Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta w PRL-u. Był śnieg i mróz, a karp pływał w wannie. Oto wspomnienia naszych Czytelników

Monika Dziuma
Fot. arch. Dziennik Zachodni
Niby święta odbywały się w tym samym terminie, co teraz, jednak wszystko było jakoś inaczej.

Zapach pierników mieszał się z charakterystyczną wonią pasty do podłóg... Nie było otwartych do późnych godzin supermarketów, tylko długie kolejki po najpotrzebniejsze produkty. A najbardziej popularnym słowem tamtych czasów było: nie ma. Był deficyt mięsa, karpi, choinek, a nawet maku. Wielkim wydarzeniem natomiast była dostawa cytrusów.

- Z czym mi się kojarzą święta z tamtych lat? Ano z karpiem pływającym w wannie. Kupowało się je wtedy, kiedy pojawiły się w sklepie. Nigdy nie wiedzieliśmy, czy później też będą, dlatego czasami kupowało się je już dwa tygodnie przed świętami - opowiada wągrowczanin Bogdan Kasprzykowski. Rybę wspomina też wągrowczanka Wiesława Maćkowiak. - Najlepiej mieli ci, którzy pracowali w dużych zakładach. Zazwyczaj władze firm zamawiały karpie dla pracowników w gospodarstwie rybackim. Każdy zatrudniony w firmie otrzymał je tuż przed świętami - mówi kobieta.

Kolejnym nieodzownym elementem świąt sprzed lat był mróz i śnieg. Pamiętacie, jak czekaliście na pierwszą gwiazdkę przyklejeni do szyby? Śnieg pięknie skrzył się na zewnątrz, a na szybie utworzył się piękny wzorek namalowany przez mróz. Było jakoś tak... bajkowo.
Choinka nie wyglądała tak, jak dzisiaj. Drzewko przystrojone było cukierkami i pierniczkami, a zdobiły je łańcuchy z papieru, które wykonywała cała rodzina. Nie brakowało też ozdób ze słomy. Zamiast dzisiejszych lampek LED-owych, zapalone na niej były prawdziwe świeczki.

I choć wiele się od tamtego czasu zmieniło, idea i tradycje świąteczne pozostały. Na naszych stołach niezmiennie powinno się pojawić 12 potraw. - Choć sama nie lubię, moi najbliżsi nie wyobrażają sobie tradycyjnej zupy rybnej na wigilijnym stole. Dla mnie najpyszniejsze są kluski z makiem i czerwony barszcz z uszkami. Wszystkie wigilijne potrawy przygotowuję sama - powiedziała nam wągrowczanka Grażyna Rosół.
Tradycyjnie też rodziny podzielą się opłatkiem, który jest symbolem chleba i ma być oznaką, że chleba nigdy nie zabraknie w naszych domach. Dawniej gospodarze zanosili opłatek również zwierzętom, które o północy w Wigilię miały mówić ludzkim głosem.

W święta od lat przychodzi do nas Gwiazdor z długą, białą brodą. W worku przynosi prezenty dla najmłodszych członków rodziny. Dawniej były to tylko słodycze lub ewentualnie drewniane zabawki. Teraz jego wór ugina się od nowoczesnej elektroniki.
W Boże Narodzenie po domach chodzili kolędnicy (Herody), którzy wystawiali przedstawienie o narodzinach Pana Jezusa. Osoby starsze często wspominają postać Żyda, Króla Heroda, Anioła czy Śmierci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto