Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wągrowczanina w Wietnamie

Joanna Pacan
Marta i Mateusz skuterem przejechali aż tysiąc kilometrów w Wietnamie

Oto oni: Marta Piotrowska z Poznania i Mateusz Wieczorek z Wągrowca, którzy wraz z początkiem listopada 2016 roku wybrali się w podróż dookoła świata (o której pisaliśmy na naszych łamach tuż przed ich wyjazdem) autostopem, przedstawiają nam swoje dotychczasowe poczynania.

Najpierw Dubaj, cudowne Himalaje, Nepal, a tam przeżyli nawet trzęsienie ziemi 5,5 w skali Richtera, następnie Wietnam. Tutaj zatrzymamy się troszkę dłużej.

Ho Chi Minh City to nie tylko pyszna wietnamska kuchnia, ale to także miasto skuterów. - Podobno na każdego z ośmiu milionów mieszkańców przypada minimum jeden skuter, a to oznacza tylko jedno - korki, korki i jeszcze raz korki. Poruszanie się po tutejszych ulicach to jedna z najodważniejszych decyzji jakie dotychczas podjęliśmy. Nie obowiązują tu bowiem żadne przepisy drogowe. Jeździ się pod prąd, po chodniku, po kilku piwkach lub wężowym winie - swoją opowieść rozpoczyna pan Mateusz. Jak mówi, przy zakupie czy nawet wypożyczeniu pojazdu nikt nie sprawdza, czy posiadamy prawo jazdy. No cóż, gorzej, gdy zatrzyma nas policja. Wtedy trzeba się tłumaczyć, bo prawo jazdy kategorii B wcale nie oznacza, że potrafi jeździć się skuterem.

Po krótkiej wizycie w Sajgonie, para udała się skuterem do wioski rybackiej Mui Ne. - Pędziliśmy 40 km/h, ale zamiast nudną autostradą, poruszaliśmy się lokalnymi uliczkami. Kolejnym miastem, które znalazło się na naszej liście było Dalat. Zgodnie z opowieściami miejscowych w jeden dzień można tu doświadczyć każdą z czterech pór roku. Góry spowite chmurami, zielone pola ryżowe, szumiące wodospady, kolorowe kwiaty i nieustannie padający deszcz. Drogi były zalane, a jazda na skuterze w ścianie wody z bardzo ograniczoną widocznością czy śliską nawierzchnią sprawiły, że postanowiliśmy nie ryzykować i udać się do Bangkoku - wspomina pani Marta.

Wietnam to oczywiście raj dla wielbicieli małej czarnej. Z relacji naszych podróżników wynika, że Wietnamczycy są dość leniwi i nawet kiedy 50 metrów dzieli ich od kawiarni, to i tak pojadą tam skuterem. Uwielbiają przesiadywać godzinami na ulicy, paląc papierosa i popijając mocną kawę. Kawę pije się bowiem wczesnym rankiem, po południu, a także późnym wieczorem. Robusta, bo tak nazywają się ziarna tutejszej kawy, w smaku znacznie różni się od dobrze nam znanej Arabiki. W smaku jest lekko kwaśna i dużo mocniejsza, bo zawiera aż dwa razy więcej kofeiny. Pije się ją gorącą lub zimną.

Kilka słów o wietnamskiej kuchni. - Naszym zdaniem Wietnam to królestwo nie tylko kawy, ale przede wszystkim jedzenia. I wcale nie mamy tu na myśli restauracji, bo prawdziwą wietnamską kuchnię znajdziemy na ulicy! Garkuchnie są dosłownie wszędzie. Świeże koktajle z egzotycznych owoców, sajgonki, grillowane mięso, zupy, smażony ryż czy makaron z jajkiem. Próbowaliśmy wszystkiego - wyznają podróżnicy. Z Bangkoku para udała się do Tajlandii, aby tam spędzić Boże Narodzenie i Sylwestra. - W strojach kąpielowych, na leżakach, na plaży w miejscowości Ao Manao i w czapkach świętego Mikołaja. A po świętach czas przyszedł na zwiedzanie Sri Lanki, oczywiście autostopem z napisem na kartonie. Nie obyło się także bez wizyty w Cameron Higlands czyli górskiej wiosce znanej z uprawy herbaty. Obecnie para zachwyca się urokami Sri Lanki, a już za moment wybierze się m.in. do Japonii, Kambodży, Indonezji, Australii, Nowej Zelandii, Tahiti, Ekwadoru, Peru i wielu innych wspaniałych miejsc na ziemi. Oto krótkie podsumowanie. - Spaliśmy za grosze w lokalnych domach, uczestniczyliśmy w lekcjach języka angielskiego dla studentów, a na targu częstowano nas owocami, których nazw nie znamy do dziś. Piliśmy tradycyjne wino z całą wietnamską rodziną, a nawet zaprzyjaźniliśmy się z właścicielem miejscowej kawiarni. Obcy ludzie na ulicy, kiedy zmęczeni z ciężkimi plecakami szukaliśmy na mapie właściwego adresu, zamawiali nam taksówkę, a kiedy chcieliśmy za nią zapłacić słyszeliśmy, że nie chcą pieniędzy. Wiele osób pytało nas co tutaj robimy, mimo że niewielu potrafiło mówić po angielsku, ale porozumiewaliśmy się na migi - wspominają Marta i Mateusz.

Na bieżąco relację z ich podróży można śledzić na funpage’u Globe Throttle na Facebooku.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto