Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WĄGROWIEC - Wywołać uśmiech na... twarzy chorego dziecka

Iza Marcinkowska
Coraz więcej młodych ludzi udziela w przeróżnych akcjach wolontariatu. Wągrowczanka Anna Trzebińska (druga z prawej)
Coraz więcej młodych ludzi udziela w przeróżnych akcjach wolontariatu. Wągrowczanka Anna Trzebińska (druga z prawej) fOT. archiwum rodzinne
– Nosiłam się z tym zamiarem, ale zawsze brakowało czasu, bo pogodzenie nauki i pracy nie jest łatwe. Kiedy przyszedł czas na napisanie pracy magisterskiej, pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie wybranie takiego tematu pracy, do którego będę mogła zrobić badania, wykorzystując działalność wolontariacką.

Ponieważ moja praca magisterska będzie dotyczyć terapii śmiechem, zgłosiłam się do Fundacji „Doktor Clown” – mówi o powodach swej decyzji 23-letnia Anna Trzebińska z Wągrowca, która studiuje w Poznaniu i od roku jest wolontariuszką. W Fundacji „Doktor Clown” wolontariusze przebrani za „doktorów clownów” odwiedzają dzieci w szpitalach, próbując przeróżnymi sposobami rozśmieszyć młodych pacjentów i sprawić, by ich pobyt tam przebiegał choć troszkę przyjemniej.

– Staramy się, by wizyty w szpitalu odbywały się regularnie co tydzień. Ja ze swoją grupą odwiedzam szpital im. Krysiewicza w Poznaniu. Wchodzimy na oddział chirurgii dziecięcej i dziecięcy. Leżą tam dzieci po różnych operacjach, z poparzeniami, złamaniami. Choć przykre to są widoki, naszym zadaniem jest nawiązać kontakt z każdym pacjentem i postarać się o jego uśmiech – podkreśla z… uśmiechem pani Ania. „Doktorzy clowni” mają w swych torbach spore zaplecze nietypowych „przyrządów do leczenia” i wywoływania uśmiechu. Wolontariusze robią na przykład bańki mydlane, rozśmieszają małych pacjentów przez pacynki doktorów clownów, które dzieci uwielbiają i chętnie z nimi rozmawiają, robią zwierzęta z balonów, wręczają naklejki dzielnych pacjentów.

– Dla starszych mamy w zanadrzu sztuczki magiczne, żarty. Często pomocna jest zwyczajna rozmowa na rozwianie nudy. Wiadomo, dłuższy pobyt w szpitalu zawsze się z nią wiąże. Nieodzownym elementem „leczenia” przez doktorów clownów są czerwone nosy, które nieoczekiwanie spadają, a bez których niemożliwe jest oddychanie – opowiada o swej pracy w wolontariacie młoda kobieta. I dodaje, że reakcje dzieci są przeróżne. Najczęściej mali pacjenci są bardzo zaciekawieni barwnie ubranymi postaciami i z minuty na minutę w drzwiach sal pojawia się coraz więcej główek sprawdzających, co też takiego się stanie. Zdarzają się dzieci onieśmielone, które dopiero po jakimś czasie włączają się do zabawy.

– Bardzo rzadko, ale trafiają się również dzieci, które się nas boją lub po prostu nie chcą nawiązywać kontaktu. Nad nimi trzeba więc „popracować” trochę dłużej i zazwyczaj udaje się nam je do siebie przekonać, a w konsekwencji ujrzeć ich uśmiech. A to najcenniejsza nagroda za nasze starania – stwierdza wolontariuszka. Zajęcie, którego bezinteresownie się podjęła, nie należy do łatwych, zdarzają się też trudne sytuacje.

– Czasami długo nie mogę dotrzeć do dziecka i kończą mi sie pomysły, jednak wtedy zawsze mogę liczyć na pozostałe clowny. Niewątpliwie najtrudniej jest mi dotrzeć do młodzieży gimnazjalnej, która na początku patrzy na nas z pewnym dystansem. Kłopot może też sprawić dobór odpowiednich zadań do stopnia sprawności dzieci. Chodzi o to, że na przykład dziecku po operacji, które jest po narkozie, nie dam balonika do dmuchania, więc muszę wymyślić coś, co będzie dla niego przyjemnością, a nie wysiłkiem. Niełatwym zadaniem jest totalne oderwanie się od rzeczywistości. Wraz z założeniem stroju doktora clowna muszę odłożyć na dalszy plan myśli i ewentualne prywatne problemy, zły humor i całkowicie poświęcić się dzieciom. Często człowiekowi zaczynają napływać łzy do oczu, ale przychodzimy do dzieci po to, żeby je zabawić, rozweselić, a nie płakać z nimi. Często też zastanawiam się, czy to dzieci swym uśmiechem nie robią więcej dla mnie niż ja dla nich. Jest to ogromna satysfakcja, kiedy nie chcą nas wypuścić z oddziału…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto