Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W jednej ręce aparat, w drugiej atlas owadów... Poznajcie Małgosię

M. Dziuma
Indywidualistka twardo stąpająca po ziemi, a zarazem dusza artystyczna. Poznajcie Małgorzatę Makświej z Wągrowca

Jak mówi, zawsze drzemała w niej artystyczna dusza. Teraz przejawia się właśnie przez setki, a nawet tysiące wykonanych przez nią zdjęć. - To mi trochę zastępuje moją pierwszą pasją - malowanie, na które aktualnie brak mi czasu. Co jest pięknego w fotografii? To, że po prostu mogę wziąć do ręki aparat i iść przed siebie. Zazwyczaj zakładam, że wychodzę w teren na godzinę, a wracam po trzech - mówi z uśmiechem pani Małgorzata i dodaje: - Moim konikiem jest fotografia przyrodnicza. Zaraził mnie nią ornitolog i miłośnik przyrody Arek Kiszka, który stał się moim „guru od motylków” - jak mówi mój mąż.

Wągrowczanka wyjaśnia, że nie jest w stanie opisać słowami, co czuje będąc sam na sam z naturą. - Biegam z aparatem poszukując kolejnych owadów, bo to je najchętniej fotografuję. Często nawet na wyjazdy zabieram ze sobą atlas gatunków, by móc od razu wiedzieć, co udało mi się złapać w kadrze. Raz, zupełnie niechcący, odkryłam na terenie powiatu bardzo rzadkiego trzmiela. Zobaczyłam go, sfotografowałam, a że wydał mi się inny od tych spotykanych na co dzień, zdjęciem pochwaliłam się na jednym z forów internetowych poświęconych tej tematyce. Tam dowiedziałam się, że to trzmiel tajgowy, wyjątkowy na naszym terenie gatunek - opowiada. Miłośniczka fotografii wyjaśnia, że jej pasją jest także poszerzanie wiedzy. - To wciąga. Ciągle wertuję kolejne kartki atlasu owadów, by móc wiedzieć jak najwięcej o owadach. Rozpoznanie ich w wielu przypadkach należy zostawić specjalistom, ale większość motyli i ważek spotykanych w okolicy już jestem w stanie oznaczyć. Chociaż idzie zima i z owadami będzie dość trudno, nie martwię się, bo to okres na fotografowanie ptaków - podkreśla.
Małgorzata Makświej na co dzień zajmuje się diagnozą i terapią pedagogiczną. - Robię to, co kocham czyli pomagam dzieciom z trudnościami w uczeniu się. Ponadto współpracuję z GOPS-em, gdzie pomagam dzieciom ze spektrum autyzmu. Praca daje mi ogromną satysfakcję. A patrząc na ogromny wysiłek, jaki dzieci wkładają na naszych zajęciach jestem z nich dumna. Moim marzeniem jest móc mieć czarodziejską różdżkę, dzięki której będą mogła pomóc im wszystkim - wyznaje terapeutka.

Wielu wągrowczan może kojarzyć panią Małgosię z MDK, w którym przepracowała ponad dwadzieścia lat. - Jak wtedy było? Na pewno inaczej. Byliśmy młodzi, zaangażowani, mieliśmy głowy pełne pomysłów i ogromną determinację do ich realizowania. Za moich czasów imprezy się tworzyło. Dziś się je organizuje - uważa. Kobieta wspomina wiele wydarzeń, które miała okazję współtworzyć. - Na przykład jedną z nich był plebiscyt na najlepszego włodarza. Wówczas to wójtowie i burmistrzowie mieli do wykonania zadania, które my im wymyślaliśmy. Pamiętam, że burmistrz Jacek Konowalski miał odśpiewać arię. Miał do wylosowania kilka kopert, ale w każdej oczywiście było to samo zadanie - przyznaje z uśmiechem. Pani Małgosiaj dzięki swojej pracy w Domu Kultury poznała wielu ciekawych artystów. - W okresie letnim pracowaliśmy w każdą sobotę i niedzielę. Mieliśmy bardzo wiele swobody w doborze zapraszanych gości. To były czasy, kiedy nie było jeszcze komórek, więc nie dzwoniliśmy, jak się to robi dzisiaj, do menagerów, a zamawialiśmy międzymiastową i próbowaliśmy dodzwonić się do domów artystów. Kogo wspominam najmilej? Chyba aktora Marka Perepeczkę. Pamiętam, że kiedy miał wystąpić w Wągrowcu było bardzo mroźna zima, robiło się już ciemno. Nie wiedzieliśmy czy dojedzie. Nagle patrzymy, i ku naszemu zdziwieniu, Perepeczko podjeżdża maluchem. A że był potężnym facetem, kierował z tylnego siedzenia. Przednie miał wyjęte. Okazał się być przesympatycznym człowiekiem. Miałam okazję jechać z nim tym maluchem do Wielspinu, w którym aktor nocował. Nie działało mu w aucie ogrzewanie, ale za to miał zmrożonego szampana - wspomina. Wśród gwiazd, które poznała byli także m.in. Zbigniew Zamachowski, Jan Machulski, Olaf Lubaszenko czy Wojciech Malajkat.

Zapytana przez nas o dzisiejszą kulturę, odpowiada: - nie oceniam pracy obecnego MDK. Sama rzadko chodzę na koncerty. Kiedy pracowałam w kulturze, już swoje się naoglądałam zza sceny - mówi.
Prywatnie jest mamą dwóch dorosłych synów i szczęśliwą żoną. - Nasi synowie są już odchowani. Z mężem Bartoszem lubimy podróżować po Polsce. Nosi nas po kraju - podsumowuje. Co ciekawe, kobieta nie boi się wyzwań. Na swoim koncie ma już skoki ze spadochronem. Marzy o podróżach kamperem po Europie, chciałby przejechać mostem nad Sundem.

Ciasto dyniowe i tarta jabłkowa, czyli rozgrzewające słodkości Beaty Kartowicz

źródło: DDTVN/X-News

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto