Tej jesieni będziemy także mogli kibicować dziewczynie od nas. „Fartucha dostała”, jak mawia jeden z jurorów programu MasterChef, pochodząca ze Skoków Sara Borowiak. 23-latka jak zdradza wcześniej śledziła poprzednie edycje tego znanego programu. Teraz zdecydowała spróbować własnych sił. - Gotuję ponieważ kocham to robić - zdradza Sara.
Miłośniczka kuchni od nas ma za sobą zacięty bój o fartuch, który uprawnia do udziału w programie. Do finałowej czternastki dostała się po zaciętej rywalizacji, serii dogrywek. - Będę walczyć. Nie oddam fartucha - zapewnia 23-latka.
Dziewczyna, aby dostać się do finałowej rozgrywki dosłownie walczyła z bólem i... pociątymi palcami. - Wolno kroję. Jak chcę szybciej to zaczynam się ciąć - przyznała na antenie. Skoczanka pokazała już na samym początku, że posiada także silny charakter, własne zdanie, którego potrafi bronić. Ukazała to w krótkiej wymianie zdań z gwiazdą TVN Magdą Gessler.
- Dziwnie to wygląda. Płonie ognisko w lesie i szumią knieje - skomentowała comber jagnięcy w wykonaniu Sary słynna restauratorka. Na to usłyszała szybką ripostę. - Wcale nie. Tak się w restauracjach stawia - odparła Sara, która zapewniła, że będzie smakować. Ostateczne jak się okazuje swoją kuchnią przekonała do siebie jurorów, od których otrzymała fartuch i miejsce w finałowej czternastce.
Jak zdradza Sara, jednym z jej marzeń jest w przyszłości posiadanie własnej restauracji lub zostaniem szefem kuchni...
Jak potoczą się losy walecznej Sary w programie można śledzić w niedzielę o godzinie 20 na antenie TVN.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?