Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wągrowczanki spędziły trzy tygodnie w Kambodży. Zobaczcie zdjęcia z ich podroży

Monika Zaganiaczyk
Monika Zaganiaczyk
Spędziły ponad czterdzieści godzin w podróży, by przeżyć przygodę życia. Panie Wiesia i Hania pojechały do Kambodży, gdzie przez trzy tygodnie poznawały tamtejszą kulturę i mieszkańców. O swojej wycieczce opowiadają z wypiekami na twarzy.

Kambodża to państwo w południowo-wschodniej Azj. Turystów urzeka wspaniałymi krajobrazami i monumentalną architekturą. To nie tylko majestatyczne świątynie, ale także egzotyczne jedzenie i serdeczni ludzie. O tym, jak niezwykłym krajem jest położona o blisko 9 tysięcy kilometrów od Polski Kambodża, przekonały się na własnej skórze wągrowczanki Wiesława Maćkowiak i Hanna Pękala. Kobiety spędziły tam trzy niezapomniane tygodnie. - Przygotowania rozpoczęłyśmy już od zeszłego roku, kiedy to musiałyśmy m.in. wyrobić sobie paszport. Ja po wakacjach nie schowałam letnich ubrań, które czekały aż do 12 lutego, kiedy to nadszedł długo przez nas wyczekiwany dzień wylotu - mówi pani Wiesia.

Jak opowiada dalej, sama podróż trwała około 48 godzin. - Najpierw pojechałyśmy pociągiem do Poznania, skąd przesiadłyśmy się na pociąg do Warszawy. Następnie musiałyśmy dostać się na lotnisko. Podczas lotu czekały nas dwie przesiadki. Oczywiście nigdy nie było tak, że się przesiadłyśmy i od razu startowaliśmy dalej. Na lotnisku w Dubaju czekałyśmy na przykład aż 9 godzin - opowiada.

Co ciekawe, nie była to pierwsza egzotyczna wycieczka pani Wiesi i pani Hanny. Dziesięć lat temu były już w Peru i Boliwii. - Zawsze w podróż zabieram ze sobą serduszka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, które przyklejam w różnych miejscach. Te zostawiłam nie tylko we wspomnianych już krajach, ale także m.in. na najwyższym szczycie Alp Bawarskich. Czerwone serduszka WOŚP-u, którego od lat jestem wolontariuszką znalazły się także i w Kambodży. Na tej wycieczce miałyśmy z Hanią ze sobą także baner z napisem „Wągrowiec wyzwala energię”, z którym dumnie i ze wzruszeniem pokazywałyśmy się w Kambodży - mówi.

W czasie trzytygodniowego pobytu dzięki przewodniczce nasze podróżniczki zwiedziły prawie cały kraj. - Zobaczyłyśmy na przykład cały obiekt świątyń ANGKOR WAT z dziewiątego wieku. Pobliski park archeologiczny przyciąga miliony turystów z całego świata. Inne ciekawe obiekty to świątynia Ta Phrom z korzeniami figowca wrośniętymi w mury czy Bayon zwany świątynią o wielu twarzach. W stolicy Phnom Penh zwiedziłyśmy Muzeum Narodowe, pałac królewski czy zespół budowli świątyń Srebrna Pagoda, gdzie znajduje się długi mural opowiadający o życiu Buddy. Byłyśmy również na bardzo widowiskowym spektaklu baletowym przedstawiającym tańce Kambodży - opowiada wągrowczanka.

Kobiety, podobnie jak i inni polscy turyści musieli się tam przyzwyczaić nie tylko do innej strefy czasowej, która różni się od naszej aż siedmioma godzinami, ale także do 40-stopniowych upałów. - Nakrycie głowy i krem z największym filtrem były naszym codziennym atrybutem. Po wielkich trudach zwiedzania, gdzie w takim upale musieliśmy pokonywać nawet po sto schodów, pojechaliśmy autobusem sypialnianym 700 kilometrów dalej do kurortu nad Zatoką Tajlandzką. Tam czekał nas wypoczynek w zielonych domkach, kąpiel w morzu, wycieczka na wyspy, do parku narodowego i nad wodospad Kbal Chhay. Podróże odbywaliśmy słynnymi w Kambodży tuk-tukami i autobusami liniowymi - mówi.

Pani Wiesia opowiada, że podczas zwiedzania świątyń obowiązywały ścisłe zasady. - Buty musieliśmy zostawić przy wejściu. Musieliśmy też być ubrani tak, żeby mieć zasłonięte ramiona i kolana. Głowa jednak musiała być odkryta - tłumaczy.

Podczas trzech tygodni pobytu nasze podróżniczki miały okazję zobaczyć także tereny wiejskie. Warto zaznaczyć, że mieszkańcy tego kraju w 80. procentach utrzymują się z rolnictwa. - Mieszkają w domach usadowionych na wysokich palach. Uprawiają na plantacjach m.in. palmy kokosowe, lotos, a także ryż. Hodują bawoły i krowy. Odwiedziłam także przydrożne kramy i bazar z owocami i odzieżą. Jadłam owoce, których nazwy nie znam. Co ciekawe, wszędzie można płacić tam dolarami. Ludzie komunikują się z turystami w języku angielskim. Na uwagę zasługują miejscowe ulice, wypełnione tysiącami skuterów, motorów i tuk tuków. Choć wszyscy na siebie trąbią i można odnieść wrażenie, że jadą jak chcą, na ulicach panuje ład - mówi z uśmiechem.

Co je się w Kambodży? - Często jadłyśmy w jadłodajniach wraz z tubylcami. W większości były to bardzo pikantne potrawy z ryżu lub makaronu ryżowego. Z mięsa pojawiały się wołowina i kurczak. Aby ugasić pragnienie, do posiłku można było wypić zimne piwo - mówi.

Jak wyjaśnia, ona stroniła od miejscowych przysmaków. - Nie przemogłam się, by zjeść pieczone tarantule czy chrząszcze. Żabie udka, które serwowano w innej restauracji też nie były dla mnie. W miastach można było zaopatrzyć się w marketach. W tłusty czwartek, który spędziłam w Kambodży, ze smakiem jadłyśmy z Hanią polską czekoladę, którą wzięłyśmy ze sobą - mówi wesoło.

Ludzie w Kambodży, jak opowiada dalej wągowczanka są bardzo uprzejmi i weseli. - Chociażby nasz kierowca tuk tuka. To świetny chłopak, bardzo miły i serdeczny. Podczas naszej wycieczki zabrał ze sobą swoją córeczkę, która wraz z nim woziła nas w różne miejsca. Domeną tubylców jest niski wzrost. Trudno spotkać mieszkańca Kambodży, który byłby bardzo wysoki. A dzieci to już w ogóle są bardzo niskie. Mieszkają tam ludzie weseli, uśmiechnięci i bardzo pracowici. Wszyscy chętnie się z nami fotografowali - podsumowuje.

Wiesława Maćkowiak i jej koleżanka zostawiły tam cząstkę serca. Resztę wraz z tysiącem zdjęć przywiozły do Wągrowca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto