Uwięziona w mieszkaniu, kot w rynnie, lis w bloku, pogoń za świniakiem... Do tych zdarzeń jeździła wągrowiecka straż

Trudno się nie uśmiechnąć do takich wspomnień, gdy biegło się po ulicy w pogoni za... świniakiem. A zaliczyłam takie zdarzenie. Dobrze pamiętam wyjazd do Bartodziej czy niedaleko naszej komendy, w okolice ronda na Kcyńskiej. W obu przypadkach uszkodzone zostały samochody przewożące świnie. W obu zwierzęta uciekły i musieliśmy je gonić - wspomina z uśmiechem jeden z doświadczonych wągrowieckich strażaków. Wcześniej takie zdarzenie straż miała także na trasie Wągrowiec-Damasławek. Strażacy gonili jednak nie tylko świnie.

- W ostatnich dniach zostaliśmy wezwani do jednego z mieszkań w Wągrowcu. Wleciał do niego nietoperz. Usadowił się w pokoju dziecka. Udało się go złapać do kartonu i następnie wypuścić. Wcześniej na jednej z klatek schodowych, także w Wągrowcu, łapaliśmy nawet lista - wspomina jeden z strażaków. W ostatnich tygodniach w okolicy Warszawy poszukiwano pytona. Jak się okazuje także nasi strażacy pamiętają wyjazdy do... węży.
- Najczęściej jest to zgłoszenie, że znaleziono kilkumetrowego groźnego węża. Ostatnio był w studni. Wcześniej, jak dobrze pamiętam, wąż miał być w tapczanie na jednym z ogródków działkowych. Po dojeździe okazało się, że ten groźny, potężny wąż to... zaskroniec, którego złapaliśmy, a następnie wypuściliśmy - wyjaśnia jeden ze strażaków.

W ostatnich nasi strażacy wyjeżdżali do bociana. - Był to młody ptak, który wypadł z gniazda. Przy naszej pomocy bociek wrócił do gniazda - wspominają. W pamięci strażaków jest także akcja ratunkowa jelenia. - Zwierzę znajdowało się na bagnistym terenie między Wągrowcem a Mieściskiem. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że zwierzę znajduje się w dole wypełnionym błotem. Cały teren był bardzo grząski. Po chwili zastanowienia, postanowiliśmy zadziałać brawurowo - dodam, że wcześniej nie spotkaliśmy się z podobnym zdarzeniem. Podzieliśmy się więc na dwie grupy. Pierwsza zarzuciła jeleniowi wąż na rogi i próbowała wyciągać. Druga, ze szpadlami, podkopywała teren z tyłu zwierzęcia. Strach pomyśleć co byłoby, gdyby zwierzę wyrwało się gwałtownie i machnęło głową z rogami lub tylnymi nogami... Po chwili jeleń wyszedł. Był ogromny. Spojrzał na nas i... zaczął uciekać do lasu z naszymi wężami na porożu. Na szczęście po kilku metrach je zgubił - wspomina strażak.

Nasi strażacy byli wysyłani także na pomoc... kotom. - Ratowaliśmy kota, który dostał się między betonowy płot i budynek, były przypadki kotów, które trzeba było ściągać z drzew, ale i takie gdzie koty, które, jak wynikało ze zgłoszenia, siedziały na drzewie od kilku dni. A zbiegały z nich, gdy pod drzewo podjechał tylko nasz zastęp - opowiadają dziś z uśmiechem strażacy. - Mieliśmy także przypadek kota, który utknął w rynnie. Ta jednak wchodziła do rur pod ziemią. Miauczenie dochodziło bowiem spod ziemi. Jak się okazało, całość spływała do studzienki. Nie było innego wyjścia jak próba wymycia kota. Jeden z naszych kolegów z koszem usadowił się w studzience. Podłączyliśmy wąż do rynny. Wraz z wodą po chwili w kosztu wylądował, cały i zdrowy kotek - wyznają i dodają, że z opresji ratowali bardzo wielu mieszkańców. - Swego czasu mieliśmy zgłoszenie o osobie, która zatrzasnęła drzwi do mieszkania i nie mogła się z niego wydostać. Trzeba było wyważyć drzwi...

Zobacz: Uwięziona we własnym domu
Źródło: Dzień Dobry TVN/X-News