Pan Ryszard był ceniony wśród wielu mieszkańców naszego powiatu. Większości kojarzy się z pubem „Pod Papugami”, który mieścił się w budynku domu kultury. - Rysiu to kultowa postać dla mieszkańców Wągrowca. On nie tylko prowadził pub, ale miał też szczególny kontakt z klientami. Wprowadzał do tego miejsca niezwykłą atmosferę. Można powiedzieć, że nadał mu duszę. Co więcej, miał chyba wszystkie dostępne w tamtych czasach rodzaje piwa - wspomina z uśmiechem Gustaw Gościniak.
Kolegę wspomina także wągrowczanin Karol Kruś. - Całkiem niedawno spotkałem Rysia na ulicy. Pogadaliśmy, powspominaliśmy stare czasy. Nie myślałem jeszcze wtedy, że jego stan zdrowia był aż tak ciężki. Dlatego jest mi tak trudno pogodzić się z jego śmiercią - mówi.
Największą pasją pana Ryszarda była muzyka jazzowa, która rozbrzmiewała w jego pubie. Wielu mieszkańców Wągrowca wspomina wieczory spędzone w pubie. Wspomina pierwsze miłości, wspólne tańce i pana Rysia stojącego za barem. - Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że Rysiu wyróżniał się wielką kulturą osobistą. Był niekiedy ekscentryczny i bezkompromisowy. Jeśli ktoś zachowywał się w „Pod papugami” niestosownie, Rysiu potrafił go zwyczajnie wyrzucić, nie bacząc na to, czy wróci czy też nie. Ale ludzie zazwyczaj do niego wracali. Wiedzieli bowiem, że drugiego takiego miejsca w Wągrowcu nie znajdą. On zwyczajnie dbał o ten bar. Śmiało można powiedzieć, że jak na tamte czasy, był w Wągrowcu najlepszy. Posiadał taką dyskografię, że ludzie przychodzili często, żeby tylko posłuchać tej magicznej muzyki. Miał super gust muzyczny. Wiedział, czego ludzie potrzebują - wyjaśnia Gościniak.
- Często przychodziliśmy do niego po meczach siatkówki. Z Rysiem można było konie kraść. Do dziś mam przed oczami widok, kiedy Rysiu opiera się o bar i dyskutuje z ludźmi na przeróżne tematy - dodaje Kruś.
Postać znana, ceniona, kultowa. Stworzony przez niego pub był idealnym miejscem dla mieszkańców Wągrowca. - Przychodziły do niego całe pokolenia. Dla niego to miejsce było czymś wyjątkowym. Niekiedy wracał do domu bardzo późno, bo nikogo nigdy nie wyprosił - podsumowuje Gustaw Gościniak.
Mieszkańcy pamiętają pana Ryszarda również z czasów, kiedy prowadził dyskoteki w „Neptunie”. - Rysiu to był super gość. Dzięki niemu aż chciało się tańczyć - mówią.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?