Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wągrowiec. Rodzina nie pogodziła się ze śmiercią pana Zbigniewa

Arkadiusz Dembiński
Rodzina zmarłego Zbigniewa Koniecznego szuka odpowiedzi na pytania co do jego śmierci.

Do naszej redakcji zgłosili się Patryk Konieczny i Maria Konieczna. Syn i wdowa po zmarłym w listopadzie Zbigniewie Koniecznym z Lechlina pod Skokami.

- Tata w 2015 roku miał pierwszy udar. Wyszedł jednak z tego. Wszystko było w porządku, aż do 11 listopada. Wówczas to podczas obiadu nagle straciliśmy z nim kontakt. Osunął się na ścianę. Wezwaliśmy pogotowie - relacjonuje pan Patryk. Jak wyjaśniają bliscy pana Zbigniewa, przyjechała do nich karetka bez lekarza. Ratownicy zajęli się ojcem. Przebadali, zrobili między innymi EKG. Pogotowie jednak nie zabrało pana Zbigniewa do szpitala.
Jak tłumaczą, po odjeździe pogotowia ojciec położył się spać. Spał aż do poranka następnego dnia. Rodzina, obawiając się o jego stan, zdecydowała się na konsultację z lekarzem rodzinnym. Ze skierowaniem od niego, wraz z panem Zbigniewem udała się do szpitala w Wągrowcu. Tu mężczyzna został przyjęty na oddział. Jego stan jednak zaczął się pogarszać. 21 listopada stan mężczyzny, jak wynika z dokumentacji przedstawionej przez rodzinę, był już ciężki. 23 listopada pan Zbigniew zmarł.

ZOBACZ TAKŻE

Bliscy zmarłego cały czas zadają sobie pytanie, czy ojciec mógł wcześniej trafić do szpitala, czy można było go uratować. Jak poinformował nas syn pana Zbigniewa, chce zawiadomić organy nadzoru aby te przyjrzały się całej sprawie. Skontaktowaliśmy się z dyrektorem szpitala Przemysławem Burym. Jak przyznał w rozmowie telefonicznej do tej pory rodzina nie złożyła u niego żadnej skargi. Jeśli mają jednak jakieś wątpliwości, mogą to zrobić.

- Przyjrzę się sprawie - zapewnił dyrektor.
Jak wyjaśnia dyrektor, o tym jaka karetka, czy z lekarzem na pokładzie czy bez jest wysyłana do pacjenta nie decyduje szpital w Wągrowcu ale dyspozytorzy medyczni. Jak wynika z informacji medycznych w momencie przyjazdu karetki do domu pana Zbigniewa, ten był przytomny i nie zgłaszał żadnych dolegliwości. Ostatecznie rodzina zdecydowała się na kontakt z dyrektorem szpitala. - Dyrektor zapewnił nas, że przyjrzy się sprawie. Zapewnił, że otrzymamy odpowiedź od niego w ciągu miesiąca- wyjaśnia pan Patryk. Złożenie skargi przez rodzinę potwierdził dyrektor, który teraz bada sprawę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto