Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WĄGROWIEC - Bohatersko narażali swoje życie, a laury zbiera policja

Arek Dembiński, Joanna Stefaniak
Tylko dzięki postawie dwójki przypadkowych mężczyzn udało  się pojmać bandytę
Tylko dzięki postawie dwójki przypadkowych mężczyzn udało się pojmać bandytę fot. MARCIN OLIVA SOTO
Niecodzienne zajście miało miejsce kilka tygodni temu na terenie stacji benzynowej w Garbatce, na obrzeżach Rogoźna, przy ruchliwej trasie z Piły do Poznania. Zamaskowany bandyta zaatakował pracownika stacji.

- Skrępowanego i już pobitego pracownika kopał i bił nadal, krzycząc, że chce więcej pieniędzy – relacjonuje zajście Przemysław Szkudlarek, właściciel stacji paliw. Na szczęście dla tego pracownika w okolicy stacji benzynowej tego dnia spotkać się mieli dwaj koledzy, którzy dojeżdżają wspólnie do pracy w Poznaniu.

- Zazwyczaj przy stacji czekał na mnie Zbyszek i razem jechaliśmy moim autem do pracy. Wtedy, gdy wsiadał do samochodu, to powiedział mi, że zauważył zamaskowanego mężczyznę, który kręcił się przy stacji, a gdy po chwili podjechał jakiś samochód, aby zatankować i nikt nie wyszedł do kierowcy, to poczuł niepokój. Wtedy zaczęliśmy podejrzewać, że coś chyba jest nie tak – wyjaśnia pan Krystian, 30 letni mężczyzna z Rogoźna, który ryzykując spóźnienie do pracy postanowił wraz z kolegą zawrócić i sprawdzić, co się dzieje.

- Znam tę stację i wiem, że zawsze ktoś wychodzi do klienta. Dziwne było, że zaglądając przez okna budynku nie widzieliśmy nikogo w środku. Kolega został z przodu, a ja obszedłem budynek z tyłu. Wtedy usłyszałem jęki, a wśród nich błagalne słowa: „nie zabijaj mnie, ja chcę żyć”. Ujrzałem zamaskowaną postać i domyśliłem się, że to napad. Wróciłem do kolegi i o całym zdarzeniu zawiadomiłem policję – wspomina pan Krystian.

Bali się, że policja nie zdąży na czas i dojdzie do tragedii. Nie myśląc o konsekwencjach chwycili za szpadel i szypę, zabezpieczyli wejścia budynku. Pan Krystian, uzbrojony tylko w zwykły szpadel do kopania dziur, stanął w drzwiach. Wystraszony napastnik cofnął się w głąb stacji, aby za chwilę uwolnić rannego pracownika.
-Nie miał z nami szans, bo zabezpieczyliśmy wszystkie wejścia – twierdzi pan Krystian, który w tamtej chwili nie mógł wiedzieć, czy napastnik nie dysponuje czasem bronią palną.

Już po chwili na miejscu pojawiła się policja, która pojmała bandytę. Nie da się ukryć, że bohaterski czyn młodych mężczyzn pokierowany był impulsem i emocjami. Sami skromnie mówią, że nie czują się bohaterami. Twierdzą, że to, co zrobili, to był ich zwykły obywatelski obowiązek.

Dopiero po wszystkim pan Krystian przemyślał sytuację i zaczął się zastanawiać, co by było, gdyby napastnik był jeszcze bardziej agresywny lub uzbrojony. Konsekwencje ich działania mogłyby być wtedy tragiczne, a on mógłby już nigdy nie zobaczyć dziecka, które wkrótce ma przyjść na świat...

Co ciekawe, to nie był pierwszy przypadek, kiedy właśnie ci mężczyźni wykazali się taką godną pochwały obywatelską postawą. Jakiś czas temu także zapobiegli napadowi na tę samą stację w Garbartce! Także wówczas, podobnie jak teraz, policja gorliwie w mediach zapewniała o rychłym uhonorowaniu obydwu bohaterów. Skończyło się tylko na pustych obietnicach.

W Komendzie Powiatowej Policji w Obornikach zapewniano o rychłym uhonorowaniu mężczyzn. Dziś jednak nikt bliższych informacji na ten temat jeszcze podać nam nie mógł.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto