czasie złożyła dokumenty aplikacyjne na wymarzoną psychologię. Rozpoczęła także wolontariat w domu opieki dla osób starszych.

- Zawsze chciałam pomagać, a nigdy nie miałam takiej możliwości. Do domu opieki chodziłam w wolnym czasie, jakieś sześć godzin tygodniowo. Czułam się tam bardzo spełniona. Pomagałam tam w pomocy przy ludziach starszych z przeróżnymi schorzeniami. Bardzo doceniałam także umiejętności opiekunów medycznych. Podziwiałam także lekarzy, którzy leczyli pensjonariuszy. Do domu opieki zaczęłam chodzić tak często, jak tylko miałam czas - mówi.

Roksana na cały miesiąc wróciła do Wągrowca. Tutaj zapisała się jako wolontariuszka w hospicjum. Choć wcale nie było łatwo, Roksanie udało się zostać jedną z opiekunek. W jej głowie zaczęły pojawiać się myśli o zastaniu lekarzem. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem studiów psychologicznych, zmieniła zdanie i aplikowała na medycynę. Wcześniej jednak musiała wrócić w Anglii do szkoły średniej, gdyż nie miała odpowiednich przedmiotów na maturze.

Roksana rozpoczęła studia i dziś jest już na ostatnim roku. To oznacza, że już na początku sierpnia jej CV rozszerzy się o początek pracy jako junior doctor (w Polsce to lekarz rezydent).

- Aktualnie staram się jak najwięcej czasu spędzać w szpitalu, na praktykach, tak by jak najlepiej przygotować się do pracy, w której będę już odpowiedzialna za ludzkie życie. Boję się, a zarazem już nie mogę się doczekać - mówi.

Dzisiaj Roksana jednoznacznie nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy wiąże swoją przyszłość z Anglią.

- Na kolejnych kilka lat na pewno. Jeśli miałabym wrócić do Polski, to tylko blisko rodziny. Na początku jednak jako lekarz rezydent będę pracować nijako pod skrzydłami starszych kolegów po fachu. Będę więc zdobywać doświadczenie w pracy. Nie wydaje mi się, bym wracając do Wągrowca mogła mieć tak rozległe wsparcie, które jest potrzebne, zwłaszcza na początku. A jeśli miałabym wracać do Polski, to tylko ze względu na rodzinę, a więc Wągrowiec i okolice. Drugą sprawą jest to, że przeraża mnie perspektywa pracy w polskiej służbie zdrowia. I nie chodzi tu tak bardzo o finanse jak o podejście do pacjenta, dostęp do badań diagnostycznych i konsultacji specjalistycznych oraz ogólny dostęp pacjenta do pomocy medycznej (zwłaszcza w czasie pandemii). Myślę, że widząc, jak pacjent jest niestety często traktowany w Polsce (bez szacunku), bardzo by mnie bolało. W medycynie zakochałam się dlatego, że jej istotą jest empatia, której ja mam w nadmiarze. Nie mogłabym zdzierżyć poniewierania pacjenta przez innych lub po prostu system opieki zdrowotnej. Tu od podstaw uczą nas empatii, komunikacji oraz tego, że to pacjent jest najważniejszy - wyjaśnia.

Pomimo, że Roksana opuściła już rodzinny dom, chętnie odwiedza Wągrowiec.

- Odkąd zaczęłam studia, to są to raczej przerwy świąteczne i lato. Nie zawsze w całości, bo często większość przerw pracowałam jako opiekunka medyczna lub zostałam na kampusie uczelni, by w zaciszu biblioteki się uczyć. Ale zawsze znalazłam chociaż tydzień, dwa by odwiedzić rodzinę. Jestem w codziennym kontakcie z mamą i babciami poprzez telefony i video chaty. Staram się jak mogę utrzymywać kontakt z przyjaciółmi, choć wiadomo jak to jest, nie zawsze jest go tyle ile bym chciała. Podczas pierwszej fali pandemii, w Anglii nie za bardzo wiedzieli co z nami zrobić, więc udało mi się przylecieć do Polski na 6 miesięcy. Bardzo miłe uczucie pomieszkać znów pół roku w domu, z mamą i bratem - mówi z uśmiechem.

Zapytaliśmy ją także o to, jak żyje się jej w Anglii. Jakie widzi różnice pomiędzy tymi dwiema kulturami?

- W Anglii nie planowałam zostać na dłużej niż kilka miesięcy. Skłoniło mnie do pozostania to, że bez problemu (no, ale oczywiście oszczędnie i budżetowo) byłam w stanie sama utrzymać się z pracy na pół etatu i studiować dziennie. Pomimo, że czesne na wszystkie uczelnie publiczne jest niewyobrażalnie wysokie, to jeszcze przed Brexitem studenci z Unii Europejskiej (w tym z Polski) mogli bez problemu dostać "pożyczkę" na bardzo dogodnych warunkach. Mi dodatkowo sięgnęło się stypendium za dobre wyniki w nauce i jak ja to mówię za "bycie biedną". Dodatkowo spodobało mi się to, że w Anglii mogłam rzeczywiście widzieć owoce swojej pracy i tego, że ciężka praca popłaca. Młode społeczeństwo tutaj nie zawsze jest skore do ciężkiej pracy. Jeśli ktoś, nawet imigrant, wykazał się wysoką etyką pracy, kulturą osobistą i chęcią do nauki języka, otwartością na kulturę, to już był "do przodu". Co do Anglików to... mam różne zdanie. Spotkałam się z osobami bardzo nieprzychylnymi, próbującymi dołować mnie (np. w pracy opiekunki medycznej). Często były to kobiety w przedziale wiekowym 40-60 lat. Natomiast nie jest to regułą. Spotkałam wiele przemiłych i przecudownych osób w każdym wieku i z wielu środowisk. Przykre jest jednak to, że dopiero kiedy zaczęłam studiować medycynę w tym kraju, zyskałam jakiś szacunek, nawet od tych, którzy kiedyś mnie poniewierali w pracy. Natomiast, tak jak mówię, to były wyjątki. Dla kontrastu, moja pierwsza praca w Anglii jako barmanka w Loży Masońskiej była przecudowna. Nagle, nie znając języka, znalazłam się przy obsłudze baru dla osób z naprawdę wysokich warstw społecznych. Wszyscy tam wspierali mnie, a nawet uczyli jak się poprawnie wyrażać i komunikować. Chętnie słuchali o moich planach, zawsze byli zainteresowani co u mnie słychać - wyjawia.

Co ciekawe, wągrowczanka na emigracji poznała także miłość.

- Na początku mówiłam sobie, że nigdy nie będę w związku z Anglikiem. Dlatego, że miałam takie nabyte przeświadczenie, że nie zawsze są ambitni, gdyż dorastali w dobrobycie i boją się ciężkiej pracy. Natomiast teraz wiem, że trochę generalizowałam. Fakt, jest to na pewno częste zjawisko, ale nie jest ono regułą. Od kilku miesięcy jestem w związku z Anglikiem i pomimo tego, że nie pracujemy w tej samej profesji (on jest psychologiem), to doskonale się rozumiemy, mamy podobne doświadczenia z przeszłości, podobne poglądy i wartości - słyszymy od Roksany.

Wągrowiec zawsze bliski

- Wraz z początkiem sierpnia zaczynam swoją pierwszą pracę jako lekarz. Także moje wizyty w Polsce niestety będą jeszcze mniej częste i regularne. O świętach z rodziną mogę zapomnieć. No chyba że... Uda im się przylecieć do mnie. W Wągrowcu moim ulubionym miejscem (oprócz domu rodzinnego, ogrodów i mieszkań babć) jest przystań Klubu Żeglarskiego "Ogniwo". Gdy jestem latem, to staram się być tam codziennie. Pływać na żaglówkach (czy czym się tylko da np. kajaki, paddle board, rowery wodne czy wpław). Spotkałam tam naprawdę pozytywnych i otwartych ludzi z którymi mam kontakt nawet na odległość - podsumowuje.

ZOBACZ TAKŻE

Wśród znanych pochodzących z powiatu wągrowieckiego nie brakuje gwiazd biorących udział w  Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami.Kto pochodzi od nas? Zobacz w galerii

Są znani, a pochodzą z Wągrowca i powiatu wągrowieckiego. Wi...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto